Al Capone – żałosny upadek króla życia
16.11.2016 | aktual.: 17.11.2016 14:35
Al Capone – najbardziej znany gangster USA czasów prohibicji, niepodzielny władca Chicago, ikona mafijnego półświatka i król życia. W latach, gdy wiodło mu się najlepiej, zarabiał miliony na nielegalnym obrocie alkoholem, haraczach i przemycie, szastał pieniędzmi, ferował wyroki, śmiał się władzy i policji w twarz oraz… angażował się w działalność dobroczynną. To jednak nie mogło trwać wiecznie.
Capone trafił za kratki w 1931 roku. Sąd skazał go na 11 lat pozbawienia wolności za machlojki podatkowe. Gangster miał w tym momencie 32 lata, więc teoretycznie mógł liczyć na ułożenie sobie życie po odsiadce, a wyrok nie oznaczał dla niego końca świata. Nic z tego. Choć Capone opuścił więzienie po ośmiu latach (został zwolniony 16 listopada 1939 roku), nie wrócił do dawnej „świetności”, a wręcz stoczył się na dno. Jak wyglądały ostatnie lata najsłynniejszego gangstera wszech czasów?
Wysoka cena za błędy młodości
Capone spędził ostatnie osiem lat życia w swojej posiadłości na Florydzie. Nie były to jednak „rajskie wakacje” rodem z marzeń amerykańskich emerytów. Pogłębiające się szaleństwo, zdziecinnienie, pełna izolacja od świata zewnętrznego oraz brak pieniędzy – wszystko to sprawiło, że życie dawnego króla mafii wyglądało poniekąd żałośnie.
Mimo stosunkowo młodego wieku zdrowie Capone było w fatalnym stanie. Odezwał się syfilis, którego nabawił się w latach młodości. Teraz przyszło mu zapłacić za hulaszczy tryb życia wysoką cenę. Jego potencjał intelektualny i zdrowie psychiczne zaczęły gwałtownie pikować w dół. Człowiek, który niegdyś władał Chicago, multimilioner i król gangsterskiego imperium, był na poziomie umysłowym dwunastolatka. Ponoć czuł się głęboko uszczęśliwiony, gdy podczas wizyty w sklepie kupowano mu gumę do życia.
ZOBACZ TEŻ:
Izolowany dla własnego bezpieczeństwa
Najjaśniejszą stroną ostatnich lat życia Capone było to, że mógł spędzać czas z żoną oraz zajmować się wnukami. Mae Josephine Coughlin – ukochana żona gangstera, roztoczyła nad swoim chorym psychicznie mężem parasol ochronny i dbała o jego pełną izolację od świata zewnętrznego. Bez wątpienia chciała dla niego dobrze – pod murami posiadłości gromadzili się reporterzy, starając się uzyskać choćby cień plotki, który można by przeobrazić w chwytliwe nagłówki – a Capone nierzadko prowadził „rozmowy” z istniejącymi tylko w jego wyobraźni partnerami z dawnej „pracy”. Mae zdawała sobie sprawę, że wszelkie wypowiedzi Capone o sprawach mafii mogłyby zaowocować kulką od rozwścieczonych gangsterów i spadkobierców przestępczego imperium. Poza tym, gdyby Capone publicznie zaczął zachowywać się dziwnie – o co nie było trudno – mógłby trafić do zamkniętego ośrodka psychiatrycznego. Z dwojga złego lepsza była już izolacja.
Żona obrończynią wielkiego gangstera
„Mae była jego zażartą obrończynią” – pisze Deirdre Bair, autorka nowej biografii Capone „Al Capone: His Life, Legacy and Legend”. „Outfit [nazwa gangsterskiego imperium, na czele którego stał Capone] wiedziało, że jest odizolowany, a Mae nie pozwoli, by stał się dla nich problemem. Mae wiedziała o Outfit wszystko. Należała do tego rodzaju żon gangsterów, które o 3 nad ranem robią spaghetti dla bossa i jego chłopaków, bo akurat właśnie wrócili z roboty. Przysłuchiwała się wszystkiemu”.
Skromne życie
Po odsiadce Capone otrzymał od Outfit „emeryturę” w wysokości 600 dolarów na tydzień – o wiele za mało, by utrzymać na dotychczasowym poziomie rodzinę, dom oraz służących. „Pod wieloma względami było to idealne życie amerykańsko-włoskiej rodziny z klasy średniej” – pisze Bair. „Było jednak zupełnie odmienne od wystawnego życia, które [Capone] prowadził, kiedy był królem świata”.