HistoriaAlbert Göring - brat nazistowskiego zbrodniarza ratował Żydów

Albert Göring - brat nazistowskiego zbrodniarza ratował Żydów

Albert Göring - brat nazistowskiego zbrodniarza ratował Żydów

19.12.2015 19:28, aktual.: 27.12.2016 15:10

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Do więzień był zamykany i przez Gestapo, i przez aliantów...

Pod żadnym względem nie był podobny do brata. Hermann - przysadzisty i otyły sybaryta, dbający jedynie o własne przyjemności, do tego fanatyczny zwolennik Hitlera i militarysta; Albert - wysoki i szczupły, spokojny, melancholijny, miłośnik kultury i sztuki, który najlepiej czuł się we własnym pokoju, czytając książki. Podczas procesu w Norymberdze, gdzie sądzono nazistowskich zbrodniarzy, Hermann Göring powiedział o nim: "Albert był moją antytezą".

1 / 5

Pogardzał wodzem swojego brata

Obraz
© domena publiczna

Hermann Göring do partii nazistowskiej NSDAP przystąpił jeszcze we wczesnych latach 20. XX wieku. Prężnie piął się w górę w partyjnej hierarchii, stając się jednym z najbliższych współpracowników Adolfa Hitlera. Przyszły wódz III Rzeszy podziwiał tego rzutkiego, pełnego śmiałych pomysłów człowieka; na podziw wpływały też zasługi wojenne Hermanna - jednego z asów niemieckiego lotnictwa w I wojnie światowej.

Nic więc dziwnego, że gdy naziści objęli władzę w marcu 1933 roku, Hermann Göring został ministrem lotnictwa i premierem największego kraju związkowego Niemiec - Prus. Do kolekcji stanowisk dołączył też wkrótce dowództwo nad Luftwaffe.

W tym samym czasie Albert Göring prowadził życie klasycznego bon vivanta, zajmując się też dorywczo produkcją filmów. Lekkoduch nie krył, nawet przed utytułowanym i coraz bardziej wpływowym bratem, że pogardza nazizmem i wodzem Hitlerem, a zwłaszcza jego brutalnym antysemityzmem. Życie w Niemczech bardzo szybko tak obrzydło Albertowi, że jeszcze w roku 1933 wyemigrował do Austrii.

2 / 5

Przy nim nikt nie bił Żydów

Obraz
© wikimedia commons

Znienawidzony nazizm i tam jednak wkrótce go dopadł. W marcu 1938 wojska niemieckie wkroczyły do Austrii i kraj ten został włączony do III Rzeszy. Na horyzoncie coraz wyraźniej widać było zbliżającą się wojnę. Po Austrii Niemcy zajęli Czechy, podporządkowali sobie Słowację i szykowali się do napaści na Polskę.

Albert postanowił, że nie będzie już uciekać, podjął pracę w zakładach Skoda. Nadal, na ile mógł, walczył z nazizmem. W walce tej wykorzystywał swoje znane w Niemczech nazwisko. Korzystając z jego mocy, pomógł w ucieczce z Austrii rodzinie Oskara Pilzera, swego byłego szefa z wytwórni filmowej. Zorganizował też ucieczkę do Szwajcarii innemu przyjacielowi żydowskiego pochodzenia - Jacquesowi Benbassatowi.

Albert Göring był człowiekiem bezkompromisowym. Gdy kiedyś, w trakcie spaceru w Wiedniu, natknął się na żydowskie kobiety, którym policja kazała szorować jezdnię, w geście protestu przyłączył się do nich. Legitymujący go policjanci zmyli się jak niepyszni, gdy dowiedzieli się z dowodu, z kim mają do czynienia. Podobnie było, gdy stanął w obronie katowanej na ulicy 75-letniej Żydówki.

3 / 5

Brał brata pod włos

Obraz
© Hermann Göring i Adolf Hitler / wikimedia commons

W czasie II wojny światowej Albert Göring był dyrektorem ds. eksportu broni w fabryce Skody. I to stanowisko wykorzystywał do pomocy ofiarom nazistowskich zbrodniarzy. Gdy do obozu koncentracyjnego zesłano jednego z lekarzy zakładowych, Albert wysłał list nakazujący zwolnienie go, podpisane "Göring". Więźnia natychmiast zwolniono, nikt bowiem nie sądził, by pismo takie mógł podpisać ktoś inny niż marszałek III Rzeszy.

Najbardziej śmiałą akcją Göringa było wydobycie z obozu koncentracyjnego w Theresienstadt kilkudziesięciu więźniów. "Jestem Albert Göring z zakładów Skody i potrzebuję pracowników" - powiedział brat marszałka zarządcom obozu, a ci zaraz wypuścili więźniów. Przewieziono ich w bezpieczne miejsce i wypuszczono na wolność.

Utrzymywał, że o tych wszystkich działaniach informował, choć post factum, brata. Hermann miał na wszystko przymykać oczy. Albert kiedyś wprost poprosił go o wypuszczenie kilku Żydów z obozu koncentracyjnego. "Jesteś taki potężny" - wziął go pod włos. Skutecznie. Żydzi na drugi dzień wyszli na wolność.

4 / 5

Wsadzali go naziści, wsadzali i alianci

Obraz
© wikimedia commons

Brawura Alberta mogła wiele razy zakończyć się dla niego tragicznie. Brat marszałka był pod stałą obserwacją Gestapo (o ironio, tę tajną policję stworzył właśnie Hermann Göring). Kilkakrotnie trafiał do aresztu. Na krótko - gdyż brat Hermann zawsze wyciągał go z kłopotów.

Po zakończeniu wojny Albert trafił do więzienia na dłużej. Alianci nie mogli uwierzyć, że ktoś z takim nazwiskiem nie jest zajadłym nazistą i zbrodniarzem. Dopiero zeznania kilkudziesięciu Żydów, którym pomógł w czasach rządów Hitlera, uwolniły go z celi. Albert zdążył jeszcze pożegnać się z bratem, który 15 października 1946 roku popełnił samobójstwo w więzieniu. Skazany w Norymberdze na karę śmierci marszałek nie chciał poddać się hańbiącej egzekucji na szubienicy.

Albert, co warto zaznaczyć, nigdy nie zdecydował się zeznawać przeciwko bratu. Pamiętał, kto go krył w czasie wojny.

5 / 5

Nazywam się Göring i niech tak zostanie

Obraz
© wikimedia commons

Okres powojenny nie był dobrym czasem dla Alberta Göringa. Żył w biedzie, często nawet przymierał głodem. Przez wiele lat nie mógł znaleźć stałej pracy. Nazwisko, które kiedyś otwierało przed nim wszystkie drzwi, uczyniło go teraz bezrobotnym. Żył tylko z dorywczych zajęć, m.in. tłumaczył książki. Miał też skromną emeryturę rządu RFN.

Zmarł w zapomnieniu, mając 71 lat. W jego pośmiertnych papierach zachowała się lista Żydów, którym pomógł w czasie wojny. Znajdują się na niej 34 nazwiska. Czy to wystarczy do upamiętnienia Alberta Göringa w Yad Vashem? Czy nie przeszkodzi temu nazwisko, którego nigdy nie chciał się wyrzec?

Witold Chrzanowski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (43)