Almerka - wyjątkowa Polka, która jeździ na TIR‑ach
Tak naprawdę, ma na imię Patrycja, i skończone 28 lat, a od 3 lat pracuje jako kierowca TIR-ów. Postanowiliśmy sprawdzić, jak taka delikatna dziewczyna potrafi radzić sobie z potężnymi ciężarówkami. Poznajcie "Almerkę", jedyną Polkę, która jeździ na truckach.
WP.PL - Skąd pomysł na takie zajęcie?
Almerka- Zapał do jazdy był we mnie zawsze. Od maleńkości jeździłam z tatą, to chyba od niego zaraziłam się pasją do dużych samochodów. Byłam tak zajęta jazdą, że nie miałam czasu iść do przedszkola (śmiech). W dzieciństwie jeździłam z tatą jego czerwonym KAMAZem, zjeździliśmy razem całą Polskę. Mam to we krwi!
Jak zostałaś przyjęta "w branży"? Często spotykasz się ze złośliwymi docinkami, komentarzami, niezbyt moralnymi propozycjami, w tej jakże zmaskulinizowanej branży? Czy istnieje coś takiego jak swoista "subkultura tirowców"?
Początki były trudne, mocno się stresowałam. Zaczynałam jazdę w wąskim gronie kierowców, jeździliśmy pod jedną firmą i jedną spedycją, spotykaliśmy się w tych samych miejscach, magazynach, gdzie każdy patrzył na każdy mój manewr, oceniając (świadomie lub nie), komentując i tak dalej. Z początku było to dla mnie mocno deprymujące. Dla nich to była duża nowość, ale z czasem się przyzwyczaili i zaczęli to akceptować. Niemoralne propozycje? Nieee... czasem jakieś takie pseudo- docinki, ale to bardziej w formie żartu. Subkultura tirowców? W tej branży każdy ma swój styl bycia, kierowcy to indywidualiści, którzy rzadko łączą się w jakiekolwiek grupy...
Jak wygląda praca kierowcy TIRa - ile godzin spędzasz poza domem (najdłuższy maraton), jak znosi to Twoja rodzina (masz dzieci?). W sieci są fora, na których żony kierowców zrzeszają się, wspierają i dzielą historiami, czy Twoi bliscy też to robią?
Praca kierowcy jest przede wszystkim nieregularna. W zasadzie niczego nie możesz zaplanować szczegółowo. Zależy jaką kto ma dyspozycję, kto gdzie jeździ i jakie ma trasy, niektórzy mają stałe kółka, niektórzy kursy łapane, których nie sposób przewidzieć. Ja zazwyczaj jestem w trasie od poniedziałku do piątku/soboty, czasem zdarzy się, że zaczynam w niedzielę. Niekiedy uda się w tygodniu gdzieś zjechać do domu na pauzę (9 lub 11h). Nie mam jeszcze dzieci, męża więc ten model pracy jest jeszcze do przyjęcia. Nie wyobrażam sobie tej pracy będąc w zaawansowanej ciąży, wyobraź sobie ciężarną z paleciakiem w rękach albo skaczącej wokół naczepy z pasami, narożnikami, np. przy załadunku płyty osb, czy gips - karton... To byłoby komiczne. W Internecie są fora, grupy, gdzie skrzykują się młodzi kierowcy, bez doświadczenia, robiący dopiero kwalifikacje, ale o grupie żon kierowców osobiście nie słyszałam. Niestety to zawód, który odbiera żonom mężów, dzieciom ojców, to przykre, ale tak naprawdę, wyjeżdżając z domu,
nigdy nie wiesz, czy wrócisz. Na drodze może zdarzyć się wszystko...
(fot. Discovery Channel)
Jak znosisz uciążliwości spania w samochodzie (wiadomo mężczyźni są pod tym względem o wiele mniej wymagający)? Co zapewnia Ci armator?
Moja kabina jest bardzo wygodna, przede wszystkim jest wysoka, mam sporą "przestrzeń życiową" i użytkową, wszystko ma swoje określone miejsce, panuje względny ład. Na czterech metrach kwadratowych mam kuchnię, łazienkę, biuro i wiele, wiele innych "pomieszczeń". Wygodne łóżko pozwala na odpoczynek w wolnej chwili. Niektórzy mają problem ze spaniem w kabinie, ja jednak należę do ludzi, którzy zasypiają zawsze i wszędzie (śmiech).
Czy policjanci dziwią się, kiedy zatrzymują Cię do kontroli?
Z tym jest różnie, jak wszędzie - zależy na kogo trafisz. Jedni się dziwią, inni w ogóle nie zwracają uwagi, jednak najzabawniejsi są ci, którzy usilnie próbują ukryć, ze wcale nie robi to na nich najmniejszego wrażenia. Tak, to widać moi drodzy policjanci (śmiech). Z policją, inspekcją raczej nie mam problemów, staram się przestrzegać przepisów drogowych i tych ściśle dotyczących naszej grupy zawodowej (tachograf). Czasem są rozmowni, czasem bardzo oschle podchodzą do kontroli. Ja wszystko raczej biorę z uśmiechem, nawet jak coś zawalę.
>
(fot. Discovery Channel)
Czy nie boisz się kradzieży, aktu przemocy ze strony grupy przestępczej? Swego czasu było głośno o takich przypadkach? Czy Tobie się coś podobnego zdarzyło?
Staram się zatrzymywać w takich miejscach, gdzie jest bezpiecznie. Najlepiej pauzować gdzieś "na firmach", choć to też ma swoje minusy. Różne historie się słyszy, autentyczne i te mniej prawdziwe. Jednak specyfikacja pracy ogólnie jest średnio bezpieczna. To co teraz dzieje się np. w Calais, włos się jeży na samą myśl! A najgorsze, że jak pokazuje czas, kierowcy są zdani sami na siebie w takich sytuacjach. Czasem gdy stoję w miejscu, gdzie jeszcze nie pauzowałam, kiepsko śpię, budzę się co chwilę, kontroluję sytuację, czy nikt się nie kręci wokół auta, przy zbiornikach paliwa. Nie wożę raczej wartościowych ładunków, ale złodziej tego nie wie, zdarzają się pocięte plandeki, otwarte drzwi, zerwana plomba, przegrzebane schowki. Niestety kierowca jest za to wszystko odpowiedzialny. Na zachodzie i południu Europy swego czasu modne były, chyba zresztą nadal są, napady na śpiących kierowców - złodziej wpuszcza ci gaz do kabiny, ty jesteś wszystkiego świadomy, widzisz co się dzieje, jednak nie możesz zareagować, bo
masz chwilowo niewładne mięśnie, ewentualnie jesteś uśpiony innym rodzajem gazu. Złodziej przekopie kabinę, zabierze co chce, a na koniec bezczelnie się napije coli, stojącej na stoliku i się pożegna! (pozdrowienia dla Tomka Sz.). Fartem jest, jeśli zostawi otwartą szybę, byś się jakoś ocucił. Wielu kierowców się po prostu nie budzi.
Co sądzisz o tirówkach, czy zawodowi kierowcy faktycznie korzystają z tego typu usług? Czy widzisz, jeżdżąc często, jak wygląda ten półświatek, z alfonsami, szybkim seksem gdzieś w lesie, itp.? Nie przeraża Cię to w pewien sposób?
Tirówki - to nazwa obiegowa, jakaś naleciałość dawnych czasów. Oczywiście widać, że część kierowców korzysta z ich usług. To ich sprawa, nie mnie to oceniać. Najczęściej stoją przy drodze, tak jak mówisz, w lesie. Tam się nie da wjechać dużym samochodem, zazwyczaj są to osobówki, robią co mają robić, nawet się z tym nie kryjąc. Trzymam się od tego z daleka, mam gęsią skórkę na samą myśl o tych dziewczynach, kobietach, to obrzydliwe, choć zdarza się na trasie, że czasem do mnie pomachają! Też są przyzwyczajone, że kierowca ciężarówki to facet (śmiech). Ich mina, kiedy mnie widzą - bezcenna!
Zdarza Ci się brać ludzi na stopa?
Zdarza się. Zazwyczaj kierowców. Zazwyczaj znajomych kierowców. Nigdy nie wiesz na kogo trafisz, więc czasem wolę nie ryzykować, wiem z doświadczenia.
Zjechałaś już całą Polskę, jest jakaś miejscowość, w której Cię jeszcze nie było? Gdzie podoba Ci się najbardziej?
(Długie zastanowienie) W sumie trzy i pół roku jestem w drodze, są na pewno miejscowości w których nie byłam, bo nasza Polska jest dość rozległym krajem. Jeżeli chodzi o krajobrazy i ludzi to chyba najbardziej sympatycznie jest na Lubelszczyźnie i Podlasiu. Podlaskie łąki są na maxa zielone, bardzo mi się to podoba, a i ludzie są tam bardziej otwarci, normalni. W większości miejsc, w których bywam ludzie są zazwyczaj mili, może przez to ze zaskoczeni (śmiech) a i ja raczej podchodzę do wszystkich z uśmiechem, może to jest ten właśnie sekret.
(fot. Discovery Channel)
Chcesz w przyszłości jeździć na zagraniczne trasy?
W tej branży nie ma granic, jeżeli chodzi o chęci. Jeżdżąc tyle po kraju, powoli zaczynam chcieć czegoś więcej. Gdy zaczynałam w ogóle "tirowanie" bałam się "zagranicy", obawiałam się, że nie ogarnę spraw papierkowych, zginę jak ciotka w Czechach. Ale teraz? Jak coś się przytrafi, to czemu nie.
Co najczęściej przewozisz? Jakiego towaru nie lubisz mieć na pace?
Najczęściej wożę chyba wełnę mineralną. Różnie się składa, w tym tygodniu akurat jeszcze jej nie miałam. Ale z takich powtarzających się transportów to właśnie wełna, styropian, woda mineralna, napoje, spożywka (chipsy, chrupki, paluszki, ciastka), nowe opakowania: puszki i butelki, tektura, różne materiały budowlane - cegła, kostka brukowa, stal, drewno; palety, żwirek i różne gadżety dla kotów i psów, dosłownie wszystko, pełen przekrój. W tej chwili mam cały majdan na sobie - tekturowe przekładki, trochę archiwalnych dokumentów, jakaś stara skrawarka do ww. przekładek, kosiarka spalinowa, myjka ciśnieniowa, spawarka - prawdziwy transport kombinowany (śmiech). Najgorsze co wiozłam do tej pory, jeżeli chodzi o całokształt - to były folie, gdzieś z jakiejś paszy, czy czegoś w tym stylu. Z racji, że to było lato, smrodu na pace ciężko było się pozbyć nawet myjąc chemią całe wnętrze naczepy...
Co jest najbardziej niebezpiecznego w Twojej pracy? Czy czegoś się szczególnie boisz?
Jak już mówiłam wcześniej - niebezpieczeństwo, że na postoju ktoś cię napadnie lub okradnie w twojej własnej kabinie. Stojąc w jakichś niepewnych miejscach zazwyczaj zdejmuje tabliczkę z imieniem zza szyby, by nikogo nie kusiło, że to kobieta tym samochodem przyjechała.
Czy czas faktycznie jest taki ważny? Czy posiłkujesz się niezliczoną ilością napoi energetycznych lub innych wspomagaczy?
Czas jest bardzo ważny, bardzo często niestety nie mamy wpływu na to, że gdzieś nam zejdzie dłużej na rozładunku czy załadunku, przez co spóźniamy się na kolejną awizację i cały plan zaczyna się przesuwać. Wszystko dobrze, jeśli są to takie miejsca, gdzie spokojnie się dogadasz, nawet zadzwonisz wcześniej, że jest tak i tak, no i sorry. Gorzej jeśli to są duże firmy, gdzie każdy trzyma się określonego grafiku. Tak niby powinno być, że jestem zgłoszona na konkretną godzinę, podjeżdżam chwilę wcześniej, by się zarejestrować, ładuje czy ściągam, maksymalnie godzina na wszystko i do widzenia. Ale niestety tak dzieje się tylko w idealnym świecie. Każdy wszystko chce mieć w terminie, a kierowca najlepiej niech się przesiądzie do jumbo-jeta, żeby to ogarnąć. Niestety droga też potrafi zaskoczyć, tu korek, tam zwężka albo wypadek... i dwie godziny wyjęte z obiegu.
Jak po długich trasach spędzonych za kierownicą ciężarówki, prowadzi się zwykłą osobówkę? Prywatnie jeździsz, czy wolisz, jak podrzucają Cię bliscy?
Najśmieszniejsze uczucie jest wtedy, gdy wracasz z całego tygodnia na powiedzmy bazę, szybko przesiadasz się do osobówki. Zawsze ogarnia mnie takie bardzo dziwne uczucie na kilka sekund, czujesz się, jakbyś znalazł się w innym świecie. Nie wiem jak inni, ale jak ja się przesiądę w osobówkę to budzi się we mnie "wariat drogowy" (śmiech). To auto tak szybko się zbiera, manewry wykonuje się w sekundę. Jednak faza "wariata" zazwyczaj kończy się po 5 minutach i poziom "głupawki" szybko maleje (śmiech). Ogólnie lubię prowadzić, niezależnie od rozmiaru.
* Jak długo zamierzasz jeździć? Do emerytury?*
Czy wyobrażasz sobie, aby w wieku 65 lat wsiadać do ciężarówki? Nasze pokolenie już nie jest takie twarde jak wcześniejsze. Chyba musieliby mnie HDS-em wkładać za kierownicę, o jakichkolwiek czynnościach załadunkowych, rozładunkowych nawet nie myślę (śmiech). A mówiąc poważnie, nie wiem jako potoczy się moje życie, mam swoje plany, chciałabym mieć dom, rodzinę, wówczas nie wyobrażam sobie, bym jeździła ciężarówką. Czas pokaże, jak to wszystko się ułoży.
Dziękuję za rozmowę.
POLSCY TRUCKERSI to pierwszy tak szczegółowy portret świata polskich kierowców ciężarówek – prawdziwych „królów Europy”, przewożących ładunki od Atlantyku po Syberię. PREMIERA już 29 października o 21:40 na Discovery Channel!