Amerykański pisarz przewidział aneksję Krymu. Opisał dalsze kroki Rosjan!
Są pisarze, których zdolność nakreślania przyszłych wydarzeń potrafi przyprawić o ciarki. Dziś można powiedzieć, że to literaci jako pierwsi napisali o locie człowieka na Księżyc, o rozkwicie społeczeństw informacyjnych czy o rozwoju państw totalitarnych. Są też tacy, którym precyzyjnie udało się określić przyszłe wydarzenia historyczne. Jednym z nich jest doskonale znany większości czytelników Tom Clancy, nieżyjący już amerykański autor powieści sensacyjnych. W swojej ostatniej książce, napisanej i wydanej tuż przed śmiercią, Clancy opisał wydarzenia, które doprowadziły do aneksji Krymu przez Rosję. Przewidział nie tylko aktualną sytuację polityczną, ale także - pokazał dalszy scenariusz zdarzeń. Czy wizja z jego książki jest właśnie realizowana?
(fot. wp.pl)
Scenariusz przedstawiony przez Clancy'ego był taki - Rosja przeprowadzi inwazję na Ukrainę i dokona aneksji Krymu. Stamtąd, jeśli nie natrafią na żaden opór ze strony państw zachodnich, będą posuwać się dalej, aż po Dniepr. Jak tylko osiągną ten cel, będą zawierać sojusze występując z pozycji siły - zarówno z państwami graniczącymi z Rosją, jak i z byłymi członkami Układu Warszawskiego. Będą chcieli cały region podporządkować Kremlowi. Polska, Czechy, Węgry, Bułgaria i Rumunia, wszystkie będą upadać niczym kolejne klocki domina.
Czas pokaże, czy przerażająco złowieszcza wizja amerykańskiego pisarza się ziści. Co ciekawe, nie jest to jedyny przypadek, w której literat wykazuje się niemal profetycznymi zdolnościami. Dwa lata po katastrofie polskiego samolotu TU-154 głośno było w mediach o historii zawartej w książce Marcina Wolskiego "Alterland". Pochodząca z 2003 r. publikacja zawiera opis pewnej katastrofy lotniczej, w której zginęli czołowi dygnitarze jednego z państw:
7 lipca - dokładnie w czasie, kiedy rodzina Rawskich zwiedzała Plazza San Marco w Wenecji, podchodzący do lądowania w Jałcie samolot TU-154 (model specjalny), targnięty nagłym porywem wiatru, wypadł z pasa i eksplodował. Tak przynajmniej podano w oficjalnym oświadczeniu agencji TASS. Identyczną wersję przedrukowały wszystkie dzienniki świata. W podobnym brzmieniu przekazywały wiadomość, przerywając w pół słowa programy, główne stacje telewizyjne. Bo i była to istotnie Katastrofa Stulecia, fatalnym tupolewem podróżowała bowiem cała radziecka "wierchuszka" - gensek Breżniew, premier Kosygin, ideolog Susłow, szef Armii Radzieckiej - Ustinow, wiecznie "drugi" Czernienko...
Oczywiście wiele elementów, które pojawiły się we fragmencie książki Wolskiego, różni się od detali związanych z katastrofą 10 kwietnia - inny jest oczywiście czas akcji, miejsce, różni są też pasażerowie. Nie można jednak nie zwrócić uwagi na cechy łączące książkę z faktami. Oto najważniejsze osoby w państwie lecą jednym samolotem, który ulega katastrofie. Tak jak w rzeczywistości, jest to radziecki TU-154 (model specjalny). Wypadek ma miejsce w trakcie lądowania, a media donoszą, że u podstaw katastrofy leżały fatalne warunki atmosferyczne.
Czy Marcin Wolski, pisarz i publicysta, który wielu Polakom znany jest też jako współautor znanego programu satyrycznego "Polskie zoo", wykazał się doskonałym zmysłem analitycznym i uwzględniając szereg uwarunkowań geopolitycznych, niczym wytrawny futurolog, przewidział przyszłe wydarzenia? A może to czysty zbieg okoliczności? Podobnie niezwykłe zdolności wykazał też amerykański pisarz Morgan Robertson, który ze szczegółami opisał jedną z najsłynniejszych katastrof w dziejach - zatonięcie potężnego liniowca RMS "Titanic". Tyle że Amerykanin dokonał tego aż 14 lat przed tragedią!
Robertson w swoim życiu parał się różnymi zajęciami, początkowo pływał po morzach i oceanach, z czasem przerzucił się na branżę jubilerską a później zajął się pisarstwem. W sumie spod jego pióra wyszło 200 opowiadań i 9 książek. Ta, w której szczegółowo opisał zatonięcie transatlanatyka, nosi tytuł "Futility" (znana jest też pod tytułem: "The Wreck of Titan") i opowiada historię statku o nazwie Titan. Pojawiła się na rynku wydawniczym w 1898 r.
Podobieństwo nie dotyczy oczywiście tylko nazewnictwa. Analogii między dwoma statkami jest więcej. Pisarz dokładnie podaje w swoim dziele wymiary statku, dane techniczne, miejsce wypłynięcia, port docelowy, jak również prędkość w chwili katastrofy i liczbę szalup znajdującą się na pokładzie. Opisując "Titana", nadmienia, że był to największy i najpiękniejszy statek świata, do którego przylgnęła etykieta "niezatapialny". Wskazuje też, że opływał w luksusy, przypominając najbardziej wytworne hotele.
Artur Ceyrowski