Amundsena sen o biegunie
Lata mijają, a jego wciąż się podziwia
Lider jednej z najniebezpieczniejszych wypraw, jakie podjął człowiek
"I to jest miłość moja, która w dal mnie pędzi, ja jestem meteorem na świata krawędzi" - pisał Kazimierz Wierzyński w wierszu poświęconym słynnemu norweskiemu podróżnikowi i badaczowi polarnemu. Roald Amundsen pędził w dal przez całe życie, a słynny wyścig z Robertem Scottem o zdobycie bieguna południowego zapewnił mu miejsce w historii.
Choć od zdobycia bieguna południowego mijają właśnie 104 lata, pamięć o liderze niezwykłej wyprawy norweskich twardzieli przetrwała. Świadczy o tym m.in. fakt, że kilka miesięcy temu jeden ze znanych polskich producentów alkoholi zaprezentował wódkę o nazwie... Amundsen.
"Czy jedna z największych przygód w historii ludzkości może zostać zapomniana? Oczywiście, że nie! Szczególnie jeśli była to najtrudniejsza i jedna z najbardziej niebezpiecznych wypraw, jakie podjął człowiek. Ta historia stała się pretekstem do wzniesienia toastu" - wyjaśniała firma w materiałach prasowych. Toast wzniesiony oczywiście "najzimniejszą na rynku wódką, którą podawać należy w temperaturze ekstremalnego zera".
Co ciekawe, sam Amundsen unikał alkoholu, a nadużywającego trunków członka wyprawy, świetnego polarnika Hjalmara Johansena, zostawił w bazie przed wyruszeniem w kierunku bieguna. Jednak takie uhonorowanie słynnego polarnika pokazuje, że wciąż kręcą nas prawdziwe męskie przygody, niecodzienne wyzwania i rywalizacja.