Arkady Fiedler – całe życie w podróży
28.11.2016 | aktual.: 28.11.2016 15:34
Na jego książkach wychowały się pokolenia Polaków. W czasach mrocznej komunistycznej dyktatury przybliżał im uroki i tajemnice egzotycznych krain, do których sami nie mogli pojechać. On jeździł za nich. Płacił za to czasami polityczną cenę, ale z serwitutów składanych władzy, między innymi z uczestnictwa w powołanym w stanie wojennym Patriotycznym Ruchu Odrodzenia Narodowego, rozgrzeszyły go miliony czytelników.
28 listopada 1894 roku urodził się Arkady Fiedler, legendarny polski pisarz i podróżnik, który przemierzył niemal cały świat. Jego książki do dzisiaj są bardzo popularne wśród starszych i młodszych czytelników. Praktycznie wszystkie dzieła Fiedlera należą do klasyki literatury podróżniczej – i to nie tylko klasyki polskiej, ale i światowej, przełożono je bowiem na wiele języków.
Odbył w swoim długim życiu (ponad 91-letnim) 30 wypraw. Opisał je w 32 książkach, wydanych w 23 językach w blisko 11-milionowym nakładzie.
Miłości do przyrody nauczył go ojciec
Był synem Antoniego Fiedlera, poznańskiego poligrafa i wydawcy. To właśnie ojciec obudził w nim zainteresowania przyrodnicze („uczył mnie kochać rzeczy takie, obok których inni ludzie przechodzili obojętnie” – wspominał po latach). Później jednak zafascynowały go podróże.
Miłośnikiem przyrody pozostał jednak całe życie. Może dlatego chciał świat zrozumieć, a nie go podbić. Potrafił pochylić się z zadumą nad pięknym kwiatem, zwierzęciem. Nawet pierwszych swoich podróży, w latach 20. i 30. XX wieku, nie traktował jako wypraw łowieckich. Było to, przynajmniej w owych czasach, ewenementem.
Fiedler polował, co opisywał choćby w książce „Kanada pachnąca żywicą”, wydanej w 1936 roku, ale polowanie było zawsze „obok” jego podróży i nigdy nie stanowiło ich głównego sensu.
„Kanada pachnąca żywicą” była bestsellerem 42-letniego podróżnika, ale to nie ona opisywała wyprawę jego życia. Doszło do niej kilka lat wcześniej, a jej rezultatem była wydana w pierwszej połowie lat 30. książka „Ryby śpiewają w Ukajali”, opisująca jego wymarzoną od dzieciństwa podróż do Amazonii.
Poeta wyruszył do powstania
Przyszły wzięty podróżnik zadebiutował w 1917 roku… cyklem wierszy „Czerwone światło ogniska”, opublikowanym na łamach wychodzącego w Poznaniu dwutygodnika „Zdrój”.
Nie był to czas sprzyjający literackim karierom. I wojna światowa wchodziła w swoją decydującą fazę. W Rosji odbyły się już dwie rewolucje, a Niemcy i Austro-Węgry, choć pozornie triumfujące, zbliżały się do nieuchronnej klęski.
Rok po swoim debiucie młody Arkady odłożył pióro poety, ujął w dłoń karabin i wziął udział w powstaniu wielkopolskim. Służył w Żandarmerii Krajowej, w której zdobył stopień porucznika. Z takim też stopniem odszedł z wojska.
Po latach podróży znów założył mundur
Nadszedł czas, kiedy w końcu mógł oddać się pasji podróżniczej. Zaczął jak należy – od opisywania piękna własnego kraju. Nie była to jednak, o dziwo, rodzinna Wielkopolska. Fiedler ruszył na kresy południowo-wschodnie II Rzeczypospolitej, opisując spływ Dniestrem w książce pt. „Przez wiry i porohy Dniestru”. Dzieło to, będące jego książkowym debiutem, wydano w 1924 roku.
Niemal każda dalsza wyprawa przynosiła kolejne książki. Do wybuchu II wojny światowej powstało ich łącznie osiem. Działania wojenne (1 września 1939 roku zastał go na Haiti), w których Arkady Fiedler wziął czynny udział, nie przerwały jego pisarskiej aktywności. To wtedy powstała jego chyba najgłośniejsza książka – „Dywizjon 303”, opisująca bohaterstwo polskich lotników broniących Wielką Brytanię, a także „Dziękuję ci, kapitanie” – traktująca o wysiłku wojennym polskich marynarzy.
Z wojny przywiózł piękną żonę i synów
W 1946 roku podróżnik powrócił do Polski. Nie przybył sam. Razem z nim przyjechała żona – poznana w Londynie Włoszka Maria Maciarello oraz dwóch urodzonych w Wielkiej Brytanii synów – Marek i Arkady Radosław.
Rasowa, smukła i czarnowłosa córa Italii i wysoki, postawny o wyrazistych rysach Polak stanowili piękną parę. Ambitna, oddana mężowi Maria przez lata wspomagała go w jego pracy. Nie znając jeszcze języka polskiego, przepisała na maszynie rękopis „Dywizjonu 303”.
Arkady Fiedler imponował kobietom, podobał się im także jako mężczyzna. Z tego właśnie powodu jego ostatnia przed wojną opisana podróż – na Madagaskar – wzbudziła (już po 1945 roku) oburzenie w konserwatywnym Krakowie. Recenzent „Tygodnika Powszechnego” (tak, tak) zwrócił uwagę na występujące w „Gorącej wsi Ambinatelo” jego zdaniem, treści pornograficzne. Historia dopisała do tej notki niespodziewaną puentę. W III Rzeczypospolitej „Gorącą Wieś Ambinatelo” wydało katolickie wydawnictwo „Bernardinum” w Pelplinie.
Czasy stalinowskie musiał przesiedzieć w domu
Czy piękna Maria była pewna wierności męża? Z pewnością tak. Małżeństwo było zresztą w pełni udane. Do całkowitego szczęścia brakowało tylko podróży, z których Fiedler musiał w okresie stalinowskim całkowicie zrezygnować. Poświęcił się wówczas pisaniu powieści przygodowych dla młodzieży. Powstały wówczas trzy książki: „Mały Bizon” (1952), „Wyspa Robinsona” (1954) i wydana w 1957 roku, a więc w okresie „odwilży”, dalsza część „Wyspy…” – „Orinoko”.
W 1956 roku Fiedler ponownie wyruszył na szlak. Pierwszą wyprawę odbył do Indochin. Ciężką ekspedycję zniósł bardzo dobrze, choć był już mężczyzną w mocno średnim wieku – skończył właśnie 62 lata.
Wyprawa przywróciła mu młodość i naładowała akumulatory na następne podróże. A było ich jeszcze wiele. Ostatnią, w 1981 roku do krajów Afryki zachodniej, odbył mając 87 lat.
Razem do grobowej deski
Cztery lata później zmarł. W domu rodzinnym w Puszczykowie, który od 1974 roku był też muzeum jego podróży, pozostała żona Maria. Oprowadzała gości z całego świata, opowiadając im o ukochanym mężu i jego wyprawach.
Pytana, czy dobrze czuje się w Polsce, odpowiadała, że kocha nasz kraj i jego mieszkańców za okazaną jej przyjaźń i życzliwość. Duża była w tym zasługa jej zmarłego męża.
Pani Maria przeżyła go o siedem lat. Zmarła w 1992 roku. Spoczywa, tak jak i Arkady Fiedler, na cmentarzu w Puszczykowie.