Tutaj sfrustrowane pracownice mogą bezkarnie rozbijać sprzęt biurowy
W stolicy Argentyny, Buenos Aires, powstał dość niezwykły klub. Jego członkiniami są głównie kobiety, które rozładowują agresję, rozbijając stare komputery, sprzęt AGD, meble i naczynia.
Lokal, w którym odbywają się spotkania, nosi nazwę Break Club. Działa od niedawna, ale już zyskał sobie renomę w całym mieście i dorobił się grupy wiernych bywalczyń. Panie pędzą tu, kiedy tylko poczują, że zalewa je kolejna fala gniewu i frustracji. Będąc w lokalu, zamiast popijać drinki i skakać na parkiecie w rytm muzyki, przebierają się w robocze kombinezony i ochronne rękawice, a potem - pięściami, nogami lub z pomocą baseballowych kijów - wyżywają się na specjalnie w tym celu udostępnionych przedmiotach.
Tu kobiety mogą się wyżyć
Guido Dodero, właściciel lokalu, uważa, że takie zachowanie jest niezwykle skuteczną formą terapii. Podobno w większości przypadków jego klientkom udaje się skutecznie rozładować agresję i mogą spokojnie wrócić do domu i do swoich codziennych obowiązków.
Przez cały dzień musiały być miłe
W wywiadzie udzielonym ostatnio BBC News Dodero wyjaśnił, że bywalczynie klubu to przede wszystkim sekretarki, a także pracownice wszelkiego rodzaju call center i działów obsługi klienta. Czyli panie, które przez cały dzień, niezależnie od okoliczności i własnych emocji, muszą być niezwykle miłe, uprzejme i uczynne.
Znienawidzone komputery
Ponieważ większość z klientek Break Clubu pracuje z komputerem, łatwo odgadnąć, że to właśnie akcesoria komputerowe cieszą się największym wzięciem. W klubie można wreszcie połamać znienawidzoną klawiaturę, podeptać myszkę, rozbić łomem monitor, a komputer roznieść w drzazgi tęgim kijem. Jeśli jednak któraś z pań wolałaby "zwyczajnie" stłuc parę talerzy albo rozbić kilka butelek, oferta klubu również to umożliwia.
To lepsze niż siłownia
Co ciekawe, do lokalu przychodzą czasem również mężczyźni. Stanowią oni jedną czwartą klienteli. Według właściciela panowie to głównie pracownicy wsparcia branży IT.
- Próbowałem rozładować stres na siłowni, ale tylko solidny łomot sprawiony jakiejś durnej maszynie poprawia mi nastrój. Po czymś takim niemal czuję, jak buzują we mnie endorfiny zmieszane z adrenaliną - wyznaje Mike, jeden z gości Break Clubu.
Czy Break Cluby powinny być też w Polsce?
Break Club nie jest wcale jedynym przybytkiem tego rodzaju. Podobne kluby z powodzeniem działają już na terenie USA, w Japonii, a ostatnio również w Hiszpanii. Zastanawiające jak podobny lokal sprawdziłby się w polskich realiach.
Tutaj sfrustrowane pracownice mogą bezkarnie rozbijać sprzęt biurowy
Nasi rodacy mają co prawda spore doświadczenie w rozładowywaniu agresji na otaczających ich przedmiotach, ale robią to zazwyczaj dość spontanicznie - np. wywracając śmietnik w drodze do domu, tłukąc butelką szybę tramwajowej wiaty. Kto wie, być może dzieje się tak właśnie dlatego, że nie ma klubów oferujących podobną możliwość.
Z drugiej strony jednak, choć w naszym kraju frustratów nie brakuje, to sprawiają oni wrażenie raczej nieśmiałych. Zazwyczaj demolują cichaczem, późną nocą, twarze zakrywając kominiarkami. A wiadomo, nieśmiałe osoby raczej trudno zaciągnąć do klubu...
(menonwaves)/Ijuh, facet.wp.pl