Hulajnogowe szaleństwo
"Bart", w przeciwieństwie do wielu, szczególnie młodych sportowców specjalizujących się w dość niszowych dyscyplinach, nie "dorabia" do sportu żadnej filozofii i - jak zapewnia - nigdy specjalnie się nad tym nie zastanawiał. Jak sam mówi na jednym z nagrań, wrzucanych na swoje profile na Facebooku i Instagramie, "nieważne, na czym jeździsz, ważne, że sprawia ci to przyjemność. Przynajmniej ja tak robię. Jeżdżę dla adrenaliny i funu".
Ale przecież sport to nie tylko sama jazda, adrenalina, "fun", czy uczestniczenie w zawodach. To także żmudne treningi i powtarzanie po setki razy, niekiedy wręcz do znudzenia, tych samych trików i sztuczek - wszystko po to, by osiągnąć wymarzoną perfekcję. To wymyślanie kolejnych elementów, które uatrakcyjnią występ na rampie i zaskoczą widownię oraz jurorów. To także trening fizyczny, troska o odpowiednie przygotowanie zdrowotne, dieta, walka o odpowiednią motorykę i ogromne ryzyko kontuzji, bo przecież wykonywanie rozlicznych podwójnych tailwhipów, airwalków i krankflipów nie należy do najbezpieczniejszych aktywności.