Bigoreksja - gdy dbałość o wygląd staje się obsesją
"Pakowałem, pakowałem i pakowałem... Gdy jednak oglądałem się w lustrze, nigdy nie byłem zadowolony z tego, co widziałem" - opowiada Kacper. Szacuje się, że co drugi współczesny mężczyzna źle czuje się w swoim ciele, a dla 10 proc. bywalców siłowni dbałość o płaski brzuch oraz szeroką klatę staje się obsesją i uzależnieniem, które zyskało już własną nazwę - bigoreksja.
Kacper nie wspomina zbyt miło dzieciństwa. Był chłopcem ze znaczną nadwagą i klasowym popychadłem. "Rodzice zwalniali mnie z lekcji wf-u. Oglądanie ćwiczących kolegów też nie budowało pewności siebie" - opowiada. Jako młody mężczyzna postanowił wreszcie zadbać o wygląd. Zaczął regularnie odwiedzać siłownię, co szybko "weszło mu w krew". "Praktycznie każde popołudnie spędzałem na ćwiczeniach. Podporządkowywałem im plan dnia, przez dwa lata nie przełożyłem żadnego treningu. Nie chodziłem do klubów, nie spotykałem się z dziewczynami, bo to zaburzyłoby mój cykl. Regularnie przestrzegałem diety, nawet zjedzenie kawałka pizzy powodowało nieznośne wyrzuty sumienia" - relacjonuje Kacper. Mimo to nie mógł osiągnąć satysfakcji z wyglądu. "Zawsze coś było nie tak. Unikałem wizyt na plaży czy basenie, bo nie chciałem skompromitować się przed innymi facetami, którzy mają lepiej wyrzeźbione ciało" - twierdzi.
Mężczyzna obsesyjnie dbający o wygląd może być utrapieniem dla partnerki, o czym przekonuje historia Justyny. "Mój facet trenuje pięć razy w tygodniu. Jeśli chcę go wyciągnąć na imprezę, to zgadza się tylko pod warunkiem, że może wcisnąć się w inny termin na siłowni. Co gorsza, zaczął przyjmować jakieś sterydy i nie przejmuje się, że wykryto u niego problemy z kręgosłupem" - denerwuje się dziewczyna. "Mogę mu wmawiać, że ma piękną sylwetkę, a on i tak codziennie pyta mnie, jak wygląda i ciągle gapi się w lustro. Jakby tego było mało, staje się coraz bardziej nerwowy" - dodaje.
Problem z samoakceptacją
W świecie współczesnych mężczyzn, obsesja na punkcie pięknie wyrzeźbionego ciała staje się coraz powszechniejszym zjawiskiem. Według badań naukowców z Adler School of Professional Psychology w Chicago, w grupie ryzyka znajduje się co drugi facet, ponieważ aż tylu z nas nie jest zadowolonych z wyglądu. Brak samoakceptacji dotyczy nawet osób regularnie uprawiających sport i mogących teoretycznie pochwalić się ładną sylwetką. Skalę bigoreksji (termin wymyślił w połowie lat 90. amerykański psychiatra Harrison Pope) najłatwiej dostrzec w siłowniach, gdzie świetnie zbudowani mężczyźni, spoglądając w lustra, z dezaprobatą kręcą głowami.
Ćwiczą więc coraz więcej i częściej. Austriaccy badacze z uniwersytetu w Insbrucku wykazali, że bigorektycy mają wiele cech wspólnych z osobami cierpiącymi na zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia). Zbyt mocno koncentrują się na wyglądzie, odżywaniu oraz treningach. Obsesja dopada często osoby takie jak nasz bohater Kacper, które - z powodu wyglądu - miały w dzieciństwie problemy z akceptacją wśród rówieśników lub w gronie rodzinnym.
Jazda na sterydach
Zdecydowana większość mężczyzn cierpiących na bigoreksję odczuwa permanentną potrzebę wizualnej oceny wyglądy - ciągle przeglądają się w lustrach, szybach czy witrynach sklepowych. Prośbami o opinię zamęczają bliskich. Regularnie mierzą obwód bicepsów czy klatki piersiowej, a parametry porównują np. z wymiarami znanych gwiazd kulturystyki.
Bigorektycy skrupulatnie przestrzegają diety, w której dominują zwykle wysokokaloryczne produkty z dużą zawartością białka. Takie nawyki żywieniowe w krótkim czasie obciążają przewód pokarmowy oraz rozregulowują procesy przemiany materii. Brak tłuszczu w pożywieniu szybko prowadzi do niedoborów ważnych dla organizmu witamin A, D, E, K.
Niezadowoleni z efektów ćwiczeń mężczyźni często sięgają także po sterydy lub preparaty hormonalne. Zażywanie takich produktów bez konsultacji z lekarzem może już po kilku miesiącach wywołać spustoszenie w organizmie. Konsekwencją bywa nowotwór płuc czy wątroby, uszkodzenie nerek albo przerost prostaty. Sterydy blokują wytwarzanie testosteronu, co u nastolatków skutkuje zahamowaniem wzrostu, a dorosłych - obniżeniem potencji i pogorszeniem jakości plemników. Niekontrolowane wspomaganie rozwoju mięśni tego typu preparatami często wywołuje również zaburzenia psychiczne, wzrost agresji, napięcia i stany depresyjne.
"Coś zrozumiałem"
Bigoreksja negatywnie wpływa także na codzienne życie wielu facetów. Obsesyjna potrzeba regularnych treningów na siłowni powoduje brak czasu na inne przyjemności - spotkania towarzyskie czy randki. Niekiedy mężczyźni koncentrujący się na walce o lepszy wygląd zawalają również obowiązki służbowe, które akurat kolidują z zajęciami czy określonym planem posiłków. Jak w przypadku każdego innego schorzenia psychicznego, najskuteczniejszym sposobem walki z bigoreksją jest konsultacja ze specjalistą. Psychoterapia ma na celu zmianę myślenia o własnym ciele. Jednak niewielu mężczyzn decyduje się skorzystać z pomocy fachowca, ponieważ wciąż dominuje przekonanie, że "trzeba być twardym, a nie 'miętkim'".
Czasem w uporaniu się z problemem pomaga przypadek. U Kacpra było to złamanie ręki, które na kilka tygodni wyłączyło go z treningów. "Miałem wiele czasu na rozmyślania i coś zrozumiałem. Zacząłem nowe życie. Spotykam się z kobietami, chodzę na dodatkowe zajęcia, jak choćby kurs tańca. Nie przestałem ćwiczyć, ale teraz podchodzę do mojej sylwetki z dystansem. I podobam się sobie" - śmieje się młody mężczyzna.
Rafał Natorski/ PFi, facet.wp.pl