Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru...
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj
Parlament meksykański pracuje nad ustawą, która będzie chronić tamtejsze kobiety przed machowskimi zapędami ich mężów i kochanków. Żadna to nowość, że częścią kultury meksykańskiej jest podporządkowanie sobie kobiety i sprowadzenie jej praw wyłącznie do zaspokajania podstawowych potrzeb.
Bij mnie, ale mnie nie opuszczaj - to od lat postawa meksykańskiej dziewczyny, kochanki, żony - postawa publicznie akceptowana i rozumiana i społecznie sankcjonowana. Bez względu na głosy pisarzy, myślicieli i inteligencję, iberoamerykańska ideologia macho, niszczyła i niszczy osobowość kobiety i sprawia, że kobieta w poniżeniu i bólu musi znajdować zaspokojenie namiętności.
"Prawdziwi macho” po pracy od kobiety żądają obiadu, seksu, potem idą do baru, po powrocie robią żonie awanturę. Ograniczają jej świat do prania brudnych pieluch i opiekowania się dziećmi.
Społeczność meksykańska jest zbyt słaba i zbyt mocno osadzona w kulturowych zaszłościach i zwyczajach, więc tematem postanowił zainteresować się rząd. Nowa ustawa - o prawie kobiet do życia bez przemocy, nad którą pracują meksykańskie władze centralne we współpracy ze stanowymi, ma wprowadzić do porządku prawnego surowe kary za znęcanie się fizyczne i moralne nad partnerką, a także – co jest precedensem - za zdradę czy niewierność, izolację lub odrzucenie.
Projekt rządowej ustawy zmierza przede wszystkim do ustanowienia prawa kobiet do równouprawnienia. Ustawa ma stworzyć "społeczeństwo gwarantujące mężczyznom i kobietom równe prawa i możliwości". Jednak już dzisiaj Meksykanie, w barach i na ulicach kpią, że to tak, jakby stworzyć równouprawnienie dla kota i myszy. (GW/mba)