Trwa ładowanie...
03-12-2012 12:00

Brad Pitt jako cyniczny płatny zbójca - czy to ostateczny koniec wizerunku amanta?

Brad Pitt jako cyniczny płatny zbójca - czy to ostateczny koniec wizerunku amanta?Źródło: albo\albo
d2h2903
d2h2903

W powszechnej świadomości Brad Pitt istnieje jako etatowy hollywoodzki amant, wypełniający swój kalendarz wielomilionowymi superprodukcjami i pozowaniem do zdjęć, do których wzdycha już drugie pokolenie nastolatek. Historia produkcji filmu „Zabić, jak łatwo to powiedzieć" zadaje kłam temu przeświadczeniu: Pitt dostał od reżysera Andrew Dominika propozycję udziału w filmie SMSem.

Nie wiadomo, co dokładnie napisał Dominik, ale musiał jakoś zwięźle napomknąć, że będzie to film kryminalny o złodziejaszkach, którzy okradli mafię, będący jednocześnie satyrą na światowy kryzys finansowy. Zaskakująco, Brad Pitt zgodził się od razu! Trzy kwadranse później nowozelandzki reżyser i hollywoodzki gwiazdor mieli dogadane warunki kontraktu: Brad Pitt miał zagrać bezlitosnego Jackiego Cogana - płatnego zabójcę, którego wynajęła nowoorleańska mafia. Cogan musi znaleźć i ukarać złodziei, którzy okradli mafię.

Reżyser zauważył, że ta sytuacja odzwierciedla światowy kryzys finansowy: jest gra z wysokim ryzykiem - może być poker, nie musi być gra spekulacyjna na światowych rynkach; jest utrata płynności - niekoniecznie utrata wartości zabezpieczeń inwestycji, wystarczy kradzież gotówki. Wynik jest ten sam: kryzys finansowy. W obu przypadkach wymaga to interwencji i regulacji: w filmie to jest właśnie rola Brada Pitta - ma ukarać złodziei, odzyskać pieniądze i wprowadzić je z powrotem do obiegu.

„Zabić, jak łatwo to powiedzieć" zostało wyprodukowane przez firmę Brada Pitta: Plan B Entertainment. Tym samym, już po raz drugi, zdecydował się na współpracę z ambitnym nowozelandzkim reżyserem, który pisze też niebanalne scenariusze. Wcześniej obaj spotkali się na planie „Zabójstwa Jesse Jamesa” - filmu, który zachwycił krytyków realistycznym, nie zaś klasycznie westernowym podejściem do schyłku „kariery” najsłynniejszego bandyty na dzikim zachodzie. Brad Pitt zagrał Jesse Jamesa zmęczonego ciągłym uciekaniem stróżom prawa, paranoicznie bojącego się, że nawet najbliżsi mogą chcieć zgarnąć nagrodę za jego głowę.

(fot. alboalbo/materiały prasowe)
Źródło: (fot. alboalbo/materiały prasowe)

Nowy film Dominika również odczarowuje stereotypy: jest to film o mafii, która jest w kryzysie, z udziałem hollywoodzkiego amanta, który przeraża innych samym spojrzeniem. Film, który pokazując gangsterów, mówi o kapitalistycznej gospodarce. Co zaś najważniejsze, jest to film daleki od wysokobudżetowych superprodukcji. Nawet reżyser przyznaje, że na miejsce akcji wybrano Nowy Orlean, bo tam są najwyższe rabaty na produkcję filmów i w budżecie filmu zostaje więcej pieniędzy na jak najlepszych aktorów. Oprócz Brada Pitta, twórcom udało się namówić między innymi Raya Liottę („Chłopaki z ferajny”) oraz Jamesa Gandolfiniego ("Rodzina Soprano), którzy - uzbrojeni w doskonałe dialogi - gwarantują kryminał uciekający definicjom, przekraczający granice gatunków i... zabawny.

d2h2903
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2h2903