Breda – najcięższa broń zrzucona dla AK
Przez ostatnią dekadę gorącego lipca 1944 r. przez teren Lubelszczyzny przetaczała się dosłownie i w przenośni „Burza”. Było nią niewątpliwie przejście (niewielkiej części) wojsk dwóch największych w XX wieku armii świata. W tym starciu dwóch potęg brała również trzecia siła – Armia Krajowa, próbująca wywalczyć niepodległość Polsce. Po drugiej stronie Wisły, u podnóża Gór Świętokrzyskich, panował jeszcze wtedy względny spokój. Mimo zarządzenia pogotowia żołnierze AK chyba nie przewidywali, że nadchodzące wydarzenia nastąpią tak gwałtownie. Oddziały partyzanckie rozpoczęły koncentrację, prowadzono intensywne szkolenia, wzmożono patrole rozpoznawcze. Czuwały również cierpliwie placówki odbiorcze oczekujące na zapowiedziane masowe zrzuty uzbrojenia.
26.01.2017 21:20
Placówka „Goździk”
Jedną z nich o nazwie „Goździk” umiejscowiono 9 kilometrów na północny-wschód od stacji kolejowej Ćmielów między wsiami Duranów i Teofilów, niespełna 13 km na zachód od Wisły. 21 lipca po odsłuchaniu polskiej audycji w BBC wiedziano, że tej nocy nad „Goździkiem” pojawią się brytyjskie samoloty. Wcześniej ustalonym hasłem do pogotowia dla placówki była jedna z pieśni ludowych, którą zagrano na końcu audycji. Zaalarmowana załoga „Goździka” gorączkowo przygotowywały się do odebrania zrzutu. Obawiano się przede wszystkim dużego nasycenia okolicy niemieckimi jednostkami, których ruch zwiększał się wraz przybliżaniem się frontu. Klucząc między nimi, kilkuosobowa obsługa placówki z trudem dotarła na wyznaczone miejsce zrzutu.
Niemal na miejscu, we wsi Duranów, stacjonował oddział partyzancki por. Kazimierza Olchowika „Zawiszy” należący do Obwodu AK Opatów. Oddział ten miał osłaniać całą operacje zrzutowo-odbiorczą. O godz. 23 w na południowym krańcu placówki, który stanowiła ściana lasu, zatrzymały się zaprzęgi konne z okolicznych wsi mające przewieźć zrzut w bezpieczne miejsce. Po północy usłyszano głuche dudnienie silników nadlatujących maszyn, po czym błyskawicznie wyłożono świetlny znak, ułożony z latarek, mający ułatwić lotnikom nawigację i zrzut.
Tym razem na świętokrzyskim niebie pojawiły się dwa czterosilnikowe Liberatory z polskiej 1586 Eskadry Specjalnego Przeznaczenia. Samoloty dokonały zrzutu 24 zasobników i tyluż paczek w 5 nalotach, po czym pożegnały partyzantów miganiem świateł pozycyjnych. Cała operacja nie trwała więcej niż pół godziny. Zrzut, ku euforycznej niemal radości AK-owców, odebrano w całości. By nie zdradzić miejsca placówki odbiorczej oraz zabezpieczyć odebrany sprzęt, ostatnie nocne godziny przeznaczono na szybki odskok w bezpieczniejsze miejsce. Mimo jasnej księżycowej nocy partyzanci odczepili od zasobników fluorescencyjne krążki, które wcześniej miały ułatwić ich odnalezienie. Krążki te przyczepiano sobie do oporządzenia, by ułatwić wzajemną orientację w trakcie forsownego marszu.
Po dotarciu do nowego miejsca biwaku, znajdującego się w gęstej sosnowej drągowinie, zarządzono całodniowy postój w celu odpoczynku i podziału odebranego zrzutu. Tam, niestety, doszło do samowolnego rozpakowania zasobników i paczek przez partyzantów oddziału osłonowego. Błyskawiczna i stanowcza reakcja Jana Pękalskiego „Borowego”, koordynującego odbiór zrzutów w Obwodzie AK Opatów, przyczyniła się do zwrotu prawie wszystkiej broni. Mimo tego precedensu oddziałowi „Zawiszy” przydzielono część zrzutu.
W jednym z przekazanych zasobników miało znajdować się działko o kalibrze 20 mm. Na podstawie zebranych w artykule informacji można by śmiało zaryzykować stwierdzenie, że bronią o tym kalibrze mógł być Solothurn. Jednak dzięki zachowanym relacjom wiadomo, że była to inna broń. Jak relacjonuje Jan Pękalski „Borowy”: „Już tam, w lesie sierż. 'Jeleń' (sierż. Jan Śledź) nie wytrzymał i wyjął działko z kontenera, nastawił go i dokładnie przestudiował załączoną instrukcję”. To właśnie z jej treści (i najprawdopodobniej z tabliczek znamionowych) dowiedziano się, że jest to Breda. Przesłana instrukcja była oryginalną włoską książką obsługi broni, do której dołączono odręczne polskie tłumaczenie.
Wraz z Bredą zrzucono również amunicję. Nie wiadomo jednak, czy w zasobniku, czy w paczce o oznaczeniu AmPancN, jak to miało miejsce w przypadku Solothurnów. Na temat ilości amunicji zachowały się dwie wzmianki. Pierwsza informuje, że zrzucono 48 szt. amunicji w 8 podajnikach, druga, którą podaje cytowany wcześniej Jan Pękalski „Borowy”, wskazuje na liczbę 200 szt.
Po zapoznaniu się z budową i obsługą Bredy niewątpliwie natychmiast zdecydowano o jego obsadzie. Dowódcą działka został podchor. Grzegorz Lipiński „Gryf”, a celowniczym kpr. Edmund Szaban „Szatan” z Opatowa, który niedługo później samodzielnie pełnił te dwie funkcje jednocześnie. Jako broń zespołowa Breda wymagała jednak większej obsady. O ile do prowadzenia ognia wystarczało trzech ludzi na czele z celowniczym, o tyle do sprawnej zmiany stanowiska (działka posiadającego koła) potrzebnych było co najmniej 5 żołnierzy. W literaturze podawana liczba ludzi w działonie waha się od 4 do 6.
Historia powstania i konstrukcja
Warto w tym miejscu przytoczyć historię powstania tej konstrukcji i jej podstawowe parametry taktyczno-techniczne, które musiał znaleźć się również w instrukcji, jaką odebrali partyzanci. Breda była działkiem automatycznym o kalibrze 20 mm. Była to broń uniwersalna, zarówno o zastosowaniu przeciwlotniczym, jak i przeznaczona do zwalczania lekko opancerzonych celów. Producentem broni była włoska firma Società Italiana Ernesto Breda per Costruzioni Meccaniche, zwana potocznie Breda. Ten koncern przemysłowy, mimo że specjalizował się w produkcji maszyn (lokomotywy, samochody, samoloty) na rynek cywilny, był też wiodącym zakładem zbrojeniowym Italii. Twórcą, jak i jej właścicielem, był włoski przemysłowiec i finansista Erneto Breda, od którego nazywane były produkowane tam pojazdy, samoloty oraz rodzaje broni.
Konstrukcja Bredy, mimo że na pierwszy rzut oka niewiele na to wskazuje, ma wiele wspólnego z Solothurnem. Przede wszystkim te dwa rodzaje broni zostały opracowane i skonstruowane przez dublujące się nawzajem, bądź zmieniające się z czasem biura konstruktorskie niemieckiej firmy „matki” Rheinmetall AG i jej szwajcarskiej spółki „córki” Waffenfabrik Solothurn AG. Przyszła Breda była konstrukcją paralelną do morskiego działka przeciwlotniczego 2 cm MG C/30 skonstruowanego dla Reichsmarine (później Kriegsmarine) przez Rheinmetall AG, które dzięki swym świetnym parametrom technicznym i niezawodności zostało szybko zaadoptowane przez wojska lądowe jako Flak 30 (Flugabwehrkanone 30). Przy jego projektowaniu większość rozwiązań zaczerpnięto jednak z morskiego 20 mm działka przeciwlotniczego Solothurn ST-5. Tu historia jeszcze bardziej się zapętla. Najciekawszym dla tematu jest fakt, że projekt działka 2 cm MG C/30 został odsprzedany przez Rheinmetall AG swojej spółce „córce” Waffenfabrik Solothurn AG. Firma ta natomiast sprzedała licencję produkcyjną działka 2 cm MG C/30 Ernestowi Bredzie, którego biuro konstrukcyjne po najprawdopodobniej niewielu zmianach stworzyło w 1932 r. pierwszy prototyp „Bredy”.
Historia konstrukcji Bredy w nawiązaniu do Solothurnów nasuwa skojarzenie do przysłowia „wyjątek potwierdza regułę”. W masie kilkudziesięciu odebranych przez AK Solothurnów znalazła się najprawdopodobniej jedna Breda, z tym że obie konstrukcje są autorstwa tych samych biur konstruktorskich i zakładów zbrojeniowych, nie licząc masy innych podobieństw i zbieżności.
Wersje Bred
Produkcje Bredy o pełnej włoskiej nazwie Cannone-Mitragliera da 20/65 modello 35 (Breda) rozpoczęto w 1934 r., a jej pierwsze egzemplarze weszły do uzbrojenia włoskiej armii w 1935 r. Ponadto powstały jeszcze dwie wersje działka Breda. Mod. 1939 i Mod. 1940, różniące się przede wszystkim podstawą i przeznaczeniem. Model 39 był wersją przeznaczoną do stacjonarnych stanowisk obronnych, natomiast Mod. 40 był typowym działkiem morskim, które znalazło się na uzbrojeniu niemal wszystkich okrętów Regia Marina.
Do września 1942 r. na stanie włoskiej armii znajdowało się 2442 szt. Mod. 35 i 326 szt. Mod. 39. Przez kolejny rok wyprodukowano we Włoszech aż 9000 sztuk tej broni. Chrzest bojowy Breda przeszła podczas wojny domowej w Hiszpanii. Tam sprawdziła się jako świetna broń przeciwpancerna używana z powodzeniem nawet przeciwko tak grubo opancerzonym czołgom radzieckim, jak T-26s. W Hiszpanii dokonano też kilku eksperymentalnych konwersji uzbrojenia niemieckich czołgów PzKpfw I oraz włoskich tankietek Carro Veloce (CV-35), w których zamontowano działko 20 mm Bredy. W przypadku tych ostatnich Włosi wykorzystali doświadczenia hiszpańskiej wojny domowej, produkując kilkaset sztuk tankietek o nazwie L3 cc (controcarro – pol. przeciwpancerny) uzbrojonych w działka 20 mm. Tyle że nie były to Bredy, lecz opisywane we wcześniejszych częściach stricte przeciwpancerne Solothurny S 18/1000, lepiej nadające się do tego przeznaczenia. Szybko też broń ta okazała się przydatna jako pokładowe uzbrojenie montowane w całej rodzinie włoskich samochodów wojskowych. Nie sposób też nie wspomnieć, że stanowiła również broń główną we włoskich czołgach typu L 6/40 oraz samochodach pancernych AB 40 , 41 i 43.
W czasie II wojny światowej Bredy jako broń zdobyczna były dla aliantów wyjątkowo cennym łupem przez cały okres walk w Afryce i śródziemnomorskim teatrze działań wojennych. W wyniku operacji Compass, zakończonej w lutym 1941 r., Brytyjczycy zdobyli setki 20 mm Bred, które szybko zasiliły ich lekka artylerię. Stanowiły dużą część obrony przeciwlotniczej oblężonego Tobruku, jak i baz morskich afrykańskich wybrzeży Morza Śródziemnego. Ich duże ilości umożliwiły na przezbrojenie wielu brytyjskich samochodów pancernych Marmon-Herrington Mk II. Weszły również do uzbrojenia m.in. 2 i 3 Australijskiego Lekkiego Pułku Przeciwlotniczego, 4 Brygady Przeciwlotniczej oraz 106 Pułku Hussarów Lancashire. Używali je również powszechnie (razem ze zdobycznymi Solothurnami) żołnierze Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich. Bardzo szybko przezbrojono lub dozbrojono w nie jako lekką broń przeciwlotniczą kilka okrętów Royal Navy i Royal Australian Navy. Bredy ze względu na swą niezawodność w najtrudniejszych pustynnych warunkach stały się etatowym uzbrojeniem włoskich i brytyjskich specjalnych zmotoryzowanych oddziałów rozpoznawczych. Zwiadowcy włoscy zorganizowani w Compagnie auto-avio sahariane (zmotoryzowano-lotnicze kompanie saharyjskie) montowali je na niezawodnych pustynnych pojazdach terenowych Fiat-SPA AS42 „Sahariana” oraz Fiat-SPA AS43 „Camionetta Desertica”. Natomiast elitarna brytyjska specjalna pustynna jednostka dalekiego rozpoznania (Long Range Desert Group) uzbrajała w Bredy przede wszystkim terenowe ciężarówki Chevrolet 1533X2 30cwt. W bezkresnych piaskach Sahary patrole obu wymieniony wyżej jednostek wzajemnie na siebie „polowały”. Nierzadko dochodziło wtedy do pojedynków artyleryjskich między brytyjskimi i włoskimi Bredami, którym wtórowały również instalowane na „Saharianach” Solothurny S 18/1000.
Zmierzch Bred
Również dla Niemców Bredy stanowiły „łakomy kąsek”. Zarówno w trakcie walk w Afryce Północnej, jak i po kapitulacji Włoch, przejęli znaczną ilość działek i wprowadzili do użycia niemal we wszystkich rodzajach wojsk pod nazwą 2 cm FlaK Breda, 2 cm FlaK-282(i), lub 2 cm MG 282 (i). Uruchomili też, pod własną kontrolą, dalszą produkcję (wraz z innym włoskim 20 mm działkiem przeciwlotniczym o prostszej konstrukcji o nazwie Cannone-Mitragliera da 20/77 „Scotti”), która w latach 1943-44 zamknęła się w liczbie ok. 2600 szt. Jeszcze w styczniu 1945 r. Luftwaffe posiadała na stanie 469 szt. Za pośrednictwem III Rzeszy w posiadaniu Bred znalazły się armie państw sojuszniczych, takich jak m.in. Słowacja.
O niezawodności Bred niech świadczy również fakt używania tej broni w różnych, często skrajnych i ekstremalnych strefach klimatycznych. W strefie polarnej używała ich armia fińska, która zakupiła we Włoszech 92 szt. tej broni. Pierwsze egzemplarze dotarły na front fińsko-radziecki w lutym 1940 r. Jeszcze w 1985 r. na stanie fińskiej armii znajdowało się 76 szt., które ostatecznie zostały wycofane z magazynów w ciągu kolejnej dekady.
Duża ilość włoskich 20 mm działek przeciwlotniczych Breda i Scotti brała udział zarówno w Chińskiej wojnie domowej jak i w wojnie japońsko-chińskiej. Bredy zasilił również arsenały armii państw Ameryki Środkowej i Południowej m.in. Dominikany i Ekwadoru. W większych lub mniejszych ilościach wykorzystywano je w licznych lokalnych konfliktach zbrojnych na całym świecie na długo po zakończeniu II wojny światowej. Zaznaczyć trzeba, że skuteczność w wykorzystaniu tego rodzaju uzbrojenia z czasem spadła. O ile pierwsze lata II wojny światowej były okresem „świetności” w wykorzystaniu artylerii o kalibrze 20 mm, o tyle w kolejnych jej właściwości w zwalczaniu pojazdów i samolotów mocno się zdewaluowały. Przyczyną tego stanu rzeczy było coraz potężniejsze opancerzenie jednych i drugich, a w konkretnym przypadku średnich i ciężkich bombowców coraz wyższy pułap, z którego mogły skutecznie operować poza zasięgiem lekkiej artylerii przeciwlotniczej.
Dane techniczne
Długość całkowita działka to 2031 mm. Długość lufy L/65 wynosiła 1300 mm. Dane o wadze samej broni z różnych źródeł zamykają liczby w przedziale od 68,5 kg do 72 kg. W odróżnieniu od Solothurna, Breda ze względu na zastosowanie przeciwlotnicze w wersji podstawowej musiała mieć podstawę stabilizującą ograniczająca wibracje, co siłą rzeczy zwiększało jej masę. Podstawę stanowiło łoże dolne oparte na rozkładanym trójnogu. Razem z trójnogiem działko ważyło 330 kg. Nie był to duży ciężar w porównaniu z innymi konstrukcjami tego typu, jednak wymagał wiele wysiłku kilku ludzi przy szybkiej zmianie stanowiska. Do transportu trójnóg składano, łącząc końcówki wąsów (z których środkowy pełnił funkcje haka holowniczego) razem oraz montując do łoża dolnego dwa koła. Złożone do pozycji marszowej działko ważyło 370 kg i było przystosowane do holowania zarówno przez pojazdy kołowe jak i zwierzęta pociągowe jednak do prędkości nie przekraczającej 20 km/h. Zastosowanie przeciwlotnicze wymagało wykorzystania wielu dodatkowych elementów konstrukcyjnych zwiększających masę. Dodać musiano przede wszystkim mechanizm kierunkowy i podniesieniowy (obsługiwany dwoma pokrętłami przez celowniczego) umożliwiający ostrzał okrężny o pełnym zakresie 360° i kącie podniesienia od -10° do +80°, a w późniejszej wersji nawet do 90°. Do tego samego celu działko zostało wyposażone w optyczne przyrządy celownicze przystosowane do strzelań przeciwlotniczych, które skalibrowano do prowadzenia ognia na odległości od 0 do 3000 m do celów poruszających się z prędkością do 550 km/h.
Celownik optyczny umieszczony był na długim teleskopowym ramieniu (przymocowanym do łoża górnego), dzięki czemu niezależnie od kąta podniesienia lufy znajdował się na wysokości twarzy celowniczego. W połączeniu z dodanym siedziskiem pozwalało to na prowadzenie ognia w miarę komfortowej pozycji. Oprócz tego działko posiadało również mechaniczne przyrządy celownicze. Maksymalny zasięg broni wynosił do 5 500 m. Górny pułap ostrzału podawany jest w źródłach w przedziale od 2400 do 2700 m. Prędkość początkowa wystrzelonego pocisku wynosiła od 830-850 m na sekundę. Szybkostrzelność wynosiła od 220 do 240 pocisków na minutę. Praktyczna to ok. 150 pocisków na minutę. Skuteczność penetracji pancerza ustawionego pionowo przy użyciu niemal identycznej amunicji co używanej w Solothurnach przedstawiała się następująco: z 10 m, 100 m, 500 m, 1000 m, 1500 m i 2000 m przebijał pancerz o grubości odpowiednio 45 mm, 41 mm, 29 mm, 20 mm, 13 mm i 7 mm.
Do zasilania Bredy nie używano magazynków. Służyły do tego podajniki 8 lub 12 nabojowe. Podajniki odróżnieniu od magazynków (np. w Solothurnie) dawały pewną wygodę, zapewniały, porządek wokół stanowiska bojowego, ponieważ łuski po wystrzelonych nabojach nie były wrzucane przez mechanizm z wnętrza komory zamkowej, lecz ponownie, automatycznie umieszczane z powrotem w podajniku. Breda, podobnie jak Solothurn oraz większość niemieckich działek kal. 20 mm, używała doskonałej amunicji 20×138mmB zwanej również Long Solothurn produkowanej w wielu wersjach i celach przeznaczenia. Podane wyżej dane taktyczno-techniczne na pewno w całości nie dotyczą zrzutowego działka odebranego na placówce „Goździk”. Według relacji Breda została zrzucona z trójnogiem jednak bez zespołu jezdnego – kół. Dla przypomnienia jest to waga 330 kg. Stawia to Bredę na pierwszym miejscu, jako najcięższy rodzaj uzbrojenia zrzucony dla Armii Krajowej. I tu zagadka: jak sprzęt tego wagomiaru mógł zmieścić się w standardowych zasobnikach bądź paczkach (których gabaryty można było jedynie w niewielkim zakresie zmieniać).
Była to część pierwsza historii Bredy.
Wszystkich, którzy posiadają jakiekolwiek informacje na temat Solothurnów i Bred, prosimy o kontakt z autorem tekstu:
czacharowskim@gmail.com.
Michał Czacharowski - absolwent historii KUL, regionalista Puszczy Solskiej i Roztocza, turysta i biegacz.