"Broń, panie kapralu, służy do zabijania!". Rośnie liczba organizacji paramilitarnych
Już około 10 tys. Polaków chce na własną rękę bronić kraju, nie oglądając się na regularną armię. - Nasze wojsko to jest zabawna ilość 100 tys. osób, z czego do walki jest zdolnych jakieś 40 tys. - szacuje z uśmiechem politowania Anna, która przygotowuje się do wojny.
Z reporterem "UWAGI!" spotyka się ubrana w strój moro, w rękach trzyma kałasznikowa. Na co dzień jest tłumaczką. Rok temu wstąpiła do Obrony Narodowej. - Spotykamy się raz w miesiącu. Na dwa dni - wylicza. Szkolenia - w których udział mogą brać tylko osoby dorosłe - obejmują taktykę walki, ćwiczenia sprawnościowe i strzelanie z ostrej broni pod okiem instruktorów. - Każdy obywatel powinien mieć możliwość obrony siebie i swojego kraju - podkreśla Anna. Również Hubert Zalewski, zastępca dowódcy w paramilitarnym stowarzyszeniu Obrona Narodowa, chce bronić kraju na własną rękę. - Jesteśmy "testosteronowcami": jak nie ma ryzyka, to nie ma zabawy. My się nie boimy, tylko przygotowujemy do obrony kraju - mówi Zalewski. Choć od razu dodaje: - Cenię sobie rosyjską kulturę i nie chciałbym się z nimi bić. Wolałbym, żebyśmy się spotykali w salach teatralnych.
13.05.2015 | aktual.: 13.05.2015 13:45
Marcin Waszczuk służył w wojsku przez 17 lat. Obecnie pracuje w banku, a w wolnym czasie jest komendantem Związku Strzeleckiego "Strzelec OSW", największej tego typu organizacji w Polsce. W profesjonalny sposób szkoli się tu prawie cztery tysiące osób! - MON, choćby nie wiem jak było bogate i zorganizowane, nie udźwignie budowy obrony terytorialnej. To powiaty, gminy, małe dzielnice, ci ludzie, którzy tu mieszkają, będą bronili swojej ojcowizny! - mówi z przejęciem Waszczuk. I argumentuje: - Żołnierz z Zakopanego będzie bronił Szczecina, ale nie tak zaciekle, jak rodzinnego Zakopanego!
Na wsparcie polityków mogą liczyć organizacje paramilitarne w województwie lubelskim. Burmistrz Świdnika, który sam należy do stowarzyszenia Obrona Narodowa, finansuje na przykład federację Obrona Terytorialna Województwa Lubelskiego.
- Świdnik będzie mieć własną armię, czy to prawda? - pytają burmistrza reporterzy "UWAGI!".
- To za mocno powiedziane. Mamy stowarzyszenia, które chcą wypełniać konstytucyjny obowiązek obrony ojczyzny, a samorząd chce je wspierać - odpowiada dyplomatycznie burmistrz, Waldemar Jakson.
Jedną z organizacji, które weszły w skład Obrony Terytorialnej Województwa Lubelskiego, jest Legia Akademicka Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Jej instruktorzy szkolą między innymi uczniów klas mundurowych.
- Do czego służy broń? - pyta uczniów prowadzący zajęcia Jakub Kołodziej z Legii Akademickiej KUL.
- Do zabijania, panie kapralu! - odpowiada jedna z uczennic.
- Do zabijania! Mocne słowa - komentuje Kołodziej.
Pół roku temu w Szczecinie powstała Gwardia Narodowa. Założyli ją: psychiatra, związkowiec "Solidarności" i historyk. - Teraz największym zagrożeniem jest dla nas Rosja. Kolejnym: islamiści - ocenia Wojciech Woźniak, który należał do Federacji Młodzieży Walczącej, podziemnej organizacji opozycyjnej w okresie PRL-u.
Bartłomiej Ilcewicz jest działaczem organizacji kultywującej pamięć o Żołnierzach Wyklętych oraz Porozumienia Środowisk Patriotycznych skupiających organizacje narodowe, które same siebie określają jako antysystemowe i często głoszą hasła nacjonalistyczne. Kiedy reporter "UWAGI!" pyta Ilcewicza, czy do Gwardii Narodowej mogłaby wstąpić osoba homoseksualna, ten dość długo i zawile przekonuje, że "takie środowiska często wypowiadają się bardzo źle o ojczyźnie". - Np. w taki sposób, że nie warto umierać za ojczyznę - twierdzi Ilcewicz.
Pod koniec marca powstała Federacja Stowarzyszeń Proobronnych, zrzeszająca 80 ze 120 organizacji paramilitarnych działających w Polsce. Ministerstwo Obrony Narodowej obiecało im wsparcie. - Zależy nam na tym, żebyśmy zostali oficjalnie uznani za komponent wojska - mówi wprost Anna.