LudzieBudują mu pomniki, nazywają "Opiekunem". Szalony dyktator z Turkmenistanu

Budują mu pomniki, nazywają "Opiekunem". Szalony dyktator z Turkmenistanu

Budują mu pomniki, nazywają "Opiekunem". Szalony dyktator z Turkmenistanu

29.04.2016 16:08, aktual.: 27.12.2016 15:21

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kiedy Kim Dzong Un odwiedza przedszkola, niefunkcjonujące lotniska, sprawdza jakość hamburgerów i rakiet jądrowych, nieco bliżej, bo w Turkmenistanie swoje szalone pomysły wdraża w życie inny dyktator. Gurbanguly Berdimuhamedow z zawodu jest aptekarzem, z zamiłowania przywódcą. I to nie byle jakim, bo od lat kreuje swoją pozycję w państwie niemal w podobny sposób, co lider Korei Północnej.

Kiedy Kim Dzong Un odwiedza przedszkola, niefunkcjonujące lotniska, sprawdza jakość hamburgerów i rakiet jądrowych, nieco bliżej, bo w Turkmenistanie, swoje szalone pomysły wdraża w życie inny dyktator. Gurbanguly Berdimuhamedow z zawodu jest aptekarzem, z zamiłowania przywódcą. I to nie byle jakim, bo od lat kreuje swoją pozycję w państwie niemal w podobny sposób, co lider Korei Północnej.

Berdimuhamedow przejął rządy w Turkmenistanie po śmierci Saparamurada Nijazowa w 2006 roku. Podobno na początku nie podobało mu się to, że mieszkańcy traktują go jak boga. Byli przyzwyczajeni, bo od lat zachowywali się tak względem Nijazowa. O poprzedniku mówiono per "Wielki Ojciec Turkmenów", jego okrzyknięto z kolei "Opiekunem" i "Narodowym Hodowcą Koni". Krytycy Berdimuhamedowa i obrońcy praw człowieka twierdzą, że jego reżim należy do najbardziej represyjnych na świecie. Jednak UE widzi w Turkmenistanie cennego sojusznika. A wszystko to dzięki bogactwom naturalnym państwa.

Jakie dziwactwa przypisuje się dziś ekscentrycznemu prezydentowi?

1 / 5

Obsesje Opiekuna

Obraz
© AFP

Prezydent z Aszchabadu wybrany został niedawno na drugą kadencję. Niedługo później parlament zaczął pracę nad wydłużeniem okresu panowania z czterech do ośmiu lat. Choć państwo formalnie uznawane jest za demokratyczne, to tylko fasada. Same wybory wyglądały absurdalnie. Poza Berdimuhamedowem startowało jeszcze siedmiu kandydatów. Garbanguła zdobył aż 97 proc. głosów wyborców. A co z resztą? Choć mieli reprezentować siebie, w czasie kampanii zachęcali wszystkich do głosowania na obecnego prezydenta.

Jak donoszą zagraniczne media, Berdimuhamedow ma obsesję na punkcie czystości i zdrowego trybu życia. Jeśli nie urzęduje w swoim gabinecie, to najczęściej spędza czas na siłowni lub w stadninie koni, które uwielbia. Przywódca Turkmenistanu zaczął od kilku pozytywnych zmian w kraju. Otworzył kafejki internetowe, które rozkazał pozamykać poprzednik, usunął też kilka pomników Nijazowa z ulic.

2 / 5

Ku chwale

Obraz
© wikimedia commons

Zmiany jednak nie trwały długo. Podobiznę Opiekuna można oglądać na niemal każdym budynku. Jedną z policyjnych jednostek nazwano na część jego ojca, a pomnik dziadka zdobi akademię wojskową w stolicy. Garbanguła, podobnie jak północno-koreańscy Kimowie, to także wzięty pisarz. Tworzy zarówno opracowania polityczne, jak i książki o koniach i gotowaniu. Hasła propagandowe też niewiele różnią się od tych z KRLD. - Wszędzie, gdzie się pojawia, ziemia zamienia się w namiastkę raju. Wyrastają stamtąd nowe osiedla, muzea, fabryki i przedszkola - podaje jeden z tamtejszych blogerów.

To jednak nie koniec osobliwych pomysłów dyktatora. Jakiś czas temu wprowadził obowiązek posiadania roweru i, co jak łatwo policzyć, jednośladami jeździ dziś w kraju blisko pięć milionów mieszkańców. Kiedy chciał uczcić swoje urodziny, zaprosił na huczną imprezę Jennifer Lopez. Za "Happy Birthday" zainkasowała ok. 1,4 mld dolarów. Była Jennifer Lopez, teraz przyszedł czas na polityków z całej Europy, co to właśnie w Turkmenistanie zaczął się właśnie szczyt antynikotynowy Światowej Organizacji Zdrowia. Dlaczego akurat tam?

Berdimuhamedow zakazał nie tak dawno temu palenia papierosów. Kupić je można praktycznie tylko na czarnym rynku. Palić można tylko we własnym mieszkaniu. Wszędzie indziej grozi za to spora kara pieniężna.

3 / 5

Złote pomniki

Obraz
© wikimedia commons

Jednym z najbardziej rzucających się w oczy, i to dosłownie, przejawem kultu, jakim otaczają go mieszkańcy, jest nowo powstały pomnik ze zdjęcia obok. Na 15-metrowym postumencie ustawiono 6-metrowy kolos; prezydent w stroju turkmeńskim na harcującym koniu, nad nim gołąb - symbol dążenia do pokoju. A to nie koniec rozmachu twórców, bo całość pokryta jest 24-karatowym złotem listkowym.

"Chwała Opiekunowi" - skandowała zebrana na odsłonięciu pomnika młodzież, wypuszczając w powietrze białe gołębie i balony. Prezydent nie pojawił się na ceremonii.

Wzniesienie pomnika przywódcy uchwalił jednomyślnie parlament Turkmenistanu. - Arkadag pracuje ku chwale naszego narodu od świtu do nocy - mówił na odsłonięciu pomnika jeden z uczestników.

Pomnik odzwierciedla zamiłowanie prezydenta do lokalnej rasy koni i wyścigów konnych. W roku 2013 Berdimuhamedow o mały włos uniknął poważnych obrażeń, gdy spadł z konia podczas wyścigu, który wygrał, lokalne media przemilczały wypadek. Podobno, gdy spadł, na trybunach zapadła całkowita cisza, dopiero później podniósł się lament. Wszyscy myśleli, że stało się najgorsze.

4 / 5

Wieloletnie tradycje

Obraz
© Forum

Kaprysy Berdimuhamedowa nie mogą jednak konkurować z tymi jego poprzednika. Przykładów można podać przynajmniej kilkanaście. W 2004 roku "Przegląd" pisał, że to najbardziej obłąkany dyktator współczesnego świata.

- Nijazow wyrzucił z pracy 15. tys. pielęgniarzy i pielęgniarek, których zastąpił żołnierzami z poboru. Członków rządu zmusił do odbycia 36-kilometrowego "marszu dla zdrowia". Nazwał miesiąc styczeń swoim imieniem, natomiast kwiecień przemianował na cześć swojej matki - pisano w tygodniku.

Turkmeński przywódca na miesiącach nie skończył, bo postanowił wprowadzić także nowe nazwy dni tygodnia. Jest więc: dzień główny, dzień młody, dzień dobry, dzień błogosławiony, anna, dzień duchowy i dzień odpoczynku.

Zakazał mężczyznom zapuszczać brody. Mieszkańcy nie mogli także tańczyć w balecie, a o związkach partnerskich starano się nawet nie myśleć. Homoseksualizm był w państwie nielegalny, za co groziło pozbawienie wolności.

Także i Nijazow miał obsesję na punkcie koni. Za symboliczną kwotę 15 mln dolarów rozkazał wybudować wielki ośrodek z amfiteatrem, basenem i hipodromem dla koni rasy achałtekińskiej. Stajnie wyposażono w klimatyzację, bo tylko w takich warunkach mogą przebywać ulubione zwierzęta dyktatora.

5 / 5

Duchowe centrum świata

Obraz
© wikimedia commons

Największym dokonaniem zmarłego satrapy było jednak stworzenie "centrum duchowego" za bagatela 70 mln dolarów. Przy okazji przywódca spisał przewodnik dla swoich poddanych. "Księga Duszy" była obowiązkową lekturą dla wszystkich. To zbiór rad jak postępować w życiu.

- Dzięki woli Allaha Wszechmocnego i Miłosiernego zrodziła się w mym sercu książka podyktowana duchem narodu, jego moralnością i historyczną nieśmiertelnością. (...) "Ruhnama" to nawet nie tyle książka, co głos wewnętrzny nakazujący Turkmenom wsłuchać się w bicie własnego serca. Opowiem wszystko, co należy opowiedzieć w imię podarowanego nam szczęścia (...) Kochajcie, kochajcie i jeszcze raz kochajcie, a wtedy zaczniecie rozumieć język roślin i kwiatów, język ptaków i zwierząt, staniecie się czarodziejami! (...) Po tym jak się kończy beztroskie dzieciństwo, życie człowieka przestaje być wiecznym świętem - pisze Nijazow.

Co ciekawe, książkę przetłumaczono już na 36 języków. Według dziennikarzy, każdy kraj, który chce handlować z Turkmenistanem, musi mieć u siebie egzemplarz księgi. Polskie tłumaczenie ukazało się kilka lat temu. Dziennikarze "Gazety Wyborczej" spekulowali wtedy, że prawdopodobnie podjęło się tego Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo SA. Oficjalne stanowisko firmy jednak nigdy się nie pojawiło.

Sam Nijazow zmarł nagle w grudniu 2006 roku na atak serca. Jego ciało spoczęło w meczecie Gypjaku.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (139)