Bunt na niemieckim statku
Na niemieckim okręcie wojennym doszło do niecodziennego aktu niesubordynacji: po sporze o nocleg co najmniej czterech członków załogi ścigacza związało bosmana i wymalowało mu na ciele obraźliwe hasło - podał dziennik "Sueddeutsche Zeitung".
28.02.2013 | aktual.: 28.02.2013 14:20
Do incydentu na pokładzie ścigacza, biorącego udział w ONZ-owskiej misji UNIFIL w Libanie, doszło 15 lutego. Grupa podoficerów stacjonującej w porcie w Bejrucie jednostki wyciągnęła z kajuty ubranego tylko w spodenki bosmana, przywiązała go do stołu i namalowała mu na nodze hasło "Tutaj mieszkają Mongołowie" - czytamy w "SZ".
Według telewizji publicznej ARD przyczyną ataku był spór o nocleg. Bosman wyznaczył członkom załogi niższym stopniem miejsca do spania w pobliżu maszynowni, wtrącając przy tym, że to miejsce dla Mongołów, a dla siebie wybrał znacznie wygodniejszą kwaterę. Gdy poźniej w związku z brakiem miejsca musiał wprowadzić się do kajuty podoficerów, ci się zemścili.
Jak twierdzi ARD, okręt, na którym służy zwykle 36 członków załogi, był przeludniony w związku z czasowym zakwaterowaniem na nim załogi innego okrętu.
Dowódca niemieckiej marynarki wojennej Axel Schimpf ostro potępił incydent. "Nie będę tolerował takich przypadków" - oświadczył na łamach dziennika "Die Welt", zapowiadając wyjaśnienie wszystkich okoliczności. Zamieszani w incydent marynarze zostali odesłani do Niemiec.
Jak pisze "Sueddeutsche Zeitung", zaatakowany bosman jest z pochodzenia Tajlandczykiem. Śledztwo przeprowadzone przez służby wojskowe nie wykazało jednak wrogiego wobec cudzoziemców podłoża czynu. Stwierdzono ponadto, że uczestnicy zajścia nie byli pod wpływem alkoholu.