Był jedną z najgorszych niemieckich bestii
10.09.2013 | aktual.: 27.12.2016 15:21
Czesi go zabili i rozpętali piekło
"Kat Pragi" był najwyższym rangą dygnitarzem III Rzeszy, który został zabity w zamachu przeprowadzonym przez członków ruchu oporu w czasie II wojny światowej. Dzięki spektakularnej akcji czeskich cichociemnych, nasi południowi sąsiedzi zaprzeczyli hitlerowskiej propagandzie głoszącej, że są szczęśliwi pod rządami Niemiec. Jednak ponieśli srogą karę za śmierć Reinharda Heydricha.
To był piękne przedpołudnie, 27 maja 1942 r. Słoneczna pogoda wprawiła Reinharda Heydricha w świetny nastrój. Protektor Czech i Moraw po zjedzeniu śniadania i krótkiej zabawie z córką wsiadł do czarnego mercedesa, za kierownicą którego siedział SS-Oberscharfuhrer Johannes Klein. Samochód miał otwarty dach, ponieważ Heydrich chciał się nacieszyć majową pogodą, a poza tym czuł się w Pradze wyjątkowo bezpiecznie.
Auto ruszyło w kierunku rezydencji protektora na Hradczanach. Dojeżdżając do ostrego zakrętu na ulicy Holesovice Klein mocno przyhamował i wtedy przed maską samochodu jak spod ziemi wyrósł młody mężczyzna z karabinem maszynowym. Kierowca krzyknął ostrzegawczo i razem z pasażerem pochylił się w obawie przed strzałami. Jednak żaden nie padł - broń zamachowca zacięła się.
Heydrich wstał, wyszarpnął z kabury pistolet i zaczął strzelać. Po chwili dołączył do niego Klein. Wtedy przy tylnym kole mercedesa wybuchł granat rzucony przez drugiego z zamachowców, którego Niemcy nie zauważyli. Odłamki zraniły Heydricha w plecy, ale ten mimo wszystko wysiadł z samochodu i oddał strzały do napastnika. Po chwili jednak upadł na maskę auta. Zdezorientowani przechodnie nie wiedzieli, co robić. Protektor Czech i Moraw dopiero pół godziny później trafił do szpitala. Początkowo jego rany wydawały się niegroźne, jednak po kilkudziesięciu godzinach okazało się, że w śledzionie tkwiły metalowe odłamki oraz kawałki skóry i włosia z siedzenia mercedesa. 4 czerwca "Kat Pragi" umarł w wyniku zakażenia.
Kariera nazisty
W momencie zamachu Reinchard Heydrich był jednym z najpotężniejszych ludzi III Rzeszy. Jego spektakularna kariera rozpoczęła się w 1931 r., gdy młody porucznik marynarki wstąpił do NSDAP. Już rok później Heinrich Himmler mianował go szefem Służby Bezpieczeństwa (SD). Od 1934 r. Heydrich był zastępcą Himmlera w Gestapo. W 1939 r. z jego inicjatywy powstały "szwadrony śmierci" - Einsatzgruppen, które w czasie wojny wsławiły się wyjątkowym okrucieństwem.
Gdy 27 września 1939 r. utworzono Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), jego szefem został Heydrich. Znany z antysemityzmu, był także jednym z głównych architektów Holokaustu i organizatorem słynnego spotkania w podberlińskiej posiadłości Wannsee, gdzie narodził się projekt "ostatecznego rozwiązania".
We wrześniu 1941 r. Heydrich otrzymał nominację na zastępcę protektora Czech i Moraw. To stanowisko pełnił Konstantin von Neurath, ale Hitler uważał, że jest zbyt łagodny w stosunku do mieszkańców tych ziem. Nic dziwnego, że Heydrich szybko przejął faktyczną władzę w Pradze. Jego pierwsze rozporządzenie wprowadzało stan wyjątkowy na terenie Czech i Moraw. - Od wyroków sądów wojskowych nie ma odwołania. Wyroki poprzez rozstrzelanie lub powieszenie wykonywane będą natychmiast - zapowiadał protektor.
Gra w kotka i myszkę
Heydrich szybko zyskał przydomek "Kata Pragi". W ciągu kilkumiesięcznych rządów zapadło pół tysiąca wyroków śmierci, a dwa tysiące osób zgładzono w obozach koncentracyjnych. W kazamatach gestapo poddawano torturom Czechów, którzy mieli czelność sprzeciwiać się niemieckim władzom. Brutalna polityka protektora szybko zaczęła przynosić sukcesy III Rzeszy. Miejscowe fabryki "wyrabiały" jedną trzecią produkcji całego niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Zastraszeni Czesi ograniczyli również akty dywersji i sabotażu.
"Heydrich manewruje z powodzeniem. Gra z Czechami w kotka i myszkę, a oni łykają wszystko, co im powie. Udaje mu się polityka przymusowej germanizacji wobec sporej części Czechów. Słowianie - jak sam podkreśla - nie mogą być edukowani w taki sam sposób jak Niemcy. Należy albo ich łamać, albo stale uginać im karki. Jemu udaje się ta druga metoda, w mgnieniu oka i z sukcesem" - notował w pamiętnikach zachwycony Joseph Goebbels, niemiecki minister propagandy.
Heydrich czuł się w Pradze jak król i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Podczas pobytu w skarbcu na Hradczanach protektor miał założyć na głowę koronę świętego Wacława. Prawdopodobnie nie słyszał opowieści o klątwie, według której ten, kto samozwańczo sięgnie po królewskie insygnia, umrze w ciągu kilku miesięcy.
Cichociemni w akcji
"Czemuż to moi Czesi mieliby do mnie strzelać?" - stwierdził podobno Heydrich w rozmowie z Albertem Speerem, który był zdziwiony, że niemiecki namiestnik jeździ po Pradze bez ochrony.
Jednak Czesi mieli wiele powodów, by zastrzelić Heydricha. "Zasłużył się" nie tylko brutalnymi rządami, ale również rozpowszechnianiem poglądu, że Praga z własnej woli poddała się "opiece" III Rzeszy. Emigracyjny rząd kierowany przez byłego prezydenta Edvarda Benesza bardzo potrzebował spektakularnej akcji, która udowodniłaby, że Czesi też należą do antyhitlerowskiej koalicji. Alianci, przede wszystkim Związek Radziecki naciskali na Benesza, by zorganizował jakąś akcję w zbyt spokojnej Pradze. Na śmierci protektora zależało również Brytyjczykom, ponieważ śledczy Heydricha wpadli na trop antyhitlerowskiej organizacji "Czarna Orkiestra" i odkryli zaangażowanie w jej działalność Wilhelma Canarisa, szefa niemieckiego wywiadu wojskowego, który utrzymywał kontakty z Anglikami.
Dlatego czeski rząd zdecydował o przeprowadzeniu zamachu na Heydricha, choć doskonale zdawał sobie sprawę z konsekwencji? Zabójstwo tak wysokiego dygnitarza musiało skutkować masowymi represjami na ludności cywilnej. Pod koniec grudnia 1941 r. w Czechach wylądowali dwaj wyszkoleni w Anglii cichociemni - Jozef Gabczik oraz Jan Kubisz. Na miejscu sformowali konspiracyjny zespół i przez kilka miesięcy obserwowali Heydricha i przygotowywali plan zamachu. 27 maja 1942 r. Gabczik pojawił się przed mercedesem namiestnika z karabinem maszynowym, a Kubisz rzucił granatem, który śmiertelnie ranił nazistę.
Srogi odwet
Za pomoc w ujęciu zamachowców wstrząśnięty praską akcją Hitler wyznaczył nagrodę w wysokości miliona marek. Ogromna kwota skusiła jednego z członków grupy - Karela Czurdę, który wskazał Niemcom kryjówkę cichociemnych, ukrywających się w krypcie kościoła św. Cyryla i Metodego, w pobliżu Placu Karola.
18 czerwca świątynia została otoczona przez kilkuset żołnierzy. Gabczik, Kubisz i czterech innych konspiratorów przez parę godzin zaciekle się broniło. W końcu, nie widząc szans na ucieczkę, pozostali przy życiu bojownicy popełnili samobójstwo. Ich obcięte głowy umieszczono na postumentach, a rodzinom nakazano ich identyfikację.
Na karę śmierci skazano także trzech księży z kościoła św. Cyryla i Metodego, a ponad 200 osób, które miały wiedzieć o ukrywających się zamachowcach wywieziono do obozu koncentracyjnego w Mauthausen. Skala niemieckiego odwetu była jednak znacznie większa. W czasie trwających blisko pięć tygodni po zamachu represji, zwanych "heydrichiadami" życie straciło ponad 2 tysiące Czechów. Symbolem tamtych dni stała się pacyfikacja małej wioski Lidice, którą zrównano z ziemią. Rozstrzelano wszystkich 173 mężczyzn powyżej 15 roku życia, kobiety zesłano do Ravensbruck, a ze 105 dzieci, 82 zagazowano w obozie Kulmhof.
Rafał Natorski/ PFi, facet.wp.pl