CiekawostkiByły KGB-ista ze Smoleńska już dawno znał prawdę - prywatne śledztwo katyńskie

Były KGB‑ista ze Smoleńska już dawno znał prawdę - prywatne śledztwo katyńskie

Kiedy w Polsce już od dawna trwały próby dojścia do całej prawdy o tym, co stało się w katyńskim lesie, on pierwszy raz usłyszał, że odpowiedzialni za to są jego rodacy.

W dodatku z pierwszej ręki - od funkcjonariusza KGB. Gdy u nas, po kryjomu snuto marzenia, że kiedyś dowiemy się czegoś więcej, on osobiście rozmawiał z wykonawcami zbrodni. I prowadził swoje własne śledztwo katyńskie. Oleg Zakirow - człowiek, który pracując w smoleńskim KGB, na własną rękę, na przekór oraz mimo własnej "firmy" próbował udowodnić i zrekonstruować zdarzenia z katyńskiego lasu 1940 r.

Były KGB-ista ze Smoleńska już dawno znał prawdę - prywatne śledztwo katyńskie
Źródło zdjęć: © fotoPAP/Adam Ciereszko

08.04.2011 | aktual.: 08.04.2011 14:29

Jacy Niemcy, to jest zbrodnia naszych!

W smoleńskim KGB znalazł się w 1983 r. w poszukiwaniu lepszego życia i po ucieczce od zdegenerowanych układów panujących w kirgiskim KGB. Jego nadzieje, że na zachodnich rubieżach ZSRR, organy pracują sprawniej szybko się rozwiały, jednak dowiedział się czegoś, co wywróciło jego życie do góry nogami.

W rozmowie z emerytowanym funkcjonariuszem KGB, który pracował w Smoleńsku zaraz po wojnie, usłyszał, że w Katyniu leżą rozstrzelani przez NKWD, a nie Niemców, jak brzmiała wersja oficjalna, polscy oficerowie: "Jacy Niemcy, to jest zbrodnia naszych". Informacja ta na tyle zszokowała Zakirowa, że postanowił dowiedzieć się czegoś więcej na własną rękę i rozpoczął swoje prywatne śledztwo katyńskie.

Głębiej niż 30 centymetrów nie kopać!

Lasy, w których w 1940 r. NKWD rozstrzelało polskich oficerów, po wojnie stanowiły "specjalny obiekt", na terenie którego smoleńskie grube ryby z KGB miały swoje dacze, boiska i ogródki: "Ich żony w miejscach ściśle wytyczonych przy domach hodowały kwiatki. Komendant instruował je: głębiej niż trzydzieści centymetrów nie kopać!".

[

]( #opinions )

Stopniowo, dzięki znajomości z rdzennym mieszkańcem Smoleńska, elektrykiem pracującym w KGB, Zakirow dowiadywał się coraz koszmarniejszych rzeczy na temat tego, co kryje ziemia w specjalnym obiekcie KGB Kozie Góry (Katyń): "co roku na wiosnę przyjeżdżają tu samochody z piaskiem, którym zasypuje się zapadliny ziemi i grunt rozmyty przez wiosenne roztopy, z którego wystają kości i czaszki rozstrzelanych".

"Odpowiedziałam, co trzeba, że rozstrzelali Niemcy"

Jednak poza tymi świadectwami, prywatne śledztwo Olega Zakirowa stanęło w martwym punkcie. Co gorsza, mimo pieriestrojki, kierownictwo postanowiło utrzeć nosa niepokornemu i nietypowemu KGB-iście, "zdejmując go" z roboty operacyjnej i posyłając do pracy w archiwum. Tym samym strzeliło sobie w stopę - Zakirow odnalazł tam wiele akt personalnych Polaków oraz innych narodowości represjonowanych w latach stalinowskich czystek lat 30. i robił z nich notatki. O tym, że katyńskie śledztwo posunęło się do przodu zdecydował przypadek - Zakirow odebrał telefon od agentki KGB, która informowała, że ktoś pyta o polskich o oficerów: "Odpowiedziałam, co trzeba, że rozstrzelali Niemcy".

Zakirow był już prawie pewien, że to NKWD jest odpowiedzialne za zbrodnię. Udało mu się odnaleźć kolejnego emeryta NKWD, który niechętnie potwierdził jego wersję oraz podał mu parę nazwisk osób, które pracowały w smoleńskim NKWD w 1940 r. Zakirowowi udało się dotrzeć do kilku z nich - w większości schorowanych staruszków, którzy nie byli skorzy do odpowiadania na pytania, co robili na wiosnę 1940 r., chowając się za tajemnicę służbową i obawiając się konsekwencji. Mniej lakonicznie opowiadali jednak o działalności swoich kolegów na zasadzie: moi koledzy strzelali, ale ja nie. Oto kilka z tych rozmów.

[

]( #opinions )

* Fiodor Gurkow - kierowca w wydziale specjalnym NKWD w 1940 r.*

"(..) wiedział o polskich oficerach, że przywożono ich w wagonach na stację Gniezdowo, wyładowywano, prowadzono do Katynia i tam rozstrzeliwano. Zakopywano w odległości ok. 500 metrów od drogi. Więcej bał się powiedzieć. (..) Widocznie jego osobisty udział w tych sprawach zmuszał go do milczenia".

Iwan Titkow - kierowca: "Samochody z trupami krążyły nieprzerwanie"

Bardziej skłonny do mówienia był inny odnaleziony świadek tamtych czasów, Iwan Titkow, który woził oficerów na miejsce kaźni: "Titkow przywoził Kuprianowa [szefa smoleńskiego NKWD - przyp. red.] do Gniezdowa za każdym razem, gdy przybywały wagony z polskimi oficerami". Dalszy scenariusz jest nam znany. Co ważne, mimo prób zastraszenia podeszłego emeryta przez miejscowe KGB, były enkawudzista zgodził się nawet wystąpić ze swym świadectwem w lokalnym radiu.

Za swoje poczynania miejscowe kierownictwo coraz bardziej szykanowało Zakirowa - udzielono mu nagany, a funkcjonariusze, którzy na służbę wstąpili jeszcze za czasów Berii wygrażali mu: "Postawiłbym cię pod murem i własnoręcznie rozstrzelał! (..) Jesteś zdrajcą!". Materiał o Katyniu, który udało się nagrać i który miał być wyemitowany dzięki ówczesnemu mężowi Anny Politkowskiej, został skonfiskowany już w Moskwie. Zakirow jednak szukał dalej.

[

]( #opinions )

Kirył Borodenkow: "Kiedy strzelaliśmy..."

Okazało się byli czekiści po przełamaniu ich nieufności (swoje robiła legitymacja KGB) całkiem chętnie opowiadali o mordzie w katyńskim lesie. Oleg Zakirow tak opisuje rozmowę z niewątpliwym uczestnikiem tamtych wydarzeń:

"Borodenkow od razu i stanowczo oznajmił: - Polskich oficerów w 1940 roku rozstrzeliwali koledzy: Iwan Stelmach, Gribow, Gwozdowski, Silczenkow.

Nazwiska pozostałych zapomniał. Zwłoki pomordowanych grzebali w Kozich Górach (w Lesie Katyńskim). Raz się zapomniał i powiedział:

- Kiedy strzelaliśmy...

- To wy też strzelaliście? - Zapytałem nie w porę.

Natychmiast się poprawił:

- Kiedy oni strzelali do polskich oficerów, to wypłacano im ze specjalnego tajnego konta pieniądze, pojono wódką, była też dobra zakąska: jesiotr wędzony, luksusowe wędliny...".

Spirytus za krew

Jednak najbardziej mrożącą krew w żyłach relację Oleg Zakirow usłyszał od weterana NKWD Piotra Klimowa, mieszkającego w... celi dawnego więzienia miejskiego:

"Z samochodu wyładowywano ich [polskich oficerów - przyp. red.] bezpośrednio przed rów i strzelano do nich, a niektórych dobijano bagnetem. (..) Tym, co strzelali do ludzi, i tym, co wozili, dawano bezpłatnie spirytus i zakąskę".

Stary czekista znał również szczegóły mordowania Polaków w siedzibie smoleńskiego NKWD: "W małym piwnicznym pomieszczeniu był otwór, głowę kładziono na jego brzeg i strzelano w potylicę. (..) Ekipa zabójców pracowała do drugiej w nocy. (...)

Żółte papiery

Z ustaleniem i relacjami uczestników mordu w Katyniu Oleg Zakirow próbował docierać do mediów - część z nich została nawet opublikowana, jako że były to już lata 1990-1991. Jednak większość akt prywatnego śledztwa Zakirow przekazał stronie polskiej - dziennikarce Krystynie Kurczab-Redlich oraz ówczesnemu konsulowi generalnemu Polski w Moskwie, Michałowi Żórawskiemu. Za wtykanie nosa w nieswoje sprawy (a może raczej, ze względu na instytucję, w której pracował, swoje) został zwolniony z KGB z wilczym biletem i świadectwem lekarskim osoby chorej psychicznej. Kilkakrotnie grożono mu śmiercią. Pozostając ciągle bez pracy, ze względu na rodzinę Oleg Zakirow zdecydował się w 1998 r. wyemigrować do Polski.

[

]( #opinions )

Czarna niewdzięczność

Mimo zapewnień głoszonych przez byłego przełożonego Zakirowa w rosyjskiej prasie, że w Polsce opływa w luksusy, Oleg Zakirow początkowo nie miał nawet pozwolenia na pracę. Pracował więc "na czarno" na budowach i imał się różnych zajęć. Jego położenie prawne i finansowe było na tyle rozpaczliwe, że w pewnym momencie musiał nawet żebrać - a obietnice zatrudnienia dane mu wcześniej przez różne wpływowe osoby z Polski pozostawały bez pokrycia. Polska odpłaciła mu czarną niewdzięcznością.

Sytuacja zmieniła się, kiedy w 2000 r. Olega Zakirowa odnalazła wspomniana wyżej dziennikarka Krystyna Kurczab-Redlich. Dzięki niej sprawa byłego KGB-isty, który walczył o prawdę o Katyniu powróciła. W 2000 r. Rosjaninowi przyznano polskie obywatelstwo, w 2003 r. został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, a w 2010 r. Odznaką Za Zasługi dla Ochrony Praw Człowieka. Oleg Zakirow mieszka w Łodzi. Swoje życie oraz dramatyczne zmagania opisał w autobiografii "Obcy element" wydanej w maju 2010 r. Wszystkie cytaty pochodzą właśnie z tej książki.

KP/PFi

Źródło artykułu:WP Facet
Komentarze (32)