Co daje palenie sziszy
17.07.2015 | aktual.: 27.12.2016 14:58
Zdrowsza alternatywa dla papierosów? A może modny gadżet, z którego konsekwencji dla zdrowia nie zdajemy sobie sprawy?
Zdrowsza alternatywa dla papierosów? A może modny gadżet, z którego konsekwencji dla zdrowia nie zdajemy sobie sprawy? W przypadku palenia sziszy prawda leży pewnie gdzieś pośrodku, choć wiele badań wskazuje jednak, że fajka wodna potrafi być równie niebezpieczna, co wyroby przemysłu tytoniowego.
Artur przez wiele lat palił papierosy. W końcu rzucił je dla... sziszy. - Dopiero dzięki niej dotarło do mnie, jak bardzo papierosy śmierdzą i obrzydliwie smakują. Poza tym są znacznie bardziej szkodliwe niż tego typu fajka, w której niebezpieczne substancje zostają w wodzie - przekonuje. Nie ukrywa jednak, że wielu znajomych traktuje sziszę z pewną podejrzliwością, kojarząc ją z narkotykami. "Zwykle po pierwszym kontakcie zmieniają zdanie" - śmieje się młody mężczyzna.
Fanami fajki wodnej jest także wielu znanych piłkarzy, o czym mogliśmy przekonać się podczas Euro 2012. Media ekscytowały się wówczas wizytami włoskiego napastnika Mario Balotellego w znanym szisza-barze, który znajduje się w pobliżu krakowskiego Rynku Głównego. Znany z ekstrawaganckiego stylu życia sportowiec odwiedził lokal nawet w przeddzień półfinałowego meczu z Niemcami, co wywołało podobno wściekłość trenera "squadra azzurra" - Cesare Prandellego.
Także menadżer Arsenalu Arsene Wenger nie był zachwycony, gdy angielskie tabloidy opublikowały zdjęcia jego podopiecznego, Marouane Chamakha, palącego fajkę wodną w towarzystwie Adela Taarabta z Queens Park Rangers. - Chciałbym, żeby Marouane skoncentrował się w pełni na swojej pracy, palenie sziszy temu nie sprzyja - skomentował Wenger.
Tytoń zamiast haszyszu
Dziś trudno jednoznacznie ustalić, komu zawdzięczamy ten wynalazek. Przyjmuje się, że idea szklanej fajki wodnej narodziła się na początku XVII wieku w Persji (tereny dzisiejszego Iranu). Początkowo palono w niej przede wszystkim haszysz i opium, które w następnych wiekach zaczął jednak wypierać przywożony z Ameryki tytoń, często aromatyzowany miodem czy wonnymi ziołami. Niekiedy dodawano do niego także melasę.
W drugiej połowie XX w. upowszechnił się tytoń zapachowy, a dziś miłośnicy sziszy mogą przebierać w tego typu produktach: jabłkowym, bananowym, grejpfrutowym, arbuzowym, truskawkowym czy czekoladowym.
Podstawą sziszy jest dzban, najczęściej szklany, choć zdarzają się również miedziane lub ceramiczne. Wlewamy do niego wodę (niektórzy wolą mleko, a inni nawet wódkę).
Ważnym elementem sziszy jest metalowa rurka, doprowadzająca powietrze i odprowadzająca powstały dym, zwieńczona podstawką, na której wykładamy tytoń.
Rozgrzewa się go specjalnymi rozpałkami wykonanymi np. z łupin kokosa lub zmielonego i sprasowanego w krążki węgla drzewnego. Pod wpływem wysokiej temperatury tytoń uwalnia dym, który przechodzi przez szklany dzban i jest wdychany przez palacza za pomocą elastycznego węża zakończonego metalowym lub drewnianym ustnikiem.
Arabska ceremonia
W krajach arabskich palenie sziszy otacza wiele rytuałów. Fajka wodna jest częstą towarzyszką męskich spotkań, których uczestnicy potrafią spędzić długie godziny na wdychaniu aromatycznego dymu. Sziszę ustawia się zwykle na podłodze, poniżej poziomu osoby palącej, co ma symbolizować zwycięstwo człowieka nad nałogiem. Fajkowego węża nie podaje się innym współpalaczom, ale odkłada na stół, by podkreślić dobrowolność w korzystaniu z "dymka".
W polskich szisza-barach, których w ostatnich latach powstało bardzo wiele, nie zawsze przestrzega się arabskich ceremoniałów, a fajkę zamawia niekiedy jako dodatek do piwa czy drinka. Mimo to, taka forma spędzania wolnego czasu cieszy się coraz większą popularnością. - Przynajmniej raz w tygodniu muszę odwiedzić szisza-bar, bo to najlepszy sposób na odprężenie i odreagowanie stresów - tłumaczy Artur.
Miłośnicy fajki wodnej mogą się nią rozkoszować również w domowym zaciszu. Sziszę i aromatyczny tytoń bez trudu kupimy w internecie. Ceny tego typu produktów zaczynają się już od 30 zł, choć ich jakość zwykle pozostawia sporo do życzenia. Pozostaje jeszcze jedno pytanie: czy palenie sziszy jest zdrowe?
Dymek z tlenkiem węgla
Wśród wielbicieli fajki wodnej panuje przekonanie, że taka forma przyswajania dymu tytoniowego jest zdrowsza niż palenie papierosów. Czy tak jest rzeczywiście?
Autorzy raportu Światowej Organizacji Zdrowia z 2005 r. alarmowali, że podczas jednej "sesji sziszowej" wdychamy tyle dymu, jakbyśmy wypalali w tym czasie 100 papierosów. Oczywiście nie jest to równoznaczne z wchłanianiem równie dużej ilości szkodliwych substancji - niektóre badania wykazały bowiem, że podgrzewanie tytoniu w fajce wodnej nie uwalnia tak wielu toksyn, co spalanie go w papierosie.
Dużo bardziej niebezpieczne dla zdrowia jest wysokie stężenie tlenku węgla. Według brytyjskich naukowców jedna sesja z sziszą podnosi je co najmniej cztery do pięciu razy bardziej, niż wypalenie zwykłego papierosa. Warto pamiętać, że tlenek węgla redukuje zdolność krwi do transportu tlenu w organizmie. To właśnie ta substancja odpowiada za ból głowy, którym często kończy się przesiadywanie w zadymionych pomieszczeniach. Duże stężenie tego gazu może prowadzić do utraty przytomności, a skrajnych przypadkach nawet uszkodzenia mózgu.
Inną konsekwencją wspólnego palenia sziszy i wdychania dymu z przekazywanego po kolei ustnika bywa zwiększone ryzyko zarażenia się gruźlicą czy opryszczką.
Rafał Natorski