DziewczynyCo Marina Łuczenko sądzi o szybkim seksie?

Co Marina Łuczenko sądzi o szybkim seksie?

Co Marina Łuczenko sądzi o szybkim seksie?

25.06.2012 | aktual.: 27.12.2016 15:19

None

Słoneczna Ibiza do niedawna znana była jako najbardziej gorąca imprezownia w Europie. Dodajemy do tego: oraz arena pierwszej sesji zdjęciowej Mariny Łuczenko dla męskiego magazynu w Polsce.

Rozmawia:KRZYSZTOF PAPLIŃSKI

Zdjęcia: Marta Wojtal

Maxim: Cześć Marina. To Twoja pierwsza sesja zdjęciowa w męskim magazynie?

Marina: Tak. Wcześniej broniłam się i odmówiłam już w zasadzie wszystkim. Muszę jednak przyznać, że spodobała mi się estetyka Maxima. Zresztą miałam pomysł na tę sesję, a została zrealizowana w sposób, z którego jestem dumna. Prawdę mówiąc, nawet się nie spodziewałam, że może wyjść tak dobrze.

Maxim: Nie było innej szansy. Co zadecydowało o tym, że zgodziłaś się na sesję u nas?

Marina: Oglądałam w Maximie wcześniejsze sesje koleżanek z branży i spodobały mi się. Inaczej też widzę odbiorcę waszego pisma. Zamierzałam pokazać odrobinę więcej ciała, ale w wysmakowany sposób i z uzasadnieniem. Jestem odkryta, bo jest lato, jest gorąco - woda, piasek, słońce! I moim zdaniem udało się. Zawsze chciałam być postrzegana przez pryzmat mojej muzyki. Teraz w moim życiu dzieje się dużo fajnych rzeczy. Mam zabukowany cały sezon koncertowy i coraz więcej fanów na Facebooku. Na dniach kręcimy nowy teledysk do kolejnego singla z płyty. Dobrze się ze sobą czuję i to jest właściwy moment, aby go uwiecznić sesją. W pewnym sensie jest to pamiątka młodości i dobrej zabawy, poznawania swojego ciała, odwagi i możliwości.

Marina: Otwierałam sezon klubowy z Planetą.FM, miałam też okazję dać koncert na jachcie. To był mój pierwszy występ na łodzi. Niesamowite doświadczenie. Byłam też w jednym z najpopularniejszych klubów świata - Pacha - gdzie słuchałam nowego seta Davida Guetty, który zrobił na mnie duże wrażenie. Chciałam też zobaczyć i doświadczyć tego, jak i do jakiej muzyki ludzie bawią się na najbardziej imprezowej wyspie świata.

1 / 4

Marina Łuczenko - Muzyka Dla Oczu

Obraz
© Maxim/Marta Wojtal

Maxim: Pierwszy raz byłaś na Ibizie?

Marina: Tak i bardzo mi się podobało. Wspaniałe krajobrazy, genialni DJ-e, czyli dobra muza - świetna zabawa. Jedyne, co nie przypadło mi do gustu, to wszechobecny klimat nastawienia na szybki seks czy pamiątki z napisami typu "Fuck me, I'm famous". Ludzie jadą tam i natychmiast zwalniają hamulce. Nie rozdrabniają się, bo za dwa dni wracają do domu i wygląda na to, że muszą kogoś szybko zaliczyć. Przykre.

Maxim: Nie wiem, czy chciałaś tym zniechęcić czytelników, ale jeżeli tak, to dałoby się to zrobić lepiej...

Marina: Nie czułam się komfortowo, gdy bez przerwy byłam zaczepiana przez facetów. Starałam się wyrażać to miną, mieć wypisane na twarzy "Odejdź, jestem zajęta", ale nie bardzo to działało. Niekoniecznie wybrałabym to miejsce na romantyczny wyjazd z facetem, a wypad z samymi dziewczynami byłby wręcz niebezpieczny. Chyba że wyjazd z przyjaciółkami i naszymi facetami. Za to od strony turystycznej - genialnie. Przepiękna plaża, knajpy, centrum miasta, bardzo ciekawi ludzie do fotografowania. Przywiozłam mnóstwo zdjęć. Tam przyjeżdżają najdziwniejsi ludzie, jakich w życiu widziałam, i to jest wspaniałe; każdy jest sobą i jest wyjątkowy. Przez cały czas robiłam im zdjęcia.

Maxim: Jakieś oryginalne zaczepki?

Marina: Numer jeden to "Jesteś najładniejszą dziewczyną, jaką dzisiaj widziałem".

Maxim: Wygląda na to, że w tym zakresie niczego się od tubylców nie nauczymy. Z jakich zdjęć jesteś najbardziej zadowolona?

Marina: He, he, to akurat było zabawne. Sfotografowałam dziewczynę, która przyszła na imprezę bez stanika, w prześwitującej sukience i z napisem na majtkach "Good girls go to heaven, bad girls go to Ibiza".

Marina: Heh, napis był cieniutki.

2 / 4

Marina Łuczenko - Muzyka Dla Oczu

Obraz
© Maxim/Marta Wojtal

Maxim: Czyli robiłaś raczej zdjęcia dziewczynom?

Marina: Tak. Faceci są tam bardzo do siebie podobni: napakowani, jakby przez pół roku przygotowywali się do wyjazdu na siłowni. Totalnie nie mój klimat.

Maxim: Trochę naciągane, ale można by z tego wyciągnąć, że w Twoim klimacie są dziewczyny. Fajna perspektywa. A teraz imprezy: wiemy, jakie nie są w Twoim klimacie. A jakie są?

Marina: Lubię bawić się przy muzyce klubowej, ale nie wtedy, kiedy wokół jest za dużo ludzi. Byliśmy na imprezach na dziesięć tysięcy osób i wszyscy podskakiwali w rytm house'owych utworów, które niekoniecznie mnie porywały. Wolę tańczyć w mniejszym gronie i przy klubowym hitach. Jeśli chodzi o masowe imprezy, lubię jeździć na festiwale - to świetna okazja do posłuchania na żywo ulubionych artystów, w jaki sposób aranżują swoje utwory z żywymi instrumentami.

Marina: Moi dziadkowie byli Polakami. Moi rodzice, brat i ja urodziliśmy się na Ukrainie, bo w wyniku dawnego podziału moi dziadkowie zostali po stronie ukraińskiej. Przyjechaliśmy do Polski, kiedy miałam dwa lata, więc czuję się Polką. Dzięki takiemu pochodzeniu, oprócz języka polskiego i angielskiego, znam także rosyjski i ukraiński. To pomaga w nawiązywaniu kontaktów za granicą. Poza tym mam specyficzną wrażliwość muzyczną, bo jako dziecko byłam katowana (he, he) rosyjskimi balladami - muzyką, której słuchali moi rodzice. Później sama sięgnęłam po czarne brzmienia: Michaela Jacksona, Toni Braxton, Whitney Houston, Mariah Carey. Doszła jeszcze muzyka polska, czyli Natalia Kukulska, Kayah, Mietek Szcześniak i tak dalej. To wszystko się we mnie zmiksowało i pomogło wybrać własną drogę.

3 / 4

Marina Łuczenko - Muzyka Dla Oczu

Obraz
© Maxim/Marta Wojtal

Maxim: Komu kibicujesz podczas Euro?

Marina: Czuję się Polką, więc naturalnie kibicuję Polsce. Nie jestem jednak wielbicielką piłki nożnej. Niestety. Przeżyjemy. Masz sporo innych zalet, które wygładzają tę niedoskonałość.

Maxim: Choćby ten koktajl: wschodni folk i czarne brzmienia? Takiego połączenia nie znają chyba nawet Amerykanie. Czy zamierzasz uderzać w tym kierunku? * *Marina: Myślę, że to byłoby ciekawe. Z drugiej strony, pochodzenie pochodzeniem, wygląd wyglądem, a w śpiewaniu najważniejsza jest dusza. Dla mnie jest najważniejsze to, że po koncercie podchodzą do mnie ludzie i mówią, że mieli ciarki. Tylko tym jestem w stanie zawalczyć o słuchacza.

Marina: Są osoby, które śpiewają, bo chcą być "gwiazdami", a nie artystami. Niektórzy traktują to jako pasję, ale brakuje im niezbędnej energii, tego nieopisywalnego czegoś. Świetnie śpiewają, do tego tańczą, ale patrzysz na nich i nie widzisz niczego. Ja tak mam np. w przypadku Nicole Scherzinger: jest śliczna, ma świetny wokal, ale nie dostrzegam niczego poza tym. Nie hipnotyzuje.

4 / 4

Marina Łuczenko - Muzyka Dla Oczu

Obraz
© Maxim/Marta Wojtal

Maxim: Wiesz, czego chcesz, jesteś samodzielna i nieźle sobie radzisz, a to wszystko w wieku 22 lat. Nieźle.

Marina: Myślę, że dopiero zrobiło się o mnie w odpowiedni sposób głośno, gdy wzięłam sprawy w swoje ręce. Nagrałam płytę, którą wydałam sama. Bez wytwórni, dzięki pomocy rodziny, zrobiłam teledysk, który cieszył się dobrą opinią, i zaczęłam wreszcie koncertować. Na dniach kolejny teledysk... Ciężko się pracuje bez specjalistów od PR, menedżerów, stylistów itp. Dzięki wspaniałej rodzinie, która się zaangażowała w projekt MARINA, mogę dalej działać.

Maxim: Wygląda na to, że potrafisz sprawnie żonglować swoim wizerunkiem. Kiedy w końcu poznamy jakieś hardcore`owe historie z Twojego życia?

Marina: Takowych nawet nie ma. Mimo że mam dopiero 22 lata i ktoś może mnie traktować niepoważnie, pilnuję wszystkiego, czytam każdy punkt zawieranych umów, mam świadomość tego, co podpisuję, co jest dla mnie dobre, a co nie. Konsekwentnie małymi krokami realizuję swój plan. Nie chcę skandali, chcę być dobrym przykładem dla moich fanów, którzy są dla mnie najważniejsi, bo dzięki nim mogę robić to, co robię.

Marina: Hm... Pięć?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (62)