Co tak naprawdę dzieje się podczas turbulencji?
06.01.2016 | aktual.: 27.12.2016 15:11
Autor książki "Cocpit Confidential" przekonuje, że nawet najsilniejsze ruchy mas powietrza nie są w stanie znacząco uszkodzić samolotu. Jest jedno "ale"...
Chyba każdy, kto choć raz miał okazję podróżować samolotem, przed wejściem na pokład zastanawiał się, czy podczas lotu będą turbulencje. W filmach katastroficznych są one nieodłącznym elementem każdej awarii w powietrzu i przyczyną wielu podniebnych tragedii. Jednak okazuje się, że osławione powietrzne wstrząsy nie są wcale tak groźne, jakby się mogło wydawać. Tak przynajmniej uważają piloci.
Z mitami na temat turbulencji próbował ostatnio rozprawić się Patrick Smith, pisarz, bloger i zawodowy pilot amerykańskich linii lotniczych z dwudziestopięcioletnim doświadczeniem. Autor książki "Cocpit Confidential" przekonuje, że wbrew temu, co zwykło się sądzić, nawet najsilniejsze ruchy mas powietrza nie są w stanie znacząco uszkodzić samolotu. - Analizując całą współczesną historię komercyjnego lotnictwa, nie mogę sobie przypomnieć ani jednej katastrofy, której bezpośrednią przyczyną byłyby turbulencje. Może znalazłby się jeden lub dwa takie przypadki, ale ja o nich nie słyszałem. Samoloty są tak zaprojektowane, aby wytrzymywać największe naprężenia. Nie ma mowy, żeby zdarzyły się takie turbulencje, które byłby w stanie np. oderwać skrzydło - zauważa.
Smith wyklucza też możliwość odwrócenia maszyny "do góry brzuchem" na skutek wpadnięcia w turbulencje. Jak zauważa, w każdym samolocie jest szereg rozwiązań, które blokują możliwość takiego przechyłu i przy nadmiernym skręcie sprowadzają statek powietrzny do pozycji wyjściowej. Niektóre odrzutowce mają nawet w autopilocie specjalny tryb na wypadek nagłych wstrząsów, który dodatkowo stabilizuje maszynę.
Niegroźne dla maszyny, ale...
Autor książki "Cocpit Confidential" przekonuje, że turbulencje zdarzają się niemal przy każdym locie, różnią się tylko pod względem mocy. Piloci są zazwyczaj o nich zawczasu poinformowani i starają się wybrać najbardziej optymalną drogę przelotową. Warunki pogodowe są nieustannie monitorowane "z ziemi", informacje napływają z wież kontroli lotów i od kapitanów innych samolotów. Zazwyczaj można zatem przewidzieć, gdzie mogą nastąpić niespodziewane wstrząsy i ocenić ich siłę.
Najgorsze są tzw. turbulencje czystego nieba (CAT), czyli dziury w powietrzu, często nieuchwytne podczas zwykłych obserwacji mas powietrza. Samolot wpada w nie nagle i rzadko istnieje możliwość wcześniejszego poinformowania pasażerów o zagrożeniu. Tu dochodzimy do meritum rozważań Patrick Smitha. - Turbulencje zazwyczaj nie są groźne dla maszyny, ale mogą być niebezpieczne dla załogi i pasażerów.
Lepiej w pasach
Problem z turbulencjami pojawia się, jeżeli występują nagle, podróżujący i załoga mogą nie zdążyć się do nich przygotować, np. zapiąć pasów. Smith zaznacza, że piloci powinni być zapięci cały czas. Przy bardzo silnych wstrząsach pasażer, który nie ma zapiętych pasów, może uderzyć głową w szybę lub w skrajnych przypadkach nawet zostać wyrwanym z siedzenia. Jeszcze gorzej mają osoby, które akurat się przemieszczają. Jeżeli turbulencje "złapią" podróżujących np. w toalecie, lepiej, żeby stamtąd nie wychodzili, dopóki nie ustaną. Należy jednak pamiętać, że tego typu zdarzenia to sytuacje wyjątkowe, a załoga wcześniej informuje o konieczności pozostania na miejscach. Pod żadnym pozorem nie wolno jednak lekceważyć komunikatów kapitana. Jeżeli prosi on o zapięcie pasów, trzeba to uczynić - dla bezpieczeństwa oraz komfortu: własnego i współtowarzyszy.
Najgroźniejsza jest panika
Kiedy już wpadniemy we wstrząsy, pamiętajmy o tym, że, o ile jesteśmy przypięci, nic nam nie grozi. Najgorsze w takiej sytuacji są ataki paniki. Samolot nie spada, a ziemia wcale nie przybliża się z zawrotną prędkością. - Nawet przy znacznych turbulencjach samolot nigdy nie zmienia wysokości o więcej niż 20 stóp. Opowieści przerażonych pasażerów o tym, że maszyna zaczęła nagle pikować, należy włożyć między bajki, choć faktycznie może to być tak odczuwane. Niestety media często zamiast wyjaśniać, podkręcają tego typu newsy, zaburzając prawdziwy obraz - mówi Patrick Smith.
Jeżeli zatem planujemy podróż samolotem, pamiętajmy: maszyna nie pęknie na pół, gdy wpadnie w turbulencje. Nie odpadną jej skrzydła i silniki, a piloci w pełni kontrolują sytuację. I jeszcze jedna rada: im większy samolot, tym wstrząsy są mniej odczuwalne.
KP