Trwa ładowanie...
02-01-2012 15:49

Co trzecie małżeństwo rozpada się przez... Facebooka!

Co trzecie małżeństwo rozpada się przez... Facebooka!Źródło: AFP
d274en3
d274en3

Ciekawe, czy Mark Zuckerberg wie, że jego wynalazek, w dużej mierze, służy głównie do formalizowania kresu miłości?

Jeśli w ramach snucia postanowień noworocznych, doszedłeś do wniosku, że najwyższy czas pozbyć się małżonki, specjaliści doradzają, jak tego dokonać w sposób szybki i bezbolesny (przynajmniej dla ciebie) - wystarczy, że założysz jej konto na Facebooku, potem już tylko wystarczy uzbroić się w cierpliwość i trochę poczekać, a dowody do postępowania sądowego zbiorą się same. Nie wierzysz?

Redaktorzy brytyjskiej bulwarówki "Daily Mail" opisują, jak to dotarli do informacji, jakoby coraz częstszą podstawą do rozwodów w Wielkiej Brytanii były informacje zgromadzone właśnie na facebookowym koncie partnera - tak dzieje się w co trzecim przypadku, a ta liczba wciąż rośnie. Rzecznik firmy prawniczej, która zaobserwowała wspomnianą tendencję tłumaczy mechanizmy tego działania: "Facebook to obecnie główne źródło komunikacji dla wielu osób". A, co za tym idzie: "Ludzie nierzadko wysyłają tam wiadomości do swoich byłych partnerów, a więc kontakt zaczyna się niewinnie, ale często prowadzi do kłopotów... Generalnie, jeśli ktoś planuje wdać się w romans pozamałżeński, to właśnie Facebook jest tym miejscem, gdzie najłatwiej o spełnienie podobnych zachcianek."

Zresztą, jak mówi Mark Keenan, czasami nawet niczego nie planując, zdrada rodzi się sama...Poza tym, należy pamiętać o tym, że aby zakończyć związek (szkodząc przy tym partnerowi w sądzie), faktyczne cudzołóstwo (w rozumieniu: udowodniony stosunek seksualny z osobą trzecią) wcale nie jest potrzebny. Jak mówi Keenan, z reguły wystarczą filuterne posty, pikantna korespondencja albo zdjęcia partnera z jakiejś imprezy, o której druga strona nie miała pojęcia, lub też fotografia z osobą, z którą dana jednostka nie powinna się była fotografować. Bo o ile Facebook jest najlepszą platformą dla cudzołożników, o tyle jest też doskonałym narzędziem detektywistycznym dla zdradzanych... A więc, jak głosi stare porzekadło: każdy kij ma dwa końce.

d274en3

Z kolei, Anne-Marie Hutchinson, z "Dawson Cornwell Solicitors", mówi, że owe - jakże nonszalancko wrzucane na profile - fotografie służą czasami do udowodnienia, że... partner nie nadaje się do związku, bo ma problemy z alkoholem, co również jest znakomitą podstawą do rozwodu i puszczenia małżonka w skarpetkach. Co ciekawe, ten fakt w dość tragikomiczny sposób zazębia się z inną wiadomością podaną ostatnio w mediach - otóż portal "Shortlist.com" opublikował informację o tym, że w jednej z ostatnich ankiet, Brytyjczycy wylewnie przyznali, iż na ok. 76% swoich fotografii na FB znajdują się w stanie wskazującym. Ale to jeszcze nic!

Smaczku badaniu dodaje fakt, że ponad 50% respondentów przyznało, że nie chcieliby, aby ich fotografie wpadły w ręce niektórych znajomych oraz pracodawców, natomiast 8% zaskakująco szczerze wyznało, że mieliby "przes...e" w pracy, gdyby te fotki wypłynęły na powierzchnie. Naturalnym w tej sytuacji wydaje się zatem pytanie: Po co wobec tego publikować takie kompromitujące dowody? Otóż czasami warto, w imię wyższego celu - jakiego? Okazuje się, że ponad 30% Brytyjczyków celowo publikuje tego typu fotografie, a dodatkowo "taguje" na nich znajomych, żeby ci trafili przez to do wymienionych wcześniej 8%. Patrząc na Facebooka w tym świetle, w zasadzie trudno się dziwić, że dzięki portalowi Marka Zuckerberga do skutku dochodzi aż tak wiele rozwodów - czyżby zatem gloryfikowane na całym świecie portale społecznościowe wyciągały z człowieka tylko to, co najgorsze?

MW/PFi

d274en3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d274en3