Co zrobić, aby ogłupić faceta
Znacznie mniej, niż myślicie, drogie panie, znacznie mniej...
Jednym z głośniejszych badań naukowych roku 2009 było to przeprowadzone przez doktora Johana Karremansa, w którym uczony udowadniał, że rozmowa z atrakcyjnymi kobietami "ogłupia facetów". Jak Karremans tego dowiódł? W bardzo prosty sposób - najpierw poprosił grupę mężczyzn o rozwiązanie serii testów badających ich zdolności poznawcze, uzyskując w ten sposób rezultaty kontrolne, a następnie z podobną prośbą zwrócił się do kolejnej grupy panów - z tym, że ci drudzy, przed przystąpieniem do eksperymentu, musieli bezpośrednio przed testem wdać się w 7-minutową dyskusję z "piękną nieznajomą". Rezultaty pokazały, że mężczyźni wystawieni na działanie kobiecych wdzięków poradzili sobie znacznie gorzej z testem.
Co ciekawe, zależność ta nie działała w drugą stronę - tzn. kobiety wypadały podobnie na testach, niezależnie od tego, czy wcześniej miały okazję obcować z jakimś przystojniakiem, czy też podchodziły do badania z biegu. Wówczas, profesor Scott Berty Kaufman, na łamach "Psychology Today" wysnuł przypuszczenie, że "mężczyźni, znacznie częściej niż kobiety, traktują wszelkie kontakty z płcią przeciwną, jako potencjalną okazję do kopulacji", co w zasadzie jest zgodne z naszą ewolucyjną potrzebą zapładniania jak największej ilości samic. I właśnie stąd biorą się te wszystkie nerwowe ruchy, pocące się dłonie i problemy z wysławianiem się. Otóż nierzadko tak bardzo staramy się zaimponować paniom, że tracimy grunt pod nogami i... gorzej wypadamy na testach poznawczych. A więc tak, głupiejemy na sam widok pięknej kobiety. Ale to jeszcze nic!
Wystarczy pomyśleć o kobiecie, by zwariować...
Jeżeli zaskoczyły was badania Karremansa, prawdziwy szok przeżyjecie dopiero teraz - okazuje się bowiem, że mężczyźnie, by "zgłupieć", potrzeba znacznie mniej, niż siedem minut w towarzystwie modelki. A dowodzą tego holenderscy uczeni, którzy w ostatnim czasie wykonali analizę będącą niejako przedłużeniem prac Karremansa (chociaż on także był zaangażowany w ten eksperyment). Otóż, specjaliści pod wodzą dr Sanne Nauts postanowili sprawdzić gdzie zaczyna się to męskie szaleństwo, albo parafrazując stare porzekadło "jak wielkimi psami na baby" są mężczyźni. W tym celu zaprojektowano serię badań także składających się z testów poznawczych. Zaczęło się od tzw. testu Stroopa.
W badaniu tym respondenci mają przed sobą monitor na którym wypisane są nazwy kolorów, przy czym słowa oznaczone są kolorową czcionką. A więc np. przed badanym pojawia się słowo "czerwony" napisane zieloną czcionką, zaś uczestnik ma wskazać jakiego koloru użyto tu do zabarwienia liter. Brzmi łatwiej, niż jest w rzeczywistości, natomiast sam eksperyment służy do mierzenia czasu reakcji. Testowi Stroopa poddano grupę 71 kobiet i mężczyzn w wieku 21 lat. Po "czystym przebiegu", a więc po teście Stroopa w podstawowej formie, bez komplikacji, próbę powtórzono, jednak tym razem, badanych uprzedzono, że w czasie, w którym rozwiązywać będą test, mogą otrzymać wiadomość od osoby trzeciej, z prośbą o rozwiązanie dodatkowego problemu. Połowie mężczyzn powiedziano, że tą osobą będzie kobieta, np. Daria, natomiast drugiej, że mężczyzna, Mark. To samo zakomunikowano respondentom płci pięknej...
Co zaskakujące, okazało się, że testy znacznie gorzej poszły facetom, którzy czekali na wiadomość od tajemniczej nieznajomej... "Mężczyźni radzili sobie słabiej na drugim teście Stroopa, gdy mieli świadomość, że ich poczynania obserwowane są przez przedstawicielkę płci przeciwnej", stwierdzili naukowcy w raporcie "Miller-McCune". Gorszego wyniku nie zaobserwowano natomiast u panów czekających na wiadomość ze strony innego mężczyzny, ani u kobiet z każdej z grup. Kolejny eksperyment zakładał czytanie na głos słów, które wyświetlały się na monitorze, do kamery. Części mężczyzn oznajmiono, że słowa te wpisywane są przez kobietę, natomiast reszcie, że przez mężczyznę. I znowu, okazało się, że nawet pośrednia obecność płci przeciwnej (w głowie respondentów) wiązała się ze znacznym pogorszeniem wyników.
Tak naprawdę, to dziewczyna nawet nie musi być ładna...
Poproszona o skomentowanie swoich eksperymentów, dr Nauts odpowiada, że to bardzo wartościowe i frapujące odkrycia, zaznaczając jednocześnie, że "warto zwrócić uwagę na fakt, iż zjawisko ('ogłupienia mężczyzn') zachodzi nawet wtedy, gdy panowie nie mają żadnych wiadomości dotyczących atrakcyjności kobiety, o której mowa w badaniu." Ale co to właściwie oznacza? Najpewniej chodzi o to, że mężczyźni nieustannie - i w każdej sytuacji - doszukują się kolejnej okazji do przedłużenia gatunku. W związku z czym "męskie zdolności poznawcze są upośledzane w toku każdego kontaktu z kobietą - czy to przez telefon (czy nawet przed samą rozmową, gdy oczekują na próbę nawiązania kontaktu), czy też podczas czatowania przez komunikatory internetowe, czy w końcu w efekcie bezpośredniej interakcji" - mówi Nauts. Ale dlaczego podobnego zjawiska nie zaobserwowano u pań? Otóż naukowcy twierdzą, że podczas gdy faceci silą się na to, by dobrze wypaść przed osobą płci przeciwnej - w rozumieniu: być zabawnym, bystrym, przenikliwym i
interesującym, panie raczej skupiają się na wyglądzie. Zatem uproszczając: my szukamy odpowiednich słów i gestów, a one zwiększają dekolt. Jakie to proste...
MW, PFi/ PFi