Coaching - rozwój osobisty czy wielka ściema?
Podpowie jak zarządzać firmą, radzić sobie ze stresem i komunikować się z pracownikami czy kontrahentami. Pomoże rodzicom, którzy mają problemy z wychowaniem dzieci i gwiazdom marzącym o poprawie wizerunku. Coaching zaczyna obejmować wszystkie sfery życia, nic dziwnego, że trenerów osobistych przybywa w zastraszającym tempie. Rosną także ich stawki - niektórzy żądają nawet 7 tys. zł za... godzinę.
06.03.2014 | aktual.: 25.05.2018 15:17
"Na początku myślałem, że to jest jakiś psychiatra. Nic bardziej mylnego" - stwierdził w jednym z wywiadów Michał Wiśniewski. Kilka lat temu lider zespołu Ich Troje skorzystał z pomocy coacha, żeby zapanować nad swoim życiem. W efekcie - jak twierdzi - uporządkował sprawy rodzinne, zaczął myśleć pozytywnie i wyszedł z nałogów. Później okazało się, że trenerem gwiazdora była jego... obecna żona Dominika Tajner-Wiśniewska. Ta informacja wywołała kontrowersje w świecie polskiego coachingu. "Związanie się z klientem jest nieprofesjonalne, może się skończyć wykluczeniem ze środowiska" - stwierdziła w magazynie "Na żywo" jedna z trenerek.
W świecie polskiego show-biznesu coaching staje się bardzo popularny. Z takiej pomocy korzystał także m.in. Borys Szyc, który chciał skończyć z wizerunkiem wiecznego imprezowicza. Jednak najczęściej trenerzy otrzymują zlecenia od szefów firm i menadżerów, którzy angażują ich do doskonalenia umiejętności komunikacji interpersonalnej i wystąpień publicznych, zarządzania zespołem, radzenia sobie ze stresem czy podejmowaniem decyzji. Ich działalność wywołuje różne opinie. "To jakaś parapsychologia. Zawód, który niczego nie wytwarza i bazuje głównie na snobizmie. Stawiam go na równi z wróżbiarstwem. Albo ktoś jest dobrym biznesmenem albo złym. Jeżeli dobrym to coachingu nie potrzebuje, a jak złym to powinien zmienić zajęcie" - twierdzi Michał, który przeżył kilka tego typu szkoleń. Innego zdania jest Dominik, pracownik dużej międzynarodowej korporacji. "Na co dzień widzę, że dobry trener pomaga ludziom w zidentyfikowaniu słabych stron i szukaniu najlepszych rozwiązań. Dba o samorozwój i poszerza horyzonty -
zachwala młody mężczyzna.
Uruchomić potencjał
W ostatnich latach zawód coacha stał się bardzo pożądaną profesją. Zauważyli to nawet producenci popularnej telenoweli "Klan" - jeden z głównych bohaterów serialu właśnie odkrył w sobie powołanie i postanowił zostać trenerem osobistym, na początek pomagając przyjacielowi w zdobyciu... kobiety.
Szacuje się, że w Polsce działa obecnie blisko 4 tysiące coachów i ponad 100 szkół, które przygotowują do wykonywania tego zawodu. Chętnych nie brakuje, ponieważ profesja jest dochodowa, u popularnego trenera godzinna sesja biznesowa może kosztować nawet 5-7 tys. zł! Problem polega na tym, że tak naprawdę wiele osób wciąż nie rozumie, czym zajmuje się coach. "Nie musi być specjalistą w dziedzinie, w której doradza. Jeżeli przychodzi do mnie prezes fabryki śrubek i chce lepiej zarządzać swoją firmą, to ja nie muszę się znać na jego branży. Moje zadanie polega na takim zadawaniu pytań, żeby sam znalazł w sobie umiejętność poradzenia sobie z problemami" - tłumaczy w jednym z wywiadów Izabela Kielczyk, zajmująca się szkoleniami menadżerów. "Ja pracuję w myśl zasady, że każdy z nas ma w sobie duży potencjał, wiedzę i umiejętności, by znaleźć rozwiązanie danego problemu i się rozwijać. Czasem jednak nie potrafimy dostrzec w nas samych umiejętności i zdolności do rozwiązania danego problemu. Wtedy potrzebny jest
coach, który uruchomi te umiejętności" - dodaje.
Trener jest często mylony z doradcą zawodowym czy nawet psychoterapeutą. "Weźmy taki przykład: chcemy kupić rower. Doradca będzie opowiadał o jego funkcjach, będzie służył radą w kwestii oceny i decyzji, który rower najlepiej odpowiada potrzebom klienta. Psychoterapeuta z kolei pomoże pokonać lęk przed jazdą na rowerze. A coach będzie tą osobą, która doda otuchy i wiary oraz zdopinguje, aż odważnie zdecydujemy się wsiąść na rower i pojechać" - wyjaśnia Renata Kaczyńska-Maciejowska, która zajmuje się coachingiem.
Brak odpowiedzialności?
Trenerzy zamiast rad zadają pytania i używają technik, które sprawiają, że ludzie odkrywają rzeczy, które potem wydają im się oczywiste. Koncentrują się na celu, a nie - jak psychoterapeuci - analizowaniu przeszłości i wyciąganiu z niej wniosków. Coaching ma wiele rodzajów, oprócz biznesowego istnieje także: personalny (identyfikacja potrzeb, opracowanie wizji przyszłości, poszukiwanie ścieżek rozwoju, zwiększanie samoświadomości), życiowy (nastawiony na relacje i życie osobiste)
czy rodzicielski (uczy sztuki komunikacji z dzieckiem i wspomagania jego rozwoju). Jak widać treningowi możemy poddać każdą sferę życia. Zdaniem specjalistów jest to odpowiedź na współczesne czasy, w których nie ma miejsca na przegrywanie. Żyjemy bowiem w świecie nie tolerującym przyznawania się do porażki czy błędu. W ich unikaniu mają nam pomagać spotkania ze specjalistami.
Jednak zdaniem filozofa i publicysty Tomasza Stawiszyńskiego, autora książki "Potyczki z Freudem. Mity, pułapki i pokusy psychoterapii" właśnie na tym polega największe oszustwo coachingu. "Ci ludzie z jednej strony tworzą u klienta poczucie, że mają wiedzę, jak lepiej żyć, ale z drugiej nie biorą za nic odpowiedzialności. Nie możesz mieć pretensji, bo przecież czynią zastrzeżenie, że wszystko zależy od ciebie - mówi Stawiszyński we "Wprost" i dodaje, że porady, które można znaleźć w książkach czy magazynach coachingowych to stek banałów. - "Jeśli jesteś zmęczony, idź na urlop, jeśli masz problem z organizacją czasu, napisz sobie plan i ustal priorytety. Przecież to nie jest żadna nauka!" - przekonuje.
Rafał Natorski/PFi, facet.wp.pl