Mit według którego coca-cola ma właściwości plemnikobójcze był popularny w latach 50. i 60. ubiegłego wieku. Bardzo popularne były wówczas płukanki i irygacje napojem, który w przypadku „wpadki” miał wybić plemniki i w ten sposób zapobiec zapłodnieniu. I nie chodziło wcale o bąbelki, ale o to, że cola ma kwasowy odczyn. Oczywiście równie dobrze można było wierzyć, że silne dmuchnięcie przy jednoczesnym zatkaniu dziurek do nosa i ust wydatnie podnosi inteligencję. Bo plemnikobójcze właściwości coli to tylko mit.
Najgorsze jednak, że do dziś istnieją miejsca na świecie, w których szczerze wierzy się w taką metodę antykoncepcji. Dlatego profesor Anderson postanowiła ostatecznie rozprawić się z niebezpiecznym mitem. Zwłaszcza, że płukanie pochwy gazowanym napojem może być bardzo szkodliwe.
*Męskim okiem * Napój uszkadza bowiem zewnętrzną warstwę komórek pochwy i zwiększa podatność na choroby przenoszone drogą płciową. Przy okazji zwalcza, ale… tylko dobroczynne bakterie, które chronią to intymne miejsca kobiety przed infekcjami i grzybicami. W przypadku płukanek colą wzrasta również ryzyko ciąży pozamacicznej.
Nas zastanawia przede wszystkim to, kto pierwszy wpadł na pomysł wykorzystania coli w roli środka plemnikobójczego. Co kierowało tymi pionierami – czy był to strach czy zwykła ciekawość? I czy próbowali również innych chałupniczych metod, takich jak np. zakraplanie szparki sokiem z cytryny?
Z drugiej strony trzeba brać pod uwagę, że pionierzy działający pół wieku temu nie mieli okazji korzystać z najnowszych zdobyczy techniki. Jak zauważyła profesor Anderson – ich wysiłki były skazane na niepowodzenie między innymi dlatego, że plemniki były szybsze od coli i zdążyły umknąć przed nią w głąb macicy. Naszym zdaniem kwestią otwartą i niezbadaną przez naukowców pozostaje nadal, czy wyniki irygacji mogłyby być skuteczniejsze, gdyby do coca-coli dorzucić mentosa.
(eMPi, Kabron)