CiekawostkiCudowne ocalenie - łowca rekinów dryfował po oceanie przez 13 miesięcy

Cudowne ocalenie - łowca rekinów dryfował po oceanie przez 13 miesięcy

Zdawałoby się, że w dobie satelitów fotografujących każdy zakątek naszej planety takie historie nie mają racji bytu. Czy można przez nikogo niezauważonym błąkać się samotnie ponad rok? Okazuje się, że oceany są dużo bardziej niezmierzone niż nam się to wydaje - Jose Ivan, poławiacz rekinów z Meksyku, przez 13 miesięcy dryfował po morzu zdany na łaskę i niełaskę żywiołu. Odnalazł się kilkanaście tysięcy kilometrów od domu w okolicach Wysp Marshalla.

Cudowne ocalenie - łowca rekinów dryfował po oceanie przez 13 miesięcy
Źródło zdjęć: © SPL/East News

Ivan wypłynął na Ocean Spokojny wraz z innym rybakiem w grudniu 2012 roku. Z Meksyku mieli zamiar dotrzeć do oddalonego o kilkaset kilometrów Salwadoru, po drodze łowiąc rekiny. Zamiarom tym nie było dane się ziścić - w niewielkiej łodzi, którą podróżowali rybacy, zepsuły się silniki. Od tej pory kierunek ich rejsu wyznaczały tylko i wyłącznie morskie prądy, które spychały łódkę w głąb Pacyfiku.

Rozbitkowie od czasu do czasu widzieli na horyzoncie inne jednostki pływające, ale próby zwrócenia ich uwagi kończyły się niepowodzeniem. Wobec kurczących się zapasów wody i pożywienia oraz morskich prądów oddalających rybaków od lądu ich sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna. Kolega Ivana zmarł i Meksykanin został zupełnie sam. By przeżyć, łowił żółwie, ryby i ptaki morskie, zbierał deszczówkę. Sytuacja skomplikowała się, gdy przez długi okres z nieba nie spadła ani jedna kropla deszczu. Wówczas Ivan był zmuszony pić żółwią krew, by nie umrzeć z pragnienia.

Wycieńczonego rozbitka znaleźli mieszkańcy atolów (niewielkich płaskich wysp koralowych) w okolicach Wysp Marshalla. Dwóch rybaków zauważyło nieopodal wybrzeża zdesperowanego brodacza, który resztą sił dawał im jakieś znaki. Dla liczącej 700 mieszkańców wioski ocalały cudem Meksykanin stał się prawdziwą sensacją. Mężczyzna był wyczerpany i nie miał pojęcia, że przez kilkanaście miesięcy dryfowania po Pacyfiku znalazł się o kilkanaście tysięcy kilometrów od domu i wyznaczonego celu trasy. "Chcę wrócić do domu, do Meksyku. Nie mam nawet pojęcia, gdzie jestem" - powiedział im Ivan. Pływając na stosunkowo niewielkie odległości od wybrzeża meksykańskiego, rybak prawdopodobnie nie zdawał sobie wcześniej sprawy z istnienia archipelagu, na który ostatecznie trafił.

Lokalni mieszkańcy zaopiekowali się wycieńczonym rozbitkiem, a także skontaktowali z oddalonym o kilkaset kilometrów Manjuro - głównym portem Wysp Marshalla. Możliwe, że konieczna będzie hospitalizacja - mężczyzna ma problemy z poruszaniem się, a nawet mówieniem. Mimo najlepszych chęci miejscowych, powrót Meksykanina do domu może być utrudniony. Komunikacja ze światem zewnętrznym nie należy do najmocniejszych stron wysp, a ponadto jedyny samolot, jakimi dysponuje tamtejsza administracja, jest uziemiony na czas remontu. Rozważa się transport rozbitka drogą morską - jeśli dodać do tego kilkanaście miesięcy dryfowania po Pacyfiku, może to być "bardzo długa droga do domu".

KP/PFi, facet.wp.pl

Źródło artykułu:WP Facet

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (70)