Czas apokalipsy: największy kompleks prywatnych bunkrów w Południowej Dakocie
Amerykańscy preppersi (osoby, które aktywnie przygotowują siebie i swoje rodziny do przetrwania ewentualnej apokalipsy) od dawna inwestują w mobilne domy, bunkry i schrony, w których będą mogli żyć, gdyby ludzkości przyszło zmierzyć się z końcem świata. Na mapie schronów pojawiła się niedawno nowa, gigantyczna inwestycja. Dawna wojskowa baza Black Hills w Południowej Dakocie jest stopniowo przekształcana w największy kompleks prywatnych, mieszkalnych bunkrów na świecie. Za projekt odpowiada firma Vivos, która potencjalnych klientów kusi atrakcyjnymi cenami i luksusową ofertą bunkrowego miasteczka.
09.01.2017 | aktual.: 09.01.2017 14:07
Jak będzie wyglądała postapokaliptyczna ziemia? Opcji jest kilka. Jak w „Revolution” może nie być prądu, a ludzkość wróci do warunków rodem z XVIII wieku. Albo wszędzie będą czaić się zombie, a nadzieję na przetrwanie będą mieli tylko ci, co sprawnie władają kuszą, kijem bejsbolowym lub są mistrzami manipulacji (patrz „The Walking Dead”). Ale może też być czysto, komfortowo i całkiem bezpiecznie. Tę ostatnią wizję lansuje Vivos, deweloper, który zajmuje się zaadaptowaniem wojskowych bunkrów na luksusowe mieszkalne kwatery dla szczęśliwców, którzy przeżyją koniec świata.
Amerykańska firma wykupiła gigantyczną wojskową bazę Black Hills w Południowej Dakocie. Na jej terenie znajduje się 575 betonowych bunkrów, które wybudowano na potrzeby armii między 1942 a 1967 rokiem. Teren liczący prawie 47 km2 jest stopniowo przerabiany w największy kompleks prywatnych bunkrów na świecie. Docelowo będzie mógł pomieścić ponad 5000 osób, a każda z nich będzie żyć w luksusowych warunkach. Oprócz kwater mieszkalnych, na terenie specyficznego osiedla będzie miejsce na wszystkie niezbędne udogodnienia. Oprócz szpitala, szkoły i kaplicy, wybudowany zostanie bar, restauracja, teatr, spa, siłownia, a nawet: stajnie i strzelnica!
A jak będą wyglądały same mieszkania? Przede wszystkim będą bardzo przestronne. Do wyboru są dwie wielkości schronu: mniejszy liczy 144 m2, większy – blisko 200 m2! Kwestia urządzenia i wyposażenia zależy wyłącznie od najemcy, jego wyobraźni i funduszy. Szacuje się, że „skromne” wykończenie to kwestia 25 000 dolarów. Ale jak to z nieruchomościami bywa, bogacze będą mogli poszaleć, instalując w bunkrach sale kinowe, pokoje gier, najnowocześniejsze systemy oczyszczania powietrza, a nawet – panele LED, które będą wyświetlały w oknach obrazy sprzed końca świata: błękitne niebo, słońce, las.
W momencie podpisania umowy z Vivos klient nabywa 99 letnie prawo najmu bunkru i gruntu. Za ten przywilej musi zapłacić 25 000 dolarów, jednak nie będzie ponosił dodatkowych kosztów wprowadzając się do bunkru, bez względu na to, ile osób będzie mu towarzyszyć. Do tego co roku płaci czynsz, wynoszący ok. 1000 dolarów. Dostaje do dyspozycji betonowy bunkier, w którym nie ma prądu, wody ani systemu filtracji powietrza. Przystosowanie go do warunków mieszkalnych leży więc w gestii najemcy, choć deweloper oferuje też „wykończenie pod klucz”.
Na razie kwatery nie cieszą się ogromną popularnością, choć niewątpliwie w Ameryce znajdzie się 575 chętnych do zabezpieczenia siebie i swoich bliskich na wypadek najgorszego. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że po 99 latach będą zmuszeni odnowić dzierżawę, bo świat jaki znamy, nadal będzie istniał i miał się dobrze.