Czego nie wolno jeść na pierwszej randce!
18.12.2009 | aktual.: 27.12.2016 15:13
None
Nieważne, czy masz za sobą tygodnie żmudnych podchodów czy oczarowałeś ją błyskawicznie najprostszym tekstem świata ("Jakie masz piękne oczy!"), pierwsza randka to moment newralgiczny, który może zaważyć na tym, jak dalej potoczy się znajomość.
Przygotuj się na to, że będziesz oceniany tak wnikliwie, jak tylko się da (ze swojej strony zaserwuj jej to samo). Kluczowym elementem większości randek jest kolacja. Jeśli jest udana - to połowa sukcesu. Gorzej, jeśli okazała się kompletną klapą...
A wiadomo, że nic tak nie potrafi popsuć doskonale zapowiadającej się kolacji jak... nieodpowiednie jedzenie. Czego zatem nie powinieneś z nią jeść na pierwszej randce?
1. Hamburger
Cała rodzina fast-foodowych przysmaków w jakże oryginalnej atmosferze placówki jednej z globalnych sieci odpada.
Oprócz wyżej wspomnianej atmosfery, nie ma nic tak niesprzyjającego romantycznemu spotkaniu jak hordy rozwrzeszczanych dzieciaków (kilkoro rodziców stwierdziło, że to doskonałe miejsce na urodziny) i jakże zdrowy i nieprzewidywalny w smaku hamburger z frytkami i colą w menu.
To doskonałe miejsce, ale na... zakończenie znajomości.
2. Mleczny drink
O ile dla niej możesz go śmiało zamówić, facet popijający krowi dar (nawet z alkoholem) wygląda zawsze nieco infantylnie (ach, te mleczne zacieki nad ustami).
Jeśli jesteś mlekoholikiem i uważasz, że do ciastka/spaghetti/krwistego befsztyku mleko będzie Ci najlepiej smakować (i nie możesz się opanować, by nie zrealizować przy niej tego pomysłu), pamiętaj, by dodać (być może Cię to uratuje), że mleko to wszak ulubiony napój Luisa Figo - a jego chyba nie można podejrzewać o brak męskości.
3. Lody waniliowe
Taaaak, lody to rozwiązanie tradycyjne i bezpieczne.
Tyle, że zbyt... bezpieczne! O ile nie jesteś pewien, że ona patrzy na Ciebie jedynie i przede wszystkim przez pryzmat ślubu (najlepiej za miesiąc) i dzieci (najlepiej 9 miesięcy po nocy poślubnej, podczas której przestanie być dziewicą), to bezpieczne rozwiązanie będzie zbyt ryzykowne.
Tym bardziej, że na randki na lody chodzą już dzieci w podstawówce.
4. Smażona rybka
Mimowolnie kojarzy się wypadem do nadmorskiej smażalni podczas jednego z turnusów w sanatoriach dla panów z bólami w krzyżu i nietrzymaniem moczu.
Jeśli ona nie należy do grupy odpowiadającej takim panom, czyli nie jest podstarzałą kuracjuszką z wypadniętym dyskiem i trwałą na głowie (nie wiedzieć, co gorsze), lepiej zrezygnuj z tego rozwiązania.
Zwłaszcza, że woń takiego miejsca skutecznie zagłuszy najoryginalniejsze zapachy Diorów, Bossów i Kleinów.
5. Homar
Czyżby chęć zaimponowania jej grubością portfela i wyrafinowanym poczuciem smaku, zagłuszyła Twoje wewnętrzne poczucie rozsądku?
Każdy, komu przyszło kiedyś zmierzyć się z próbą eleganckiego zjedzenia homara, wie, o co chodzi. Ponadto takie danie, podane w całości, może wzbudzić w niej sympatię do nieżywego zwierzątka, a Ty wyjdziesz na barbarzyńcę.
6. Czosnek
Wiemy, że w czasach powszechnej paniki, aby przypadkiem nie zarazić się świńską, ptasią, owczą, kozią, kocią, czy muszą grypą, odpowiednia troska o odpowiednią odporność organizmu to podstawa.
Jednak mimo wszystko, skorzystanie ze sprawdzonych i tradycyjnych rozwiązań w postaci czosnku podczas randki nie przyniesie Ci zamierzonego sukcesu, jakim bez wątpienia jest doprowadzenie do wymiany z partnerką waszych płynów ustrojowych.
No, ale patrząc na to z drugiej strony, na pewno ograniczycie także możliwość zarażenia się jakimś bakcylem. Przecież np. takie całowanie, to
7. Dania z kukurydzy
... a szczególnie w formie pop-cornu podczas seansu łzawej komedii romantycznej (która sama w sobie nie jest najlepszym rozwiązaniem).
Kukurydza ma to do siebie, że włazi we wszelkie choćby trochę wolne miejsca w jamie ustnej. Tym samym skazuje Cię na to, że pocałujesz ją co najwyżej w policzek. Chyba że weźmiesz ze sobą podręczną szczoteczkę do zębów.
A co do kolby kukurydzy... no cóż przypatrzcie się jej... Czy musimy coś jeszcze dodawać.
8. Befsztyczek i kaszaneczka
Niejeden z Was uważa zapewne, że spożywanie krwistych, ociekających tłuszczem miąs jest szalenie męskie i wzmaga waszą samczą atrakcyjność. Nic bardziej mylnego.
Nie wierzycie? Spróbujcie zatem w romantycznej scenerii, kiedy Wasza towarzyszka wieczoru, aby podkreślić swoją witalność i lekkość łani, zamówi "jakąś zieleninę" (ponoć w cywilizowanym świecie nosi ona nazwę sałatki), pokusić się o zamówienie krwistego befsztyku, czy jeszcze lepiej, tradycyjnej polskiej kaszanki.
Ręczymy, że przez pierwsze trzydzieści sekund będzie ona (kobieta, nie kaszanka) próbowała odwracać wzrok od tego, co macie na talerzu, by następnie udać się do toalety, a po powrocie oświadczyć, że niestety musi iść do domu, bo jej ukochana suczka właśnie spadła z tapczanu i prawdopodobnie zwichnęła sobie ogon.
9.Sałatka
Skoro odrzuciliśmy krwiste befsztyki i kaszanki to bynajmniej nie radzimy przeginać w drugą stronę.
Zamawianie dla siebie sałatki - nawet jeśli zrobiła to Wasza towarzyszka - to rzecz, która facetowi najzwyczajniej w świecie nie przystoi.
Po pierwsze: od samego początku wyjdziecie na nudziarza (bo co może być nudniejszego niż sałatka?), po drugie: jest wielka szansa, że zostaniecie odebrani jako osoba bez własnego zdania, i wreszcie po trzecie: czy jesteście pewni, że posiadliście umiejętność, którą kobiety opanowały tylko dzięki praktyce i wrodzonej estetyce, czyli jedzenie sałatki w taki sposób, aby żadne zielone fragmenty nie osadziły się między waszymi siekaczami?
10. Zupa
Kiedy w poprzednim punkcie zastanawialiśmy się co może być nudniejszego od sałatki, nie przeszło nam nawet przez myśl, że podczas randki ktoś może zamówić zupę!
A jednak, dotarło do nas, że mogą się zdarzyć i tacy straceńcy. To zupa jest najnudniejszym daniem, na jakie możecie się zdecydować! Jeżeli to Was nie odstrasza, to zastanówcie się jeszcze nad dwiema kwestiami:
Czy podczas jedzenia zupy, nie wpadnie Wam do głowy, aby wygłosić sakramentalne: "smaczna, ale mamusia robi lepszą" i czy jeżeli mimo całej beznadzieji, randka jakimś cudem (feromony?) zakończy się w łóżku, miłosnych igraszek nie przerwie Wam symfonia burknięć Waszego brzuchów, domagających się NORMALNEGO posiłku?