Wcale nie dlatego, że jest im dobrze. Zdaniem brytyjskiego naukowca panie po prostu... zapraszają kolejnych adoratorów.
Kilkukrotnie już na łamach "Faceta" pisaliśmy o powodach, dla których kobiety krzyczą w czasie orgazmu. O tym, że głośne jęki nie są bynajmniej spowodowane wyjątkową rozkoszą wiadomo nie od dziś. Jedna z hipotez stawianych przez naukowców mówiła wręcz, że głośne jęki mają na celu przyspieszenie męskiego wytrysku. Innymi słowy panie najzwyczajniej chcą, byśmy szybciej kończyli i dali im spokój. Brytyjski prymanolog Stuart Semple poszedł jednak ostatnio o krok dalej i na podstawie obserwacji pawianów wysnuł nową teorię. Panie krzyczą, bo w ten sposób dają znać innym potencjalnym kochankom, że są chętne i gotowe do figli.
Dociekliwego badacza, który od lat obserwuje i bada zachowania ssaków naczelnych zastanowiło jak to jest, że samce zazwyczaj podczas kopulacji zachowują się cicho i dosyć dyskretnie. Samice natomiast prędzej czy później robią straszny raban. I to - jak wykazały badania struktury akustycznej - raban jedyny w swoim rodzaju. Na podstawie obserwacji setek samic pawianów Semple odkrył, że ich "ochy" i "achy" brzmią inaczej w czasie owulacji, a inaczej w pozostałych momentach cyklu. Kiedy wraz z kolegami - naukowcami przyrównał wyniki badań do analogicznej analizy dźwięków wydawanych przez kobiety, odkrył niezwykle duże podobieństwo. Panie również zmieniały częstotliwość okrzyków wraz z fazą cyklu. W dodatku damskie jęki w czasie orgazmu nie są podobne do żadnych innych okrzyków wydawanych przez kobiety w innych sytuacjach.
Według naukowca dowodzi to, że sygnał dźwiękowy emitowany przez samicę podczas seksu jest jasnym i wyraźnym komunikatem, który ma na celu poinformowanie jak największej grupy samców, że jest ona gotowa dopuścić ich do kolejnych kopulacji.
Stuart Semple jest przekonany, że głośny orgazm to relikt przeszłości. Że kobiety krzycząc, podobnie jak inne samice naczelnych, nieświadomie nawiązują do naszych przodków, które nawoływały się w czasie seksu, zapraszając innych samców do współżycia.
Oczywiście przy okazji stało się jasne, dlaczego panowie nie zachowują się równie hałaśliwie. Zdaniem dr Semple staramy się być cicho właśnie dlatego, by nie zwracać uwagi otoczenia. I przypadkiem nie ściągnąć sobie na głowę zagrożenia w postaci napalonych konkurentów. Albo polującego w okolicy drapieżnika. Dlatego też większość naczelnych w naturalny sposób stara się przytrzymywać głowę partnerki tak, by była ona ciszej.
Cóż. Choć trochę niezręcznie przyrównywać nam kobiety do małp, to jednak coś musi być na rzeczy. Zgodzi się z tym każdy facet, który kiedykolwiek słyszał głośne jęki dobiegające gdzieś z mieszkania sąsiadów. Jest w nich coś, co przykuwa uwagę. I co sprawia, że nachodzi nas ochota, by podążyć za tym nawoływaniem. I tu pojawia się pytanie: co robić, jeśli to my właśnie figlujemy z naszą wybranką, a ona nagle zaczyna donośnym głosem "spraszać gości"? Jeśli nie chcemy, by do naszych drzwi zaczął dobijać się pan Waldek -hydraulik o mentalności jaskiniowca, albo pan Zbyszek - kierowca TIR-a o powierzchowności goryla, to lepiej szybko zajmijmy usta partnerki czymś innym, niż krzyk...
(menonwaves)/PFi, facet.wp.pl