Czołg strzelający kupą
Wyścig zbrojeń trwa w najlepsze. Pole walki dwudziestego pierwszego wieku to kosztujące miliardy ultranowoczesne systemy i technologie. Sęk w tym, że cały ten kosztowny sprzęt może się popsuć. Może mu zabraknąć paliwa lub amunicji. I chyba właśnie dlatego Rosjanie stworzyli czołg strzelający... kupą.
07.09.2012 | aktual.: 07.09.2012 15:22
Nie tak dawno, na targach przemysłu zbrojeniowego w Paryżu, Rosja prezentowała z dumą swoje nowe czołgi - T90S i T90SM oraz bojowy wóz wsparcia "Terminator". Obserwatorzy zgodnie uznali, że maszyny te, to najnowocześniejsze istniejące czołgi na świecie. Czołg T90S potrafi podobno trafić w dowolny cel z odległości 10 km, a jego opancerzenie skutecznie chroni go przed pociskami konwencjonalnymi i bronią laserową. Co więcej - maszyna jest tak skonstruowana, że w razie awarii każda uszkodzona część może być szybko zdemontowana i zastąpiona nową.
Równie nowoczesna jest zdaniem konstruktorów najnowsza wersja rosyjskiego wozu wsparcia "Terminator", który zbudowano w oparciu o konstrukcję czołgu T-72. Pojazd ten miał stać się prawdziwym militarnym hitem - towarem eksportowym numer jeden rosyjskiego sektora zbrojeniowego.
Niestety - jak dotąd jedynym państwem zainteresowanym "Terminatorami" jest Kazachstan, który zamówił aż dziesięć takich pojazdów, z czego dotąd odebrał trzy. Łatwo się domyślić, że podobna przyszłość może niestety czekać T90S. Wszystko przez to, że utrzymanie nowoczesnego uzbrojenia niesie za sobą olbrzymie koszty.
Nic dziwnego, że Rosjanie postanowili stworzyć broń, na którą będzie stać każdego. Coś, co można będzie sprzedawać masowo nie tylko do Kazachstanu, ale nawet do krajów trzeciego świata. Wymyślili więc czołg strzelający... kupą.
Jak łatwo się domyślić podstawową amunicją nowej broni są odchody. Dostarczać ma ich wspólnie cała załoga pojazdu. Pociski (ta nazwa robi się teraz co najmniej dwuznaczna) mają być nie tylko bronią biologiczną, ale też psychologiczną: ich rolą jest bowiem osłabianie ducha walki przeciwnika.
Na pomysł strzelania odchodami wpadł mieszkaniec Petersburga Aleksandr Siemienow. Jego wynalazek został opatentowany w 2009 roku pod nazwą "Usuwanie bioodpadów z odizolowanej komory mieszkalnej obiektu wojskowego i urządzenie do realizacji tego zadania".
(fot. Guardian)
Musimy przyznać, że chylimy czoła przed rosyjskimi konstruktorami. Pociski z kupy, oraz technologia, która pozwala wystrzeliwać je celnie na odległość nawet 10 km to połączenie godne prawdziwych geniuszy.
Niebagatelne jest również to, że w przypadku braku amunicji, załoga może ją pobrać praktycznie na każdej łące, czy pastwisku. Zastanawia nas, w którym kierunku pójdą teraz prace rozwojowe nad nowym uzbrojeniem. Czy i jak zmieni się dieta rosyjskich czołgistów, żeby w razie potrzeby mogli oni produkować pociski odłamkowe, rozpryskowe, a nawet przeciwpancerne? Czy naukowcy znajdą jakiś sposób na stworzenie naturalnymi metodami znacznie bardziej zaawansowanych pocisków płaszczowych, kumulacyjnych i podkalibrowych? Jeśli im się to uda, to przeciwnicy będą mieli naprawdę przesrane...
(menonwaves) /PFi