Trwa ładowanie...
21-08-2015 10:50

Czy chłopcy powinni się wstydzić tego, że są chłopcami? Niebezpieczne działania feministek

Czy chłopcy powinni się wstydzić tego, że są chłopcami? Niebezpieczne działania feministekŹródło: Shutterstock
d1bufha
d1bufha

Chłopcy wysłuchujący tyrad na temat zła tego świata, za które odpowiadają mężczyźni; młodzi uczniowie przysłuchujący się wystąpieniom kobiet, które opowiadają o mężczyznach jako źródle zagrożenia dla ich bezpieczeństwa – to tylko niektóre przykłady działań aktywistek, które rzekomo pracują na rzecz praw kobiet. W mediach pojawiają się coraz ostrzejsze określenia opisujące działania feministek. Niektórzy nazywają ich przedsięwzięcia mianem indoktrynacji.

Rosnące w siłę organizacje feministyczne to część krajobrazu krajów, w których polityczna poprawność stała się świętością. O ile fundamentalnej idei, na której wyrosły takie ruchy – a dotyczy ona przede wszystkim równouprawnienia kobiet i mężczyzn – nic nie można zarzucić, to należy mieć wątpliwości co do formy, jaką przybrały działania niektórych stowarzyszeń, dbających rzekomo o interesy kobiet. Problem zaczynają zauważać coraz częściej komentatorzy życia publicznego z krajów, w których jeszcze do niedawna krytyka feministek czy działań mniejszości była źle widziana.

Przykłady aktywności feministek z niektórych krajów coraz bardziej przyprawiają o ból głowy. O skandalicznych formach uprawianej przez nich agitacji poinformował niedawno brytyjski dziennik „The Daily Telegraph”. Publicysta magazynu „Inside Man” Dan Bell napisał na łamach gazety, że organizacje feministyczne, które często mogą liczyć na wsparcie klasy rządzącej, organizują w brytyjskich szkołach pogadanki. Ich narracja powoduje, że mali chłopcy zaczynają się wstydzić swojej płci; wzrasta też w nich poczucie winy – nie przebiera w słowach dziennikarz.

„Warsztaty to ostatnia z rozwijających się gwałtownie serii inicjatyw, w ramach których napędzane ideologicznie aktywistki są zapraszane do szkół. Kierowane są one przekonaniem, że chłopcy wymagają reedukacji, która sprawi, że nie staną się oni potencjalnym zagrożeniem dla kobiet” - można przeczytać na łamach popularnego brytyjskiego dziennika.

d1bufha

Zajęcia takie prowadzone są już m.in. w jednej ze szkół w Oksfordzie. Wprowadzone zostały tam warsztaty „Dobry chłopiec”. Biorący w niej udział chłopcy dowiadują się o przemocy oraz skali molestowań seksualnych, których ofiarami stają się ze strony przedstawicieli płci męskiej dziewczęta. Mogą też usłyszeć, że w każdych okolicznościach muszą zawsze stawać na straży praw kobiet.

Alarm w sprawie kształtu, jaki przybierają takie inicjatywy, podniósł również wysokonakładowy „The Times”. Opublikował on raport, który przybliża kulisy wprowadzonego w ubiegłym roku w londyńskich szkołach programu adresowanego do chłopców. Zajęcia prowadzone przez dwie Amerykanki (jedna z nich była prokuratorem) skupiały się na szczegółach przestępstw seksualnych. Chłopcy mogli dowiedzieć się m.in., że w społeczeństwie narasta patologiczny wstręt mężczyzn do kobiet. W ocenie dziennikarza, cel tych zajęć był jeden – „przeprogramować nastolatków w taki sposób, by zaczęli pasować do wizji feministek”.

Można się spodziewać, że podobne projekty będą w najbliższym czasie zyskiwać w Wielkiej Brytanii na popularności, m.in. dzięki rządowej strategii, która przewiduje dalsze przeciwdziałanie przemocy wobec dziewcząt oraz kobiet. Oczywiście do samej myśli przewodniej takich inicjatyw trudno jest mieć zastrzeżenia. Sęk w tym, że już dziś wiele osób obawia się, że zajęcia te będą prowadzone przez fundamentalistki z organizacji feministycznych. Kursy te będą adresowane już do 11-letnich dzieci. Chłopcy będą się w ich trakcie dowiadywać, że nierówności ze względu na płeć są w dzisiejszym świecie normą. Dziewczęta oraz młode kobiety usłyszą, że ich oprawcami stać się mogą chłopcy oraz mężczyźni z ich otoczenia – poinformował dziennik „The Daily Telegraph”.

Przyjęta formuła, której patronują politycy, jest kontrowersyjna i prowadzi do kształtowania niebezpiecznych stereotypów. Opublikowany w 2009 r. raport pokazał bowiem, że ofiarami przemocy seksualnej stają się też bardzo często chłopcy. Według dostępnych danych, spośród dzieci, które zgłaszały się po pomoc, 64 procent stanowiły dziewczynki, a 36 procent chłopcy. Co ciekawe, aż 1722 skarg, które kierowane były przez chłopców, ponad połowa przypadków dotyczyła przemocy seksualnej, za którą stały kobiety. Komentatorzy martwią się o sytuację, w jakiej znajdą się chłopcy, którzy padają ofiarami prześladowań ze strony kobiet, a potem zmuszani będą do uczęszczania w zajęciach, podczas których dowiedzą się, że to oni są potencjalnymi sprawcami przemocy seksualnej wobec płci przeciwnej. Już dziś nie mają łatwo ci, którzy przeciwstawiają się stawianiu sprawy w taki sposób. Brytyjska prasa poinformowała o przypadkach studentów, którzy wyrażając pogląd sprzeczny z doktryną feministek, są publicznie upokarzani w czasie
zajęć.

d1bufha

Oburzona kierunkiem, jaki przybrał współczesny feminizm, była przed laty pisarka Doris Lessing. Uznawana była za symbol feminizmu, ale sama nie znosiła, kiedy określało się ją mianem feministki. Skąd mogła się wziąć jej niechęć? W czasie wizyty w jednej ze szkół wzięła udział w lekcji dla dzieci w wieku 9 i 10 lat. Dziewczynki i chłopcy słuchali w trakcie zajęć, że to mężczyźni są winni wszystkich wojen, bo mają gwałtowną naturę.

„Można było zobaczyć dziewczynki pełne zadowolenia i zarozumialstwa, podczas gdy chłopcy siedzieli tam stłamszeni, przepraszając za swoje istnienie” - opowiadała pisarka, która była przerażona kierunkiem zmian, jaki obrał feminizm.

RC/dm,facet.wp.pl

Młynarska o "ohydnej kampanii": to dyscyplinowanie kobiet!

d1bufha
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1bufha