Czy harcerze są dziś potrzebni?
A może ich czas bezpowrotnie przeminął?
"Starajcie się zostawić ten świat troszkę lepszym niż go zastaliście" - apelował ponad sto lat temu ojciec skautingu, Robert Baden-Powell. We współczesnym, materialistycznym i hedonistycznym świecie, takie idealistyczne zalecenia często wywołują ironiczny uśmiech, ubywa też chętnych do zakładania munduru z lilijką. Może harcerstwo nie jest już dziś potrzebne?
O harcerzach mówi się ostatnio niewiele, a jeśli już pojawiają się w "powszechnym obiegu", to głównie z kontrowersyjnych powodów. Na przykład premiery filmu "Kamienie na szaniec". Adaptacja słynnej opowieści o losach "Zośki", "Rudego" i "Alka" wzbudziła bardzo mieszane uczucia. Twórcom filmu zarzucano, że legendarni członkowie Szarych Szeregów bardziej przypominają dzisiejszych hipsterów niż oddanych ojczyźnie bojowników.
"Przed wojną "zrobione po harcersku" znaczyło tyle co "zrobione dobrze". Dziś "po harcersku" oznacza "niepoważnie". Moim zdaniem film wzmacnia ten stereotyp - mówił w Polskim Radiu harcmistrz Wiesław Turzański.
Promocji harcerstwa nie służą również nagłaśniane przez media przypadki molestowania seksualnego. W ubiegłym roku sąd skazał na sześć lat więzienia komendanta jednego z podkrakowskich szczepów za intymne kontakty z nieletnimi podopiecznymi. Dwa lata za kratkami ma spędzić także harcmistrz z Kielc, oskarżony o "dopuszczanie się czynności seksualnych" wobec 14-letniej dziewczyny.
Czy w dzisiejszych czasach nie ma już miejsca dla harcerstwa, które znamy z książki Aleksandra Kamińskiego? A może właśnie teraz Polska szczególnie potrzebuje takiej młodzieży?