Czy harcerze są dziś potrzebni?
18.04.2014 13:37, aktual.: 27.12.2016 15:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
A może ich czas bezpowrotnie przeminął?
"Starajcie się zostawić ten świat troszkę lepszym niż go zastaliście" - apelował ponad sto lat temu ojciec skautingu, Robert Baden-Powell. We współczesnym, materialistycznym i hedonistycznym świecie, takie idealistyczne zalecenia często wywołują ironiczny uśmiech, ubywa też chętnych do zakładania munduru z lilijką. Może harcerstwo nie jest już dziś potrzebne?
O harcerzach mówi się ostatnio niewiele, a jeśli już pojawiają się w "powszechnym obiegu", to głównie z kontrowersyjnych powodów. Na przykład premiery filmu "Kamienie na szaniec". Adaptacja słynnej opowieści o losach "Zośki", "Rudego" i "Alka" wzbudziła bardzo mieszane uczucia. Twórcom filmu zarzucano, że legendarni członkowie Szarych Szeregów bardziej przypominają dzisiejszych hipsterów niż oddanych ojczyźnie bojowników.
"Przed wojną "zrobione po harcersku" znaczyło tyle co "zrobione dobrze". Dziś "po harcersku" oznacza "niepoważnie". Moim zdaniem film wzmacnia ten stereotyp - mówił w Polskim Radiu harcmistrz Wiesław Turzański.
Promocji harcerstwa nie służą również nagłaśniane przez media przypadki molestowania seksualnego. W ubiegłym roku sąd skazał na sześć lat więzienia komendanta jednego z podkrakowskich szczepów za intymne kontakty z nieletnimi podopiecznymi. Dwa lata za kratkami ma spędzić także harcmistrz z Kielc, oskarżony o "dopuszczanie się czynności seksualnych" wobec 14-letniej dziewczyny.
Czy w dzisiejszych czasach nie ma już miejsca dla harcerstwa, które znamy z książki Aleksandra Kamińskiego? A może właśnie teraz Polska szczególnie potrzebuje takiej młodzieży?
Służba Bogu i Polsce
Trzy lata temu obchodziliśmy 100-ną rocznicę działalności harcerstwa na ziemiach polskich. 22 maja 1911 r. Andrzej Małkowski, autor polskiego przekładu przełomowej książki generała Robert Baden-Powella "Skauting jako system wychowania młodzieży", wydał rozkaz powołujący pierwsze drużyny harcerskie we Lwowie.
Młodzi ludzie od początku garnęli się do tych organizacji. Po wybuchu II wojny światowej szczególnego znaczenia nabrały słowa przysięgi: "Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce", a harcerze zapisali wspaniałą i heroiczną kartę w historii walki z okupantem.
Jednak Związek Harcerstwa Polskiego przeżył szczyt rozwoju w czasach PRL- u, zwłaszcza na przełomie lat 70. i 80., gdy w mundurkach paradowało blisko 3,5 miliona młodych ludzi. Często nie z własnej woli - szkoły naciskały wówczas na uczniów, by zapisywali się do harcerstwa. Niektórzy widzieli w skautingu szansę na karierę i zarobek. "Duża ilość pieniędzy, którą wtedy związek dostawał od państwa, umożliwiała dawanie etatów drużynowym. Sporo ludzi przyszło więc dla karier, dla podniesienia zarobków" - opowiadał harcmistrz Andrzej Borodzik w "Trójkowym wehikule czasu".
Ach, te nałogi
Dziś polskie harcerstwo jest nieporównywalnie bardziej "niszowe". Największa organizacja - Związek Harcerstwa Polskiego liczy około 100 tys. członków. Powstały w 1989 r. jako alternatywa ZHP, Związek Harcerstwa Rzeczpospolitej zrzesza ok. 16 tys. młodych ludzi, natomiast Stowarzyszenie Harcerstwa Katolickiego "Zawisza" - niespełna 3 tys.
Choć każda z tych organizacji chętnie nawiązują do tradycji skautingu, sporo je różni. ZHR i SHK uchodzą za konserwatywne, przywiązujące większą wagę do kwestii religijnych. ZHP jest bardziej liberalne. Szczególnie w kwestii zakazywania harcerzom picia i palenia. Największa polska organizacja skautowa chciałaby te zakazy złagodzić. Zamiast deklaracji "harcerz nie pali tytoniu i nie pije napojów alkoholowych", miałoby pojawić się łagodniejsze zdanie "harcerz nie ulega nałogom".
Wbrew pozorom jest to bardzo ważna sprawa. Jak doniosła niedawno "Polityka", z powodu nakazu alkoholowej wstrzemięźliwości następuje gwałtowny odpływ kadry powyżej 16 roku życia. To powoduje, że zaczyna brakować osób, które opiekowałyby się młodym "narybkiem".
"Starcraft" lepszy niż podchody?
Teoretycznie harcerstwo wciąż cieszy się wśród Polaków dużym zaufaniem - w przeprowadzonych dwa lata temu badaniach pozytywnie oceniało go 70 proc. ankietowanych. Lepszą opinię mamy tylko o Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy, PCK, Caritasie i wojsku.
Jednak chętnych do założenia mundurka brakuje, choć drużyny harcerskie robią co mogą, by przyciągnąć młodzież. "Zorganizowałem w czasie lekcji grę terenową. Zamaskowani weszliśmy znienacka do klasy, założyliśmy worek na głowę jednemu z naszych harcerzy, tylko on był uprzedzony i nauczycielka.
Cała klasa ruszyła w podchody, żeby go odbić. Dla dzieciaków to frajda, wszystkie świetnie się bawiły. Ale na zbiórkę dzień później nie przyszedł żaden z nich" - opowiada w "Polityce" 17-letni Mikołaj, drużynowy z Warszawy. Nie da się ukryć, że dla współczesnej młodzieży skauting może wydawać się trochę archaiczny.
"Kumpel jest jedynym harcerzem w klasie i nie ma lekko. Wielu chłopaków wyśmiewa się z niego, gdy pojawia w mundurku. Oni wolą grać w sieci w "Starcrafta" niż biegać po lesie czy nocować w wilgotnych namiotach. Poza tym czasem miło jest wypić parę piwek, a harcerzowi tego nie wolno" - pisze Konrad na jednym z internetowych forów.
Czym skorupka za młodu...
Czy harcerstwo nie ma nic ciekawego do zaoferowania dzisiejszej młodzieży? Takie podejście na pewno byłoby krzywdzące dla zasłużonej organizacji, której największym problemem jest brak umiejętności wypromowania swojej działalności.
A jej zalet jest całkiem sporo. W drużynach harcerskich młodzi ludzie uczą się samodzielności, zaradności życiowej, porozumiewania się i pracy w zespole, bezinteresowności w pomocy innym - tego nie zapewni raczej szkoła, już nie wspominając o wirtualnym świecie internetu.
Zdobywanie stopni i sprawności pobudza do wysiłku, wzmacnia poczucie własnej wartości, wreszcie motywuje do samodoskonalenia się, kształci poczucie odpowiedzialność.
Harcerskie doświadczenia często procentują w dorosłym życiu. Wielu menadżerów z wielkich korporacji zakładało w czasach młodości mundurek z lilijką. Statystyki wskazują, że byli druhowie wzbudzają większe zainteresowanie specjalistów od rekrutacji.
Byli harcerze robią też karierę w polityce. Przykładem mogą być prezydent Bronisław Komorowski i poseł Antoni Macierewicz, przez wiele lat związani z ruchem skautowskim. "Harcerstwo ludzi łączy. Harcerzem jest się nie tylko z powodu noszonego munduru, z powodu krzyża harcerskiego, ale dlatego, że widzi się w innych ludziach braci, ludzi bliskich, podobne myślących, razem działających dla dobra wspólnego" - tłumaczy prezydent. "To dobra szkoła patriotyzmu i szkoła życia" - zauważa Macierewicz.
Rafał Natorski /PFi,facet.wp.pl