Czy każdy może jeść owoce morza?
Owoce morza - jeść czy nie jeść?
Karkówka czy krewetki? Golonka czy ostrygi? Schabowy czy homar?
Karkówka czy krewetki? Golonka czy ostrygi? Schabowy czy homar? Stając przed takim wyborem statystyczny polski mężczyzna częściej decyduje się na swojskie przysmaki. Owoce morza wciąż traktujemy z dużą dozą nieufności, choć są skarbnicą cennych mikroelementów, które doskonale wpływają na nasze zdrowie czy... możliwości seksualne. Może czas się do nich przekonać?
Owocami morza już 150 tysięcy lat temu zajadali się nasi krewniacy - neandertalczycy. Świadczy o tym niedawne znalezisko hiszpańskich archeologów prowadzących badania w jaskini Bajondillo. Naukowcy odkryli tam kamienne narzędzia służące do rozłupywania muszli mięczaków zbieranych na nadmorskich skałach. Takie przysmaki były wartościowym uzupełnieniem diety ludzi pierwotnych.
Jednak nie musimy sięgać aż tak daleko w przeszłość, żeby udowodnić walory owoców morza. Wystarczy bowiem przeanalizować jadłospis mieszkańców Okinawy, japońskiej wyspy, która może poszczycić się największym odsetkiem 100-latków. Na 100 tys. przypada ich aż 33. Jakby tego było mało, wyspiarze bardzo rzadko skarżą się na choroby układu krążenia, a także omijają ich problemy nowotworowe.
Naukowcy przez wiele lat badali ten fenomen i doszli do wniosku, że sekretem zdrowia i długowieczności mieszkańców Okinawy nie są czynniki genetyczne (jak uważało się wcześniej), ale głównie styl życia oraz przekazywana z pokolenia na pokolenie dieta, bogata m.in. w owoce morza, zastępujące popularne w naszej części świata czerwone mięso.