Czy kobieta może być za głupia, by zostać żoną lub matką?
Specjaliści orzekli: "Jest za głupia by mieć dzieci, czy nawet męża". Właśnie została matką po raz drugi...
Wyobraź sobie następującą sytuację: Poznajesz dziewczynę, zaczynacie się spotykać, dogadujecie się, jest wam dobrze. Po jakimś czasie ona zachodzi w ciążę, a ty dochodzisz do wniosku, że to doskonały moment, by się ustatkować - prosisz ją więc o rękę, a ona z radością przyjmuje oświadczyny. Ustalacie datę. Wynajmujesz salę, dogadujesz sprawę z księdzem, zamawiasz kwiaty, zespół, rozsyłasz zaproszenia i właśnie wtedy... na kilka dni przed ślubem, do twoich drzwi pukają przedstawiciele opieki społecznej, którzy każą ci wszystko odwołać. "Dlaczego?", pytasz, na co elegancko ubrany jegomość odpowiada ze spokojem: "Bo pańska partnerka jest zbyt głupia, by wyjść za mąż - nie zrozumiałaby nawet słów przysięgi. Przykro mi, ale nie możecie tego zrobić. Prawo zabrania."
Choć trudno w to uwierzyć, powyższa historia miała miejsce naprawdę. Dwa lata temu, w Wielkiej Brytanii. Kiedy Mark McDougal - niedoszły pan młody zamknął drzwi po wizycie opieki społecznej, był przekonany, że to co się przed chwilą wydarzyło, było tylko tragikomicznym snem, z którego zaraz się przebudzi - no bo przecież, jakim prawem władze miałyby mu dyktować, czy może związać się na resztę życia z kobietą, którą kocha, czy nie? Sprawa szybko przeciekła do mediów - jednak interwencje dziennikarzy nic nie dały, a sytuacja Marka i Kerry wręcz się pogorszyła - otóż w chwili, gdy opieka społeczna dowiedziała się, że Kerry jest w ciąży, zagrożono jej, że po tym jak już urodzi, dziecko trafi do sierocińca, gdyż Kerry jest "za głupia", by wychowywać potomstwo. Jeszcze tej samej nocy Kerry i Mark spakowali swoje torby i uciekli z rodzimego miasta Dumferline (Szkocja) do Irlandii, gdzie przez najbliższe tygodnie mieli się ukrywać u znajomych.
Kiedy Kerry McDougal była dzieckiem, jej rodzice oddali ją na wychowanie do babci, co umknęło uwadze opieki społecznej - podaje "Daily Mail". Dziewczynka nie mogła jednak narzekać na złe warunki, ponieważ babcia zapewniała jej najlepszą możliwą opiekę, pomagała jej też w zajęciach szkolnych i generalnie służyła za matkę. U dorastającej Kerry stwierdzono jednak "niewielkie problemy z przyswajaniem wiedzy", co w praktyce mogło oznaczać zwykłą dysleksję (nie sprecyzowano tego dokładnie). Już jako 16-latka, Kerry poznała o 9 lat starszego od siebie Marka, który był artystą. Para miała się ku sobie, toteż, naturalną koleją rzeczy było planowanie ślubu. I właśnie wtedy opieka społeczna wzięła pod lupę 17-letnią Szkotkę. "To było dewastujące - mieliśmy już wszystko umówione i przygotowane, goście kupili nam prezenty, a ja musiałem to wszystko odwołać", wspomina załamany Mark.
Przyszli państwo McDougal, chcąc nie dopuścić do utraty nienarodzonego jeszcze dziecka, musieli salwować się ucieczką - sądzili, że w Irlandii kłopoty ich ominą. Niestety, mylili się - tamtejsze władze, zaalarmowane przez szkocką opiekę społeczną, odebrały McDougalom młodego Bena, gdy Kerry karmiła go po raz pierwszy, w szpitalu w Waterford. Malec trafił do domu dziecka. Batalia sądowa trwała długich dziewięć miesięcy, by po wnikliwych analizach oraz testach (na pani McDougal) para odzyskała opiekę nad Benem. Niedługo później, Mark i Kerry pobrali się, ponieważ w Irlandii zakaz nie obowiązywał. Natomiast w tym roku Kerry - "kobieta za głupia na matkę, czy nawet żonę" - wydała na świat kolejnego synka, Lochlana. "Jesteśmy szczęśliwi" - mówi Mark.
"Nasze rodziny wciąż mieszkają w Szkocji i chociaż odwiedzamy ich regularnie, bardzo nam brakuje tej ciągłej bliskości. Z tego co wiemy, to sytuacja w Szkocji się nie zmieniła i gdybyśmy wrócili, bardzo możliwe, że opieka społeczna zabrałaby nam obu synów." Kerry dodaje: "Z brzdącem, który nieustannie się wierci i gaworzy oraz nowym dzieckiem, życie biegnie nam na pełnych obrotach. Ale ja to kocham, kocham być matką i nic nie dałoby mi więcej szczęścia!" Miejmy nadzieję, że po kolejnej serii artykułów o życiu tej wyjątkowej pary, władze Dumferline wreszcie pójdą po rozum do głowy i pozwolą Markowi i Kerry zrealizować swoje drugie największe marzenie - wrócić do domu.