Trwa ładowanie...
16-11-2011 14:50

Czy należy leczyć alkoholików?

Czy należy leczyć alkoholików?Źródło: Thinkstockphotos
d6sqteb
d6sqteb

To dopiero wątpliwość natury moralnej: Niszczą sobie organy na własne życzenie, czy powinni otrzymać drugą szansę? Czy pomaganie takim ludziom jest fair wobec "naprawdę potrzebujących"?

Czy należy pomagać alkoholikom i ich leczyć? Chyba mało który temat budzi podobne kontrowersje - i tak, podczas gdy jedni są zdania, że ludzie, którzy sami się wyniszczają nie mają prawa ubiegać się o przeszczep wątroby, czy refundację leków, ponieważ zwyczajnie "nabawili się problemów na własne życzenie", drudzy zauważają, że przecież ostatecznie wszyscy jesteśmy ludźmi, dlatego nie można z pełnym przekonaniem mówić, że życie jednego człowieka jest cenniejsze, niż życie drugiego. Ale, co jeśli czasami po prostu trzeba wybierać? W końcu pula organów do transplantacji jest niezwykle ograniczona...

Na chwilę obecną, wydaje się, że przeważa rozumowanie tych pierwszych. Przykładowo, w Stanach popularną praktyką jest testowanie siły woli alkoholików ubiegających się o przeszczep - muszą oni udowodnić, że zasób tak cenny, jak wątroba nie pójdzie na zmarnowanie, tzn., że po transplantacji, nie powrócą oni do picia. Jak to się odbywa? Alkoholicy muszą pozostawać trzeźwi przez sześć miesięcy - jeśli wytrzymają, wyznaczany jest termin operacji. Jeśli nie, ich wnioski są odrzucane, co w praktyce oznacza śmierć. Problem w tym, że już sama "próba", jakiej podejmują się pacjenci z problemem alkoholowym, bardzo często stanowi wyrok śmierci, bo jak zauważają francuscy specjaliści, osoby z marskością lub zapaleniem wątroby w zaawansowanym stadium, które w dodatku nie reagują na leki, w 70% przypadków przeżywają maksymalnie trzy miesiące, albo i krócej. Stąd ich propozycja, by zrezygnować z testu siły woli.

I tu pojawiają się kontrowersje - no bo skąd mamy mieć pewność, że człowiek który przez większą część swego dorosłego życia truł się alkoholem, nie powróci do starych przyzwyczajeń po operacji? Dodatkowo, dylemat pogłębia się, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że w kolejce po ten organ czekają setki tzw. "wartościowych przedstawicieli społeczeństwa" - matek, mężów, rzetelnych pracowników, odpowiedzialnych i nienagannych moralnie jednostek, które zwyczajnie "miały pecha". Prawdopodobnie, dla wielu z was, w takiej sytuacji, odpowiedź nasuwa się sama - nie można mieć takiej pewności, toteż, nie należy ryzykować. Ale czy takie ferowanie ludzkim życiem nie jest aby zwykłym nadużyciem, indukowanym stereotypami?

d6sqteb

Do podobnego wniosku doszli Francuzi, którzy udowodnili, że alkoholicy także są w stanie się zmienić. W niewielkim eksperymencie, francuscy uczeni zrezygnowali z okresu próby woli i przyznali nowe wątroby kilku alkoholikom w beznadziejnej sytuacji. Efekt? Okazało się, że zaledwie 3% z nich powróciło do picia po operacji! Jak to wytłumaczyć? Niestety, uczeni nawet nie pokusili się o próbę zgadnięcia dlaczego tak się dzieje. Prawdopodobnie jednak, zadziałał tu efekt "drugiej szansy", czy "odzyskanego życia". A może alkoholicy cechują się wyższą moralnością, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać i zdają sobie sprawę, że ktoś inny również potrzebował tej szansy, a jak widać nie uzyskał jej - i dlatego decydują się zmienić swoje postępowanie?

Ale wracając jeszcze na chwilę do kwestii podstawowej, a więc: Czy alkoholicy powinno dostawać nowe wątroby? Jak powinna brzmieć prawidłowa odpowiedź na tak postawione pytanie? Może: Czemu nie? W końcu alkoholizm to jednostka chorobowa, coraz częściej mówi się przecież o "chorobie alkoholowej". W związku z tym, należy sobie raczej odpowiedzieć na pytanie, czym różni się alkoholizm od cukrzycy, czy choroby serca? I czym różni się marskość alkoholowa od marskości genetycznej, czy żółciowej? I wreszcie, jaką mamy pewność, że osoba zapisana na jakiś poważny zabieg, np. z uwagi na swoją otyłość, przestanie się obżerać po operacji? Wydawać by się mogło, że żyjemy w takich czasach, że tego typu myślenie powinno być normą, a jednak nie jest. Lecz przede wszystkim, nie wolno zapominać, że alkoholicy to też matki, ojcowie, żony i "wartościowe jednostki", które także miały pecha, rodząc się z inklinacją do trucizny.

Co ciekawe, wśród opinii - zarówno lekarzy, jak i "zwykłych zjadaczy chleba" - nie brakuje głosów mówiących o tym, że nie dość, że osoby cierpiące na chorobę alkoholową nie powinny być kwalifikowane do przeszczepów, to w dodatku nie powinny one nawet mieć prawa do korzystania z refundacji leków, zaś ubezpieczenie nie powinno pokrywać kosztów ich badań lekarskich. A więc, jak widać, nie brakuje tu skrajności.

MW/PFi

d6sqteb
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d6sqteb