CiekawostkiCzy romans może wzmocnić związek?

Czy romans może wzmocnić związek?

Choć to przeczy zdrowemu rozsądkowi, pojawia się coraz więcej publikacji przekonujących, że zdrada może być doskonałym spoiwem związku. Czy naprawdę, żeby cieszyć się małżeńskim szczęściem, trzeba sypiać z innymi?

Czy romans może wzmocnić związek?
Źródło zdjęć: © fotochannels.com

Zaczęło się w roku 2008 od pozycji "When Good People Have Affairs", autorstwa Miry Kirshenbaum. W wypowiedzi dla "Guardiana" Kirshenbaum tłumaczy, że "Zdrada partnera nie jest co prawda czynem etycznym, jednak większość kobiet i mężczyzn, którzy mają romanse, to dobrzy ludzie, którzy popełnili błąd. Nigdy nie sądzili, że coś takiego przydarzy się im, aż tu nagle... znaleźli się w tej skomplikowanej, niebezpiecznej sytuacji. Wszyscy zgadzamy się co do tego, że zdrada to błąd. Ale, kiedy już zdarzy ci się przekroczyć tę granicę, co potem?" - pyta autorka. I sama dostarcza odpowiedzi.

Zdrada jak defibrylator

Co do jednego można się z Kirshenbaum zgodzić - wiarołomstwo nie zawsze jest czynem rozmyślnym. Czasami po prostu się zdarza, trudno. Jednak kolejne wnioski kontrowersyjnej doktor z Chestnut Hill Institute w Bostonie mogą już budzić sprzeciw. Otóż badaczka twierdzi, że:

"Zdrada, jeśli odpowiednio zarządzana i ukierunkowana (cokolwiek by to nie oznaczało - przyp. red.), może nieść ze sobą wartości terapeutyczne, nadać jasności myśleniu i wyrwać ludzi ze 'związkowego otępienia' i bezwładności. Można o niej myśleć jak o radykalnej, acz koniecznej, procedurze medycznej. Jeśli twoje małżeństwo doświadcza nagłego zatrzymania krążenia, wówczas zdrada może się okazać defibrylatorem" - mówi Kirshenbaum na łamach brytyjskiego "Telegrapha".

Również zdaniem innej publicystki, Catherine Hakim, która w tym roku wypuściła na rynek swoją najnowszą książkę "The New Rules: Internet Dating, Playfairs And Erotic Power", zdrada rzeczywiście może przysłużyć się małżeństwu. Na portalu "firstopost.com" autorka wyjaśnia, że "W Wielkiej Brytanii romanse traktowane są chłodno i wstrzemięźliwie, jednak Internet umożliwia kobietom wdawanie się w tzw. 'playfairs' (co luźno można tłumaczyć, jako skoki w bok dla zabawy) lub rekreacyjny seks pozamałżeński."

Anonimowe (!) badania, które Hakim zaprezentowała w swojej publikacji, potwierdzają, że "zdrady uratowały już wiele małżeństw".

Tylko nie mów nikomu...

Przez Mirę Kirshenbaum zdrada traktowana jest jako oznaka, że dzieje się coś niedobrego. Jej zdaniem, należy z tego wyciągnąć wnioski - dlaczego zdradzam, co jest ze mną nie tak, czego mi brakuje? Przy czym, według Kirshenbaum istnieje jedna podstawowa zasada: o zdradzie - pod żadnym pozorem - nie można mówić partnerowi, ponieważ ten nie będzie w stanie tego zrozumieć. Innymi słowy, jeśli już skoczyłeś w bok, przemyśl wszystko, ale się nie ujawniaj...

Zgoła inne podejście do problemu uzdrawiającej zdrady prezentuje Catherine Hakim, która nie traktuje niewierności, jako okazji do zajrzenia w głąb siebie, a raczej jako hedonistyczną formę rozrywki. Ot, zdrada pomaga spuścić trochę pary, zaszaleć, zaciągnąć się ryzykiem i posmakować seksu, o jaki żonę czy męża wstyd byłoby prosić. Reasumując, dla niej, seks pozazwiązkowy to forma ładowania akumulatorów - okazjonalne romanse dodają nam sił, byśmy wytrwali w małżeństwie.

A czy faktycznie któraś z pań ma rację? Cóż, to już pozostawiamy waszemu mądremu osądowi. Czekamy na wasze opinie na forum!

Źródło artykułu:WP Facet

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (300)