Trwa ładowanie...
17-08-2012 12:46

Czy romans może wzmocnić związek?

Czy romans może wzmocnić związek?Źródło: fotochannels.com
d2dfhg0
d2dfhg0

Choć to przeczy zdrowemu rozsądkowi, pojawia się coraz więcej publikacji przekonujących, że zdrada może być doskonałym spoiwem związku. Czy naprawdę, żeby cieszyć się małżeńskim szczęściem, trzeba sypiać z innymi?

Zaczęło się w roku 2008 od pozycji "When Good People Have Affairs", autorstwa Miry Kirshenbaum. W wypowiedzi dla "Guardiana" Kirshenbaum tłumaczy, że "Zdrada partnera nie jest co prawda czynem etycznym, jednak większość kobiet i mężczyzn, którzy mają romanse, to dobrzy ludzie, którzy popełnili błąd. Nigdy nie sądzili, że coś takiego przydarzy się im, aż tu nagle... znaleźli się w tej skomplikowanej, niebezpiecznej sytuacji. Wszyscy zgadzamy się co do tego, że zdrada to błąd. Ale, kiedy już zdarzy ci się przekroczyć tę granicę, co potem?" - pyta autorka. I sama dostarcza odpowiedzi.

Zdrada jak defibrylator

Co do jednego można się z Kirshenbaum zgodzić - wiarołomstwo nie zawsze jest czynem rozmyślnym. Czasami po prostu się zdarza, trudno. Jednak kolejne wnioski kontrowersyjnej doktor z Chestnut Hill Institute w Bostonie mogą już budzić sprzeciw. Otóż badaczka twierdzi, że:

"Zdrada, jeśli odpowiednio zarządzana i ukierunkowana (cokolwiek by to nie oznaczało - przyp. red.), może nieść ze sobą wartości terapeutyczne, nadać jasności myśleniu i wyrwać ludzi ze 'związkowego otępienia' i bezwładności. Można o niej myśleć jak o radykalnej, acz koniecznej, procedurze medycznej. Jeśli twoje małżeństwo doświadcza nagłego zatrzymania krążenia, wówczas zdrada może się okazać defibrylatorem" - mówi Kirshenbaum na łamach brytyjskiego "Telegrapha".

d2dfhg0

Również zdaniem innej publicystki, Catherine Hakim, która w tym roku wypuściła na rynek swoją najnowszą książkę "The New Rules: Internet Dating, Playfairs And Erotic Power", zdrada rzeczywiście może przysłużyć się małżeństwu. Na portalu "firstopost.com" autorka wyjaśnia, że "W Wielkiej Brytanii romanse traktowane są chłodno i wstrzemięźliwie, jednak Internet umożliwia kobietom wdawanie się w tzw. 'playfairs' (co luźno można tłumaczyć, jako skoki w bok dla zabawy) lub rekreacyjny seks pozamałżeński."

Anonimowe (!) badania, które Hakim zaprezentowała w swojej publikacji, potwierdzają, że "zdrady uratowały już wiele małżeństw".

Tylko nie mów nikomu...

Przez Mirę Kirshenbaum zdrada traktowana jest jako oznaka, że dzieje się coś niedobrego. Jej zdaniem, należy z tego wyciągnąć wnioski - dlaczego zdradzam, co jest ze mną nie tak, czego mi brakuje? Przy czym, według Kirshenbaum istnieje jedna podstawowa zasada: o zdradzie - pod żadnym pozorem - nie można mówić partnerowi, ponieważ ten nie będzie w stanie tego zrozumieć. Innymi słowy, jeśli już skoczyłeś w bok, przemyśl wszystko, ale się nie ujawniaj...

Zgoła inne podejście do problemu uzdrawiającej zdrady prezentuje Catherine Hakim, która nie traktuje niewierności, jako okazji do zajrzenia w głąb siebie, a raczej jako hedonistyczną formę rozrywki. Ot, zdrada pomaga spuścić trochę pary, zaszaleć, zaciągnąć się ryzykiem i posmakować seksu, o jaki żonę czy męża wstyd byłoby prosić. Reasumując, dla niej, seks pozazwiązkowy to forma ładowania akumulatorów - okazjonalne romanse dodają nam sił, byśmy wytrwali w małżeństwie.

A czy faktycznie któraś z pań ma rację? Cóż, to już pozostawiamy waszemu mądremu osądowi. Czekamy na wasze opinie na forum!

d2dfhg0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2dfhg0