Nie potrafimy bez niego żyć, ale w chwilach trwogi łatwo z niego rezygnujemy
Zgodnie z równie szkodliwym, co nieprawdziwym stereotypem myślenia, miłosne igraszki w prostej linii prowadzą do kolejnych kłopotów i następnego zawału. Wielu mężczyzn po ataku serca mówi wprost, że nie chce więcej przechodzić przez piekło, dlatego najlepszym wyjściem wydaje im się celibat bądź radykalne ograniczenie tej aktywności (badania opublikowane przez „Men’s Health” pokazują, że może to dotyczyć nawet 20 proc. mężczyzn). Wizja intymnego zbliżenia i potencjalne kłopoty wzmagają u nich stres i to właśnie ten ostatni czynnik może być dla nich w tej sytuacji najbardziej niebezpieczny.
Oczywiście lęki towarzyszące powrotowi do normalnego życia są czymś naturalnym, ale jak twierdzą lekarze, warto je przezwyciężać, szczególnie gdy chodzi o seks, który w większości przypadków stanowi doskonałą formę rehabilitacji i pomaga przywrócić życiową równowagę. Specjaliści podkreślają, że ryzyko, iż stosunek u osoby po zawale doprowadzi do kolejnego ataku serca, jest mniej więcej takie samo, jak u osoby, która nigdy podobnego kryzysu zdrowotnego nie miała. Jeśli zawałowiec podejdzie do sprawy z odpowiednim nastawieniem, pozbywając się niepotrzebnych obaw, zbliżenie pozwoli się odstresować. W przypadku jakichkolwiek wątpliwości, warto jest zasięgnąć porady specjalisty.
- Aktywność seksualna jest częścią naszego życia, a my musimy przywracać ludzi do normalności po ataku serca – wyjaśnia kardiolog Nieca Goldberg, która od lat walczy z mitem, że seks może wywołać kolejny zawał. Nie jest jej łatwo, bo jak tłumaczy, seks jest jedną z pierwszych rzeczy, których wyrzekają się pacjenci, u których doszło do poważnych schorzeń serca. W takich sytuacjach ludzie, którzy wcześniej poświęcali się np. bieganiu, z łatwością rezygnują z tej pasji. Ci, którzy wiedli aktywne życie seksualne, starają się o nim zapomnieć. Tymczasem takie podejście do sprawy może mieć negatywny wpływ nie tylko na kondycję fizyczną, ale też na stan psychiczny.