CiekawostkiCzy ta idiotyczna moda dotrze do Polski?

Czy ta idiotyczna moda dotrze do Polski?

Ten pomysł, choć z pozoru szalony, może okazać się strzałem w dziesiątkę! Już zyskuje coraz większą grupę zwolenników. Kochasz? Wyprowadź się!

Czy ta idiotyczna moda dotrze do Polski?
Źródło zdjęć: © 123RF

Jakiś czas temu pisaliśmy o modzie na cięcie małżeńskiego łoża na pół - pary, które się na to decydowały z reguły wychwalały oddzielne łóżka, jako genialny "wynalazek", dzięki któremu lepiej się wysypiają, co z kolei pozytywnie przekłada się nie tylko na ich samopoczucie i zdrowie, ale również całościową kondycję związku. Teraz z kolei, moda na wydzielanie coraz to większych przestrzeni osobistych zaczyna wchodzić w nowy, dość kuriozalny etap. Otóż, jak podają zachodnie media, coraz więcej Amerykanów po ukonstytuowaniu legalnego związku decyduje się na zamieszkanie... w pojedynkę. "Zakochujesz się, bierzesz ślub i wyprowadzasz się" - pisze żartobliwie o nowym trendzie portal newyork.cbslocal.com. Ale dlaczego właściwie małżeństwo jest lepsze na odległość? Cóż, zdaje się, że to opcja wyciągająca wszystko co najlepsze z obu światów.

Razem, czyli osobno

- Dzięki takiemu układowi czujemy się nie jak stare małżeństwo, ale jak para kochanków, będących wciąż na etapie randkowania - mówi jeden z mężów na odległość w reportażu przygotowanym przez "CBS 2". Z kolei w materiale poświęconemu temu zjawisku na łamach "USA Today" zadowolona żona wyznała, że przelanie związku na dwa mieszkania jest czymś dobrym, ponieważ daje każdemu z małżonków szansę zarówno na to by być ze sobą, jak i na to, by odrobinę naładować baterię w pojedynkę, bo przecież każdy potrzebuje czasu dla siebie. - To wspaniałe, znacznie bardziej doceniasz drugą osobę, gdy wraca, niż gdy ciągle jest obok - wyznaje żona na odległość.

Naturalnie, ludzie utrzymujący tego typu relacje zdają sobie sprawę, że w powszechnej opinii są uznawani za dziwaków. Jednak nic sobie z tego nie robią - zamiast konwenansami kierują się swoim wzajemnym "dobrem".

Trzeba przyznać, że w tym szaleństwie jest metoda. Ile razy przesyt drugą osobą prowadzi do mniejszych czy większych konfliktów? Podobnie, ludzie nierzadko frustrują się dziwnymi, niezrozumiałymi dla nich zwyczajami partnerów - w takich sytuacjach dochodzi do iskrzenia lub tzw. próby sił, kiedy to jedna strona próbuje zdominować drugą. Oddzielne mieszkanie pozwala uniknąć tych niedogodności, daje parze złapać oddech, zaś w efekcie samo małżeństwo przestaje być niewolą, a obrączki kajdanami z dowcipów. Zdaniem entuzjastów tego typu związków, oddzielne mieszkania są receptą na rosnącą liczbę rozwodów - w swoim azylu ludzie są w stanie ochłonąć, przemyśleć swoje sprawy i nasiąknąć samotnością, dochodząc ostatecznie do wniosku, że nie chcą tak na dłuższą metę.

Kochasz? Wynajmij sobie coś swojego

W tym miejscu warto dodać, że celebracja miłości na odległość to zjawisko jak najbardziej realne, a do tego przybierające na sile. Mowa tu nie o kilku ekscentrycznych parach, a o 3,5 mln małżeństw ("USA Today" podaje, że to 3,1 proc. wszystkich związków małżeńskich w USA). Co ciekawe, zazwyczaj zaczyna się podobnie - ludzie poznają się w pracy, lub jakimś klubie, zaczynają umawiać się na randki, z czasem natomiast w miarę jak ich relacja się zacieśnia, zaczynają myśleć o ślubie. Natomiast, gdy już powiedzą "tak", dochodzą do wniosku, że chyba jednak nie ma sensu rezygnować ze swojego "prywatnego" azylu na Manhattanie, dlatego ustalają, że zatrzymają obydwa mieszkania - ot, dla wygody. W przeszłości podobne układy także były na porządku dziennym, jednak w mniejszej skali, a do tego spowodowane względami praktycznymi - ludzie wyjeżdżali za pracą do sąsiednich miast, zostawiając partnera za sobą.

Zdaniem psychologów, to wymarzony układ szczególnie dla rozwodników, którzy mają "w odwodzie" drugie życie, w postaci np. dzieci z pierwszego małżeństwa. Te odwiedzając ojca, czy matkę w mieszkaniu zdominowanym przez nowego partnera mogłyby czuć się nieswojo, jednak w oddzielnym lokum rodzica, ten problem znika. Na dzień dzisiejszy zdaje się, że jedyną wadą tego rozwiązania są pieniądze - wszak trzeba nieźle zarabiać, by móc sobie pozwolić na luksus posiadania dwóch miejsc zamieszkania. No i dochodzi tu także element zaufania. Skąd możemy wiedzieć, czy aby nasza żona w tej chwili nie podejmuje u siebie na metrażu jakiegoś kawalera? Cóż, może i to ciekawe, jednak małżeństwo na odległość przeznaczone jest raczej dla ludzi o mocnych nerwach lub niezachwianej wierze w partnera. My chyba jednak jesteśmy zwolennikami tradycyjnych rozwiązań, a jako azyl niech służy już ten nieśmiertelny garaż lub piwnica...

MW/PFi, facet.wp.pl

Źródło artykułu:WP Facet

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (343)