Czy wiesz już, kiedy umrzesz?
Nie od dziś wiadomo, że dla wielu z nas najgorszym dniem tygodnia jest poniedziałek. Właśnie wtedy dochodzi do największej liczby zgonów spowodowanych tzw. "syndromem poniedziałku", czyli koniecznością wtłoczenia się w rytm tygodniowych obowiązków zawodowych, co może być na tyle stresujące, że kończy się zawałem lub wylewem.
27.02.2012 | aktual.: 28.02.2012 09:04
Tekst "nie lubię poniedziałku" jest zatem jak najbardziej uprawniony. Okazuje się jednak, że nie tylko poniedziałek wiąże się ze zwiększonym ryzykiem odejścia z tego świata. Więc nie cieszmy się zbyt pochopnie, że mamy go już za sobą. Ryzykowny jest każdy dzień, ale szczególne niebezpieczeństwo nagłej śmierci niosą ze sobą pełne stresu poranki i późne wieczory.
Jak wynika z artykułu opublikowanego w czasopiśmie "Nature", zależność między liczbą zgonów a porą dnia wcale nie jest przypadkowa. Najwięcej zgonów spowodowanych zawałem lub innym problemem natury kardiologicznej odnotowuje się we wczesnych godzinach rannych i późnym wieczorem. Zdaniem badaczy jest to związane z poziomem poszczególnych protein, które regulują pracę serca oraz ochraniają ten ważny mięsień przed szkodliwymi czynnikami, a w szczególności stresem.
Eksperymenty przeprowadzone do tej pory na genetycznie modyfikowanych myszach wykazały, że kluczowym dla prawidłowej pracy serca czynnikiem okazał się poziom białka Klf15, które odpowiada za regularny rytm bicia serca. Jego poziom wzrasta w ciągu dnia, a obniża się wieczorem i nocą - stąd największe ryzyko zaburzeń rytmu i w konsekwencji zawałów serca występuje, kiedy białka jest relatywnie mało.
[
]( http://facet.wp.pl/10-najbardziej-okrutnych-kar-smierci-6002202944885889g )
W związku z tym, że dobowe rozłożenie przypadków śmiertelnych wśród badanych myszy pokrywa się ze zgonami na zawał wśród ludzi naukowcy śmieją przypuszczać, że odkryli klucz do zagadki, który pozwoli w przyszłości lepiej zapobiegać nagłym śmierciom: "To wspaniała praca. Odkrywa piękny molekularny mechanizm wyjaśniający zjawisko, którego przez ostatnie lata nie byliśmy w stanie rozgryźć" - komentuje dla BBC doktor Michael Hastings.
Współautor badań, profesor Mukesh Jain również widzi przyszłość w optymistycznych barwach: "To zaledwie początek. Być może w toku kolejnych badań nad rytmem okołodobowym u pacjentów z chorobami sercowo-naczyniowymi uda się nam wypracować innowacyjne podejście do diagnostyki, prognozowania i leczenia".
A ponieważ mężczyźni są dużo bardziej niż kobiety narażeni na zejście z tego świata za sprawą zawału, pozostaje nam życzyć naukowcom powodzenia, a naszym czytelnikom (i sobie) udzielić przyjacielskiej rady: wstawać powoli i nie denerwować się przed snem. I jeszcze jedno, dwie setki wódki na wieczór, też nie są dobrym pomysłem.
KP/PFi