Dlaczego ludzie się tną i samookaleczają?
Tego typu zachowania coraz częściej obserwuje się już u siedmiolatków...
Co popycha ludzi do umyślnego zadawania sobie bólu i ranienia swojego ciała? Powody mogą być różne. Portal healthmad.com podaje, że niektórzy robią to dlatego, żeby zwrócić na siebie uwagę (o takie pobudki oskarżano m.in. tnące się aktorki Angelinę Jolie i Megan Fox), inni ponoć lubią ból. Jednak zazwyczaj przyczyny tego zjawiska są głębsze, bardziej złożone.
Do najczęstszych należy brak umiejętności radzenia sobie z frustracją, gniewem, lękiem i innymi negatywnymi emocjami. W tych wypadkach samookaleczenie się pełni funkcję regulacyjną. Z kolei w przypadku jednostek słabych, o szczególnie wątłej konstrukcji psychicznej, cięcie, czy przypalanie swojego ciała objawia się jako metoda przejmowania kontroli. Daje poczucie siły. Zasadniczo inaczej sprawa wygląda w przypadku ludzi nieustannie stawiających się w pozycji ofiary, dla nich żyletka jest narzędziem służącym do wymierzania kary - sobie lub swemu prześladowcy. Bywa też drogą do wewnętrznego oczyszczenia. Często łączy się z depresją...
Zraniony narybek
W zasadzie, to chyba nie trzeba tego pisać, jednak dla zasady wyraźnie zaznaczamy, że okaleczanie się nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem i pod żadnym powodem nie można go racjonalizować. A jednak, uczeni z University of Denver prowadzeni pod wodzą doktora Benjamina Hankina ustalili niedawno, że nie dość, że coraz więcej ludzi sięga po tę niebezpieczną i bezsensowną metodę kanalizowania depresji, to w dodatku wiek samookaleczających się drastycznie spada. Wyniki tych analiz, opublikowane na łamach magazynu "Pediatrics" mówią, że podobnych praktyk dopuszczało się (co najmniej raz w życiu) już ok. 8 proc 9-latków, 4 proc. 12-latków i 13 proc. 15-latków.
Najczęstsze metody zakładają cięcie się, przypalanie, lub bicie, np. poprzez walenie głową w ścianę. Ta ostatnia coraz częściej spotykana jest już u siedmiolatków (!). Psycholodzy twierdzą, że to poważny problem. "Większość z nas sądzi, że dzieci w wieku szkolnym są szczęśliwe i nie mają żadnych zmartwień. A jednak dowody pokazują, że okalecza się znacznie więcej maluchów, niż do tej pory przypuszczano" - mówi Hankin portalowi "Health Day". W badaniu udział wzięło 655 dzieci, spośród których ok. 1,5 proc. przyznało się do regularnego zadawania sobie bólu. Dlaczego to robią? "Mówią, że próbują w ten sposób powstrzymać złe emocje, albo zwyczajnie coś poczuć - nawet ból - bo inaczej czują się otępiali i bez życia" - pisze Reuters.
Jednak chyba najgorszym aspektem tej sprawy jest fakt, że wielu rodziców nie zdaje sobie sprawy z poczynań swoich dzieci. Żyją oni w przekonaniu, że wszystko jest w porządku. Te natomiast dorastają i już jako dorośli kontynuują swoje samookaleczające praktyki, bo to jedyny sposób na walczenie z przeciwnościami losu, jaki znają. Jeszcze gorzej jest - przekonują terapeuci - jeśli rodzic widząc zachowanie dziecka, naskakuje na nie i reaguje agresją. Wtedy malec zamyka się w sobie jeszcze bardziej i - w licznych przypadkach jeszcze mocniej "karze" siebie i swoich rodziców. Stąd, najlepiej jest przeprowadzić spokojną merytoryczną rozmowę.
W świetle tych informacji, nie zaszkodzi dokładniej przyjrzeć się swoim pociechom, aby upewnić się, czy faktycznie są takie szczęśliwe, jak zakładamy...
(ijuh)