Trwa ładowanie...
22-01-2015 13:18

Dlaczego nie lubimy feministek

Dlaczego nie lubimy feministekŹródło: Eastnews
d4lmvf2
d4lmvf2

Z badań wynika, że postrzegamy je jako osoby agresywne, roszczeniowe, złośliwe i wojujące. Wśród mężczyzn wciąż króluje niezbyt korzystny stereotyp feministki, która wykorzystuje walkę z dyskryminacją kobiet przede wszystkim dla własnej promocji. A może czasami warto jej jednak posłuchać?

- Feministki mnie nie lubią, a ja nie lubię ich - przyznał kiedyś szczerze hollywoodzki gwiazdor Mel Gibson, którego życie osobiste i stosunek do kobiet często wywołują krytyczne komentarze rozmaitych aktywistek. - One uprawiają intelektualny terroryzm - podsumował twórca filmu "Braveheart".

Na pieńku z feministkami ma również bramkarz reprezentacji Polski i Arsenalu, Wojciech Szczęsny, który zasłynął publiczną wymianą zdań z Kazimierą Szczuką. - To jest samczy, infantylny i idiotyczny kult igrzysk, które nie mają żadnego celu poza tym, żeby ci mężczyźni mieli frajdę - tak jedna z najsłynniejszych polskich feministek podsumowała Euro 2012. Szczęsny odpowiedział w wywiadzie dla "Playboya". - Życzę jej, żeby kiedykolwiek i z czegokolwiek miała taką frajdę, jaką inni mają z oglądania lub grania w piłkę. Ta wypowiedź ocieka jaką niezrozumiałą zawiścią. Myślę, że pani Szczuka w poprzednim wcieleniu miała ptaszka i wcale się to jej nie podobało. Teraz odreagowuje.

Inne podejście prezentuje odtwórca roli Jamesa Bonda. Daniel Craig wystąpił nawet w spocie nakręconym z okazji setnej rocznicy Międzynarodowego Dnia Kobiet, nosząc sukienkę i perukę. - Jestem feministą. Nie przypominam Bonda kobieciarza - przekonuje.

d4lmvf2

Kontestacja porządku publicznego

Generalnie nie przepadamy za feministkami, co nie jest tylko polską domeną. Gdy w latach 90. XX w. Amerykanie badali stosunek do aktywistek okazało się, że ponad 60 proc. czuje wobec nich gniew, 19 proc. - odrazę, a 16 proc. - irytację.

Kilka lat temu prof. Mirosław Kofta, szef Katedry Psychologii Osobowości na Uniwersytecie Warszawskim przeprowadził ciekawy eksperyment. Badana grupa (znajdowali się w niej zarówno mężczyźni, jak i kobiety) miała wcielić się pracodawcę i ocenić różne wersje CV oraz listów motywacyjnych. Informacja, że kandydatka jest feministką działała zniechęcająco. Podobne wnioski płyną z badań przeprowadzonych przez prof. Eugenię Mandal. 146 młodych Polaków miało wymienić swoje skojarzenia ze słowem "feministka". Blisko jedna trzecia odpowiadała "wojująca". Rzadziej padały określenia takie jak "fanatyczna", "mająca skłonność do wyolbrzymiania problemów", "radykalna".

Skąd niechęć? "Mandal i Kofta piszą: Przypisywana feministkom agresywność narusza schemat kulturowy patriarchalnego społeczeństwa, kobiety jako istoty łagodnej, miękkiej, opiekuńczej, ustępliwej. Feministki kontestują porządek społeczny oparty na dominacji mężczyzn, w którym automatycznie status kobiet jest niski" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".

Produkcja chłopo-bab

Odpowiedzi na zawarte w tytule pytanie warto poszukać na internetowych forach. - Media lansują jedyny słuszny wzorzec kobiecości - agresywne, ambitne i robiące karierę kobiety, które nie ugotują facetowi obiadu, nie upiorą gaci i nie będą siedzieć z dzieckiem w domu, bo to je upokarza. Nie generalizujmy! Na szczęście nie wszystkie są takimi wilczycami. Zostało sporo ciepłych, czułych, wrażliwych kobiet, które lubią oddać się w opiekę mężczyźnie, robiąc to do czego powołała je natura i nie boją się być słabsze - przekonuje Tomek, a Dawid dodaje - Nie ma podziału na uciemiężone kobiety i rządzących mężczyzn. Są tylko ludzie zdolni i głupi. Leniwi i pracowici, ambitni i pozbawieni aspiracji.

- Nie lubię feministek ponieważ chcą każdej kobiecie wmówić, że ważniejsza jest kariera zawodowa niż macierzyństwo. Już nie wspomnę o kretyńskim pomyśle parytetów - moim zdaniem władzę powinny sprawować osoby kompetentne, niezależnie od płci - tłumaczy Paweł.

d4lmvf2

- Feministki, przynajmniej te promowane w mediach, nie mają za grosz kobiecości - twierdzi Arek. Do podobnych wniosków doszedł znany publicysta Rafał Ziemkiewicz. - Gdy mówię mojej żonie, że jej kompletnie nie rozumiem, odpowiada: "trudno, dzieli nas za duża różnica płci". Zapewne nie ma innego wyjścia, niż sobie tę różnicę uświadomić i nauczyć się z nią życzyć, wzajemnie się uzupełniając. To znaczy, innym wyjściem jest feminizm, produkujący potwory, chłopo-baby. Nie życzyłbym swoim córkom, żeby cywilizacja poszła dalej w tym kierunku. Kobiety wewnętrznie schłopiałe, zewnętrznie wychudzone pod dyktando kreatorów mody, którzy preferują kształty chłopięce, i mężczyźni wzorem owych dyktatorów zniewieściali, dożywotnio nieodpępowieni i przy każdym najdrobniejszym problemie szukający bezpiecznego schowka pod matczyną spódnicą - pisze Ziemkiewicz w tygodniku "Do Rzeczy".

Feministki jak cholesterol

Nie da się ukryć, że swoimi zachowaniami feministki często kompromitują głoszone idee. Najlepszym przykładem jest historia Katarzyny Bratkowskiej, która rok temu oznajmiła, że w Wigilię zamierza demonstracyjnie poddać się aborcji, choć nie było wiadomo, czy naprawdę spodziewa się dziecka. - Bez względu, jaki jest mój stan biologiczny, to był manifest polityczny. Wierzę w wartość, którą jest niepodległość kobiety - stwierdziła feministka. - Po prostu moim zdaniem nie ma nic złego w przerywaniu ciąży i chciałam ten temat odtabuizować - dodała. Jej kontrowersyjny happening wywołał oburzenie. Nie spodobał się nawet znanej z liberalnych poglądów Monice Olejnik, która w jednym ze swoich programów nie zostawiła na niej suchej nitki. - Szkoda, że pani Bratkowska nie wie o tym, że są środki antykoncepcyjne, skoro nie chciała mieć dziecka. Feministki tak pouczają kobiety, że powinny je brać. Jednak błędem byłoby całkowite potępienie idei równouprawnienia kobiet. - Feminizm jest jak cholesterol: dzieli się na dobry i
zły. Ze złym walczę, dobry popieram - mówi znany reżyser Krzysztof Zanussi. - Jestem z feministkami tam, gdzie chodzi o równe prawa i płace, tam trzeba walczyć. Ale jest taki nurt skrajnego feminizmu, który głosi, że kobiety mają być takie jak mężczyźni, a mężczyźni tacy jak kobiety. Szkodliwy wydaje mi się nurt, który zaciera granice między płciami - dodaje.

Feministki przekonują, że wypowiadają się w imieniu wszystkich kobiet. Czy tak jest naprawdę? - Jestem przeciwniczką ruchów typu wyzwolenie kobiet. Nigdy nie byłam osobą zniewoloną, by poczuć się wyzwoloną - przekonuje Agnieszka Chylińska, a Kasia Nosowska dodaje - Osobiście czuję się totalnie swobodna. Naprawdę nie muszę brać do ręki sztandaru i chodzić na manify, gdyż uważam, że moja wolność jako kobiety zależy tylko ode mnie. Ja tę wolność mam, mogę wszystko, co tylko będzie mi się chciało.

d4lmvf2

Rafał Natorski /PFi, facet.wp.pl

d4lmvf2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4lmvf2