Nie są zepsute...
Na chwilę obecną mamy to szczęście, że znajdujemy się w tym niezwykle ciekawym punkcie czasu, w którym Polki są już wyzwolone, ale jeszcze nie zepsute, jak chociażby ich koleżanki z zachodu...
Niedawno pisaliśmy o tym, że ok. 10% Brytyjek ma problemy z ugotowaniem jajka, a 20% nigdy w życia nie upiekło ciasta. Pisaliśmy także o tym, że w Nowej Zelandii kobiety w swoim arsenale mają średnio tylko dwa dania, zaś w USA panie w ogóle przestały już gotować. Podobnie jest zresztą z pozostałymi umiejętnościami domowymi, które coraz częściej odchodzą w zapomnienie, wraz ze starszym pokoleniem kobiet.
Zwyczajnie, paniom z krajów rozwiniętych, doglądanie domu już dłużej się nie kalkuluje. Natomiast fakt, że nie potrafią się odnaleźć np. podczas prostej czynności przyszywania guzika, czy prasowania, zupełnie im nie przeszkadza. Owszem, kobiety nie są przecież niewolnicami, dlatego nie muszą umieć wszystkiego, jednak we wspominanej już Wielkiej Brytanii, 50% pań jest zdania, że ich mężowie lepiej radzą sobie w domach, niż one...
Szczęśliwie, póki co, u nas jest inaczej. Bo choć Polacy również przestąpili próg XXI wieku, jedną nogą wciąż tkwimy w nostalgicznej krainie przeszłości, w której to kobieta wie, jak przyrządzić cudowną pieczeń, czy zapierającą dech w piersiach wieczerzę wigilijną, albo okolicznościową kolację.
Nasze dziewczyny są także wspaniałymi gospodyniami i wiedzą jak sprawić, by dom naprawdę przypominał dom, a nie agencję zatrudnienia, do której co chwilę zlatują się nowe gosposie, panie od podlewania kwiatów itd... (zaradność to w końcu nasza narodowa cecha) I za to powinniśmy być im wdzięczni, a przy tym pamiętać, by na nich nie żerować i, na ile to możliwe, pomagać...