Trwa ładowanie...
21-04-2011 11:35

Dobry żołnierz to mądry żołnierz

Dobry żołnierz to mądry żołnierzŹródło: Bohemia Interactive
d4fdafo
d4fdafo

Red River to najnowsza część serii Operation Flashpoin, która zadebiutuje w sklepach już niedługo. Fani symulatorów militarnych narzekają na jakość ostatnich produkcji, choćby Dragon Rising. Przyglądamy się, co i komu może zaoferować ta gra.

Kiedy w 2001 roku na półki sklepowe trafiła pierwsza gra z serii Operation Flashpoint, wiele osób było zachwyconych. Dostały bowiem naprawdę realistyczny symulator pola bitwy – wymagający i wciągający. Sukces ten oczywiście oznaczał, że powstaną kolejne odsłony, co faktycznie nastąpiło. W międzyczasie deweloper (Bohemia Interactive) i wydawca (Codemasters) troszkę się pokłócili i ci pierwsi zostali z silnikiem, a ci drudzy z marką. Skutkiem tej sytuacji było pojawienie się dwóch części symulatora pola walki: gry ArmA czeskich autorów oraz Operation Flashpoint: Dragon Rising, będącego krokiem Codemasters w kierunku szerszej publiczności lubiącej celownik pośrodku ekranu. Pomimo dość chłodnego przyjęcia ze strony graczy jakiś czas temu dowiedzieliśmy się, że trwają prace nad kontynuacją cyklu. Niedawno w moje ręce trafiła wczesna wersja Red River i mogłem sprawdzić, co tym razem szykują twórcy.

Konflikt wygląda znajomo

Gra przenosi nas do Tadżykistanu. Tak jest, nie do wyimaginowanego państwa, ale w istniejące rzeczywiście miejsce. Konflikt, w jakim uczestniczymy, bardzo przypomina zmagania wojsk amerykańskich w ostatnich czasach, choćby w Afganistanie. Mamy więc „dobrego” Wuja Sama, który chciałby wprowadzić demokrację w kolejnym państwie, mamy też partyzantów, którym nie do końca podoba się ta sytuacja. W późniejszej części gry dochodzą jeszcze inne strony, ale by nikomu nie zepsuć dość fajnej fabuły, nie powiem już na ten temat nic więcej. W każdym razie umiejscowienie akcji w takich realiach pozwala na odbycie kilku zróżnicowanych misji – między innymi ochronę miejscowej ludności w celu pokazania jej, że jesteśmy przyjaciółmi.

Jedynym problemem wspomnianego Tadżykistanu jest grafika. O ile tekstury czy też zdarzające się zacięcia można zrzucić na karb wczesnej wersji gry, to już to, że większość terenów wygląda jak pustynia z losowo postawionymi (i podobnie ubogimi) drzewkami i domkami, drażni. Choć w ferworze dynamicznej walki nie przeszkadza to ani trochę, bo i tak nie podziwia się wtedy widoczków, to już w momentach przejazdów konwojami, których jest dość dużo, wrażenie, że jedziemy jakby po powierzchni Księżyca, zaczyna nieco irytować. Na szczęście to najważniejsze, czyli animacje postaci, nie szwankuje, przeciwnie – wyglądają one nawet dość realistycznie. Czytaj więcej w serwisie gry.wp.pl

d4fdafo
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4fdafo