CiekawostkiDodają do piwa zwierzęcej żółci?

Dodają do piwa zwierzęcej żółci?

Tego nie wiedziałeś o piwie! Czy od piwa rośnie brzuch? Czy piwo z puszki jest gorsze? Co produkuje się w największych browarach? Dlaczego kobiety w okresie menopauzy powinny często zaglądać do monopolowego - dowiedz się wszystkiego o piwie!

Dodają do piwa zwierzęcej żółci?
Źródło zdjęć: © Fotochannels.com

Od niepamiętnych czasów, piwo przedstawiane jest jako trunek prawdziwego mężczyzny. To właśnie piwo zespala grupę, asystuje nam przy spotkaniach towarzyskich, rozluźnia i pomaga nam zagrzewać do boju nasze ulubione drużyny piłkarskie. Ale chociaż ten złocisty trunek towarzyszy mężczyznom (i nie tylko) podczas bardzo wielu ważnych okoliczności, wciąż pozostaje on tworem nie do końca zrozumiałym i niezbyt dobrze poznanym... Wystarczy posłuchać tych wszystkich "faktów", jakimi niektórzy panowie karmią siebie nawzajem...

Żeby raz na zawsze rozprawić się z tymi "miejskimi legendami" i nieścisłościami na temat piwa, postanowiliśmy stworzyć dla was właśnie ten artykuł. To tutaj dowiecie się, co Charlton Heston powiedziałby na widok japońskiego lagera i, co jest największym lękiem zatwardziałych piwoszy. Poznacie też smaczki, o których wcześniej nie słyszeliście i przekonacie się, że - wbrew obiegowej opinii - to wcale nie piwo sprawia, że brzuch się zaokrągla. Poniżej prezentujemy wam całą prawdę o piwie - o napoju prawdziwego mężczyzny!

Piwo, czy herbata?

Statystycznie, piwo to drugi pod względem popularności napój na świecie. Wyżej znalazła się tylko herbata. Naturalnie, jest jeszcze woda, lecz w tym przypadku mowa o napojach, które trzeba przygotować do użycia, czy też inaczej: wyprodukować. Okazuje się zatem, że ani kawa, ani wino, wódka, whisky czy nawet Coca-Cola, będąca najpopularniejszą marką świata, nie mają szans równać się z tym pysznym złocistym wywarem. Skąd tak wielka popularność piwa? Cóż, jego sekret tkwi najprawdopodobniej w mnogości zastosowań, bo...

Lager na menopauzę?

Okazuje się, że piwo najlepiej służy kobietom, które przeżywają okres menopauzy. Więcej! Specjaliści zgodnie twierdzą, że ulubiony trunek Homera Simpsona powinien znajdować się na szafce nocnej każdej 50-, czy 60-latki, tuż obok multiwitaminy - dlaczego? Ano dlatego, że piwo pomaga zwiększyć gęstość kości, a więc przeciwdziała osteoporozie, jakże powszechnej wśród kobiet w tej grupie wiekowej, natomiast dzięki bogatym dawkom bioflawonoidów, doskonale niweluje przykre objawy post-menopauzalne, wpływa też pozytywnie na ogólną kondycję ciała i zapobiega szybkiemu starzeniu. Ale to nie wszystko...

Pij piwo, a nie będziesz mieć kamieni nerkowych!

Specjaliści twierdzą także, że piwo jawi się jako panaceum nie tylko dla kobiet w okresie przekwitania, ale również dla mężczyzn w średnim wieku. Dowód? Otóż grupa badaczy udowodniła, że dystyngowany pan po czterdziestce, będąc umiarkowanym amatorem chmielowego trunku, wyświadcza przysługę swojemu ciału, ponieważ zmniejsza o 40 procent prawdopodobieństwo wystąpienia kamieni nerkowych (w porównaniu do abstynentów). I być może dlatego, że piwo jest tak doskonałym środkiem leczniczym i profilaktycznym, bywa też podmiotem pewnej dość niesłychanej, żeby nie powiedzieć szokującej przypadłości...

Piwna fobia

Cenosillicaphobia (pisownia angielska) to szalenie osobliwa fobia, która objawia się tym, że cierpiący na nią nieszczęśnicy panicznie obawiają się chwili, w której ich kufle opróżnią się, bowiem widok pustego naczynia przyprawia ich o zgrozę... Cóż, czyżbyśmy tym samym odkryli tajemnicę tak wielkiej popularności tego napoju? Wbrew pozorom cenosillicaphobia to jak najbardziej prawdziwa i poważna przypadłość. A tak na marginesie, ciekawe, w jaki sposób cierpiący na cenosillicaphobię są w stanie zapewnić ciągłość swoim potrzebom? Jedno jest pewne: ci w Japonii nie mają z tym problemu...

Japońskie automaty z piwem...

W ostatniej scenie oryginalnej "Planety Małp", na widok zakopanej na plaży Statuy Wolności, Charlton Heston krzyczy "Mój Boże, zrobili to! Oni naprawdę to zrobili!", podobnie zachowuje się statystyczny Polak, który jakimś cudem trafia do Japonii tylko po to, by odkryć, że wszędzie - w restauracjach, na dworcach i na ulicach rozsiane są automaty, w których sprzedawane jest piwo. Genialne, prawda? Aż dziw, że jeszcze nikt nie wpadł na podobny pomysł w naszym kraju. Cóż, dla niektórych pokusa skorzystania z automatu mogłaby się okazać zwyczajnie zbyt silna - być może znaleźliby się wśród nas i tacy, którzy nawet w przerwach na lunch wybiegaliby do swojego ulubionego automatu, by uraczyć się chmielowym wywarem... No właśnie, i tu trafiamy na kolejną kontrowersję związaną z piwem, bo kto powiedział, że...

Piwo wytwarzane jest z chmielu?

Niezupełnie, a przynajmniej nie w takim stopniu, jak część z was sądzi. Chmiel w piwie jest składnikiem pobocznym, dodaje się go bardzo niedużo, ot, żeby "zabarwić" piwny bukiet smakowy odrobiną goryczki - mowa tu o ok. 0,1-0,5 kg na 100 litrów piwa, którego podstawowym budulcem pozostaje woda oraz słód jęczmienny, ewentualnie pszeniczny lub żytni. Co jakiś czas można także usłyszeć, że swój złocisty kolor i charakterystyczną goryczkę piwo zawdzięcza dodawanej do niego żółci zwierzęcej. To oczywiście brednie. A co ze spirytusem? Czy do tych najmocniejszych piw dodaje się także spirytus, żeby podbić tym "volty"? Wiele osób, motywowanych głównie informacjami wykopanymi z różnych for internetowych, wierzy, że faktycznie spirytus to podstawa piwa powyżej 10 procent...

U-bot z fabryki piwa?

W młodzieżowym slangu U-bot to piwo z wkładką, a więc specjał dla odważnych - w kuflu piwa umieszcza się pięćdziesiątkę lub setkę czystej wódki. Jeśli wierzyć pogłoskom, że mocne piwa robione są z dodatkiem spirytusu, oznaczałoby to, że niektóre browary wypuszczają gotowe piwa z wkładką. Musimy zawieść fascynatów tej teorii - producenci piw wcale nie dodają spirytusu do swoich najmocniejszych browarów. Taka polityka puściłaby ich z torbami lub też, za wzmacniane piwo trzeba by zapłacić ekstra. Efektem takich eksperymentów byłby twór podpadający już chyba bardziej pod nalewkę, niż pod piwo, a to wiąże się z komplikacjami prawnym. Ale skąd, w takim razie, ten dziwny spirytusowy posmak? Jest to wina dodawania do wywaru surowców niesłodowych, które przyczyniają się do "zbimbrzenia" smaku... A czy smak przekłada się na... wagę?

Czy od piwa rośnie brzuch?

To bardzo powszechny mit, który uprzykrza życie setkom "naszych chłopców", notorycznie zbierających cięgi od swoich żon za futrowanie się pustymi kaloriami, co w rezultacie owocuje okazałym mięśniem piwnym. W rzeczywistości jednak, powodem, dla którego sporo zagorzałych piwoszy zmuszonych jest do noszenia spodni z gumką nie jest samo piwo, ale śmieciowe jedzenie, które spożywane jest w trakcie picia. Pomyślcie sami - na co zazwyczaj macie ochotę, siadając np. do oglądania meczu, z chłodnym kuflem w dłoni? Chipsy, paluszki, orzeszki, hot- dogi, frytki i wszystko inne, co niezdrowe i tuczące. Niestety, wszyscy - jak na złość - za rosnący wskaźnik BMI piwoszy obwiniają właśnie samo, niczego niewinne piwo. Jako ciekawostkę dodajmy, że 3 piwa (jasne pełne) mają tyle kalorii, co 1 tabliczka czekolady!

Czy piwo z puszki jest gorsze?

Nie. To kolejna miejska legenda. Zapewniamy was, że gdyby jednemu z tych domorosłych smakoszy, którzy wykłócają się o swoje racje w tej kwestii, zawiązać oczy a następnie podać dwie szklanki z a) piwem z puszki oraz b) piwem z butelki, jego szanse na wskazanie które jest które byłyby nie większe, niż na wytypowanie orła w rzucie monetą. Dlaczego? Cóż, dominującym oskarżeniem adresowanym wobec piw w puszkach jest to, że smakują one "jakoś tak metalicznie". Puszki są przecież aluminiowe, podobnie jak widelce, czy łyżki. Czy wkładając do ust sztuciec, czujemy "metal"? Dodatkowo, każda puszka jest dokładnie pokryta specjalnym lakierem, który sprawia, że tak naprawdę napój nie ma kontaktu z aluminium. Dodajmy tylko, że metaliczny posmak się zdarza, jednak ma to miejsce tylko w wyniku problemów w toku produkcji piwa, kiedy do zanieczyszczenia dochodzi np. w kadzi...

Narodziny puszki

Teraz, kiedy wyjaśniliśmy już wszystkie puszkowe nieporozumienia, warto dodać, że pierwsze puszki wyprodukowane zostały w roku 1935. To właśnie od tej chwili, mężczyźni mogli przestać obawiać się, że ich nieporęczna butelczyna zbije się w czasie podróży albo, że ciężko będzie znaleźć dla niej miejsce w lodówce. No i najlepsze, wygodniccy mogli na zawsze pożegnać się z otwieraczami... Okazuje się tym samym, że tak naprawdę, te jakże bardzo piętnowane puszki są w rzeczywistości lepsze, niż butelki, a przynajmniej dalece bardziej praktyczne. Wydaje się zatem, że na korzyść butelki przemawia jedynie szeroko pojęty "styl" oraz przyzwyczajenie...

Źródło artykułu:WP Facet
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (570)