CiekawostkiDramat cenzora porno

Dramat cenzora porno

Oglądanie filmów erotycznych to pozornie lekka i przyjemna robota. W praktyce jednak może być prawdziwą harówką. Zwłaszcza jeśli codziennie trzeba uważnie prześledzić kilkadziesiąt takich produkcji.

Dramat cenzora porno
Źródło zdjęć: © AFP

Liu Xiaozhen to jeden z chińskich cenzorów zajmujących się ocenianiem i kategoryzowaniem filmów pornograficznych. Ma bardzo odpowiedzialne zadanie, bowiem w Państwie Środka produkcja i dystrybucja tego typu obrazów jest nielegalna. Od jego decyzji zależy więc, czy twórcy danego filmu zostaną uznani za przestępców i trafią do więzienia, czy też nie.

Urzędnik ma pełne ręce roboty - całymi dniami ogląda materiały skonfiskowane przez policję. Czasem jest to niemal sto filmów dziennie. Liczący sobie już 70 lat Xiaozhen uznawany jest za eksperta w swoim fachu. Na stanowisku cenzora przepracował większość swojego życia.

- Wykonując ten zawód musisz być dokładny i oglądać każdy film w dużym skupieniu. Filmy dzielimy na trzy grupy: pornograficzne, obsceniczne i pozostałe - tłumaczy cenzor w wywiadzie, jakiego udzielił ostatnio stacji telewizyjnej ND News.

Sęk w tym, że Liu Xiaozhen szczerze nienawidzi swojej pracy. Nie lubi porno i nie ma najmniejszej ochoty patrzeć na sceny, które u większości innych widzów wywołałyby co najmniej rumieniec niezdrowego podniecenia.

Obraz

(fot. Media)

W kwietniu 2013 roku niezłomny urzędnik stanął przed kolejnym trudnym wyzwaniem: w ciągu tygodnia musiał obejrzeć i ocenić ponad 700 filmów, które wpadły w ręce policji na skutek rozbicia gangu handlującego pornografią w prowincji Hunan. Taki maraton nawet na największym erotomanie odcisnąłby mroczne, niezmywalne piętno. Zwłaszcza że filmy należały do bardzo różnych kategorii - od zwykłego "bzykanka" aż po najbardziej wyrafinowane układy i kombinacje.

Liu przyznaje, że nadal pamięta swój pierwszy dzień pracy w urzędzie ds. eliminacji pornografii i nielegalnych publikacji. Po włączeniu pierwszego filmu poczerwieniał od czubka nosa, po koniuszki uszu, a serce waliło mu niczym młot. Dziś jednak praca nie sprawia mu tej frajdy co kiedyś. Cenzor niecierpliwie czeka na zasłużoną emeryturę. Chciałby wreszcie skupić wzrok na czymś innym, niż wyuzdana golizna. Zwłaszcza że skupianie wzroku w jego wieku wcale już nie przychodzi tak łatwo.

- Czas by moje miejsce zajął ktoś młodszy, o bystrzejszym oku - przekonuje Xiaozhen. Aby pomóc swoim następcom urzędnik przygotował nawet specjalny esej opisujący wszystkie aspekty pracy cenzora. Ten wysiłek został w 2008 roku uhonorowany specjalną państwową nagrodą.

Czy znajdzie się ktoś, kto zastąpi Liu? Zapewne tak, bo na jego stanowisku można zarobić nawet równowartość 32 tys. dolarów rocznie (to ponad 100 000 zł!). Jedynym mankamentem jest to, że by zostać porno cenzorem w Chinach trzeba mieć żonę i przejść odpowiedni trening. A mało która porządna Chinka zrozumie i zechce wspierać tak specyficzną karierę zawodową małżonka. Zwłaszcza że w tym przypadku nie wiadomo co gorsze: nadgodziny, czy przynoszenie roboty do domu...

(menonwaves)/PFi, facet.wp.pl

Źródło artykułu:WP Facet

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (7)