Trwa ładowanie...
02-11-2011 15:15

Dzień dobry, sprzedaję headshota – recenzja Battlefielda 3

Dzień dobry, sprzedaję headshota – recenzja Battlefielda 3Źródło: Electronic Arts
d3dsmjm
d3dsmjm

Battlefield 3 jest jak snajper, który próbuje przeprowadzić operację na otwartym sercu. Niby jest precyzyjny, ale pod pewnymi względami brakuje mu wiedzy i doświadczenia. W tym roku EA DICE oferuje produkcję z rewelacyjnym trybem multiplayer. I mizerną, ograniczającą nas kampanią dla pojedynczego gracza.

Pełno nas, a jakoby nikogo nie było...

Kampania single player zawiodła mnie w wielu rozmaitych aspektach, choć nie można odmówić jej plusów, z dobrym zaprezentowaniem potencjału nowej generacji silnika Frostbite na czele. Battlefield 3 wygląda obłędnie, oczarowując przede wszystkim grą świateł i budowanym klimatem. Jednocześnie oferuje szereg misji, które nie potrafią przywiązać do postaci i nie pozwalają wczuć się w bohaterów na tyle, by zaczęło nam zależeć na poznawaniu kolejnych wątków. Rażą skrypty, liniowość i brak różnorodności. Wszystko to przyczyniło się do wystawienia zabawie dla pojedynczego gracza oddzielnej oceny – 3/5, co zrobiliśmy w poświęconej jej specjalnej publikacji. Choć nota ta znacząco wpływa na końcowe podsumowanie nowego Battlefielda, na szczęście nie tylko o singla tu chodzi...

Zagracie, kolego?

W ostatnich miesiącach obserwujemy bardzo pozytywny trend, jakim jest dodawanie do gier trybów kooperacji. Poprzednia odsłona serii EA zaliczyła udany romans z trybem współpracy pod postacią DLC Onslaught, w którym czwórka graczy mierzyła się z nadciągającymi falami przeciwników sterowanych przez SI. W Battlefieldzie 3 otrzymujemy jeszcze więcej. Czytaj więcej w serwisie gry.wp.pl

d3dsmjm
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3dsmjm