Dziwactwa i przywary wielkich ludzi
Tajemnice śmieszne i kompromitujące
„Nikt nie jest wielki w oczach swojego kamerdynera” - mawiał Georg Hegel, jeden z najwybitniejszych filozofów niemieckich XIX wieku. Trudno odmówić trafności temu sądowi. Wielcy ludzie oglądani „od kuchni” już tacy wielcy wcale się nie wydają. Mają swoje słabości, śmiesznostki, dziwactwa. Skrywają też tajemnice, które po ujawnieniu mogłyby przyprawić o zawał serca co bardziej prostodusznych ich wyznawców.
Wielcy ludzie mogą więc tylko liczyć na lojalność i milczenie swoich kamerdynerów. Przynajmniej do czasu. Bo, gdy rozwiążą się języki, spadnie niejedna korona.
Benjamin Franklin - za kochanki brał tylko starsze panie
Jeden z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych nie był postacią posągową. Tajemnicą poliszynela była jego słabość do znacznie starszych od niego pań. To, że kolejne wybranki serca Franklina miały dwadzieścia, trzydzieści, a nawet czterdzieści lat więcej od niego, nie stanowiło dla tego polityka i wynalazcy najmniejszego problemu.
Zbulwersowanym przyjaciołom tłumaczył, że kobieta im starsza, tym ma więcej doświadczenia i inteligencji. Trudniej też podejrzewać ją o zdradę. Ostatnim argumentem przemawiającym za związkami ze starszymi paniami było to, że, jak mówił Franklin: „poniżej pasa starą od młodej trudno odróżnić, więc co to za różnica”.
Napoleon Bonaparte - nie lubił dbających o higienę pań
Panią serca tego boga wojny była przez długie lata Józefina Beauharnais, późniejsza jego żona i cesarzowa Francuzów. Józefina, znana z gorącej krwi Kreolka, w pełni zadowalała także namiętnego Napoleona.
Cesarz żądał od niej jednak bardziej nietypowego zachowania. Wracając z pola bitwy wysyłał umyślnego z listem, w którym prosił Józefinę, by ta przed jego powrotem przypadkiem się nie myła. Napoleon obawiał się, że kąpiel pozbawi go uroków czerpanych z wąchania „naturalej woni” ciała żony i kochanki.
Jean-Jacques Rousseau – pedagog, który oddał dzieci do przytułku
Ten do dziś podziwiany XVIII-wieczny pisarz, filozof i pedagog, był osobą wyjątkowo zakłamaną. Przejawiało się to zwłaszcza w stosunku do własnej rodziny.
Rousseau, twórca koncepcji swobodnego wychowania dzieci, własne dziatki, a miał ich piecioro, oddał do sierocińca. Gdy mu to wyrzucano, oskarżał rządzących, że „kradnie mu chleb dla jego dzieci”. Tłumaczenie bez sensu? Wcale się tym nie przejmował. Rousseau nigdy nie lubił brać odpowiedzialności za związanych z nim ludzi. Nie był też zdolny do najmniejszej choćby empatii. Kiedy dyrektor szkoły śpiewu z Annecy, któremu towarzyszył w drodze do Lyonu, uległ wypadkowi, zostawił go i uciekł.
Honore de Balzak - zmienił nazwisko, by wejść do elity
Największy XIX-wieczny powieściopisarz francuski, który w cyklu „Komedia ludzka” genialnie przedstawił obraz rodzącego się kapitalizmu, był zaciekłym wrogiem burżuazji. Monarchista, choć z pochodzenia parweniusz, dodał sobie sobie bezprawnie do nazwiska szlacheckie „de”, co miało go uwiarygodnić w gronie utytułowanych znajomych.
Ten bufon był jednak literackim geniuszem. Jego dzieła można z przyjemnością, i pożytkiem, czytać do dzisiaj. Tworzył je pokrzepiając się kawą. Jak mawiano „miał ją w żyłach zamiast krwi”. I nic dziwnego, gdyż Balzak wypijał dziennie około 50 filiżanek mokki.
W końcu kawa też go zabiła. Według znacznej części historyków literatury, pisarz miał umrzeć z powodu zatrucia kofeiną.
Victor Hugo - tworzył w stroju Adama
Ten słynny francuski pisarz, żyjący w XIX wieku - autor m.in. niezapomnianych „Nędzników” - był miłośnikiem haszyszu. Swoje dzieła, a warto powiedzieć, że poza pisaniem Victor Hugo był też utalentowanym rysownikiem (Eugene Delacroix, wielki autorytet w tej dziedzinie, uważał, że gdyby całkowicie poświęcił się malarstwu zdeklasowałby niejednego mistrza), tworzył bardzo często… nago.
Skąd zrodziło się tak nietypowe zachowanie? Z zamiłowania pisarza do życia towarzyskiego. Autor, gdy był ubrany, często nie mógł oprzeć się pokusie opuszczenia domowych pieleszy. Dlatego też, gdy ogarnęła go wena twórcza, prosił służącego, by ten ukrył przed nim ubranie.
Karol Dickens - fascynował się kostnicami
Wzięty i do dzisiaj czytany (by wspomnieć tylko „Klub Pickwicka”) XIX-wieczny pisarz angielski fascynował się kostnicami. Dickens lubił również przyglądać się sekcjom zwłok oraz przygotowaniem ciał do złożenia w grobie.
Cmentarne pasje klasyka literatury anglosaskiej nie są tajemnicą dla bardziej wnikliwych czytelników jego dzieł. Dość wymienić tu, poza wątkami zawartymi w „Klubie Pickwicka”, choćby słynną i wielokrotnie ekranizowaną „Opowieść wigilijną”.