Edmund Kolanowski - "Zimny Chirurg" z Poznania
Mordował kobiety i profanował ich ciała. Okaleczał też zwłoki wykopane z grobów
Mordował kobiety i profanował ich ciała. Okaleczał też zwłoki wykopane z grobów
Czyny tego zwyrodnialca stanowią gotowy scenariusz najbardziej przerażającego horroru. Hannibal Lecter i Freddy Krueger mogliby uczyć się od niego przestępczego rzemiosła. Miał on też nad nimi jeszcze jedną przewagę - istniał naprawdę.
4 czerwca 1985 roku poznański sąd skazał na karę śmierci seryjnego mordercę i nekrofila Edmunda Kolanowskiego.
Mężczyzna bestialsko zamordował przynajmniej trzy kobiety, których ciała następnie sprofanował. Okaleczył także zwłoki sześciu innych kobiet. Ich szczątki skradł z grobów i kaplic cmentarnych.
Lubił przyglądać się sekcjom zwłok
Od dzieciństwa fascynowała go śmierć, cmentarze i sekcje zwłok. Pierwszą z nich podglądał w szpitalu, gdy miał zaledwie jedenaście lat.
Cztery lata później zaczął napastować kobiety w centrum Poznania. Sąd dla nieletnich skazał go wówczas na pobyt w zakładzie poprawczym, ale wykonanie wyroku zawieszono na dwa lata. Jako małoletni wywinął się sprawiedliwości, ale za kratki trafił już jako dziewiętnastolatek - w 1966 roku, gdy skazano go na 18 miesięcy za pobicie.
Ta odsiadka niczego go jednak nie nauczyła. W 1972 roku, mając 25 lat, zaczął napastować kobiety nad jeziorem Rusałka. Swoje ofiary kopał, bił, szarpał za włosy, lżył, a jedną nawet ranił nożem.
Tym razem Temida okazała się surowsza. Edmund Kolanowski dostał 9 lat więzienia. Wyszedł po sześciu ze względu "na dobre sprawowanie".
Szczątki kobiet przyszywał do manekina
Pobyt na wolności był jednak krótką przerwą przed następnym, ostatecznym aresztowaniem.
Kolanowski realizował swoje chore żądze, wykopując z grobów, a następnie bezczeszcząc zwłoki kobiet. W lipcu 1980 roku okaleczył ciało znajdujące się w kaplicy cmentarnej w Nowej Soli. Półtora roku później porwał, a następnie sprofanował zwłoki kobiety spoczywające w kaplicy w Naramowicach. Na przełomie 1982 i 1983 roku wykopał i okaleczył ciała jeszcze dwóch zmarłych kobiet - pochowanych na poznańskim Miłostowie.
Mężczyzna był wyjątkowym zwyrodnialcem. Porwanym trupom wycinał piersi i narządy płciowe, które następnie przyszywał do manekina wykorzystywanego w celach seksualnych. Co pewien czas "zużyte" narządy palił w piecu.
Zdradził go firmowy druk firmy, w której pracował
Kolanowski wpadł w maju 1983 roku, gdy uciekając przed milicją z cmentarza na Miłostowie, gdzie szykował się do kolejnej profanacji, zgubił materiały pozwalające na jego identyfikację. Mężczyznę zdradziła kartka firmowego papieru z nadrukiem "Pollena Łaskarzew" - firmy, w której był zatrudniony na stanowisku palacza. Po aresztowaniu Kolanowski przyznał się szybko do kradzieży i profanacji zwłok. Postępowanie wykazało jednak, że na sumieniu miał o wiele większe zbrodnie.
Zwyrodnialcowi udowodniono zamordowanie, a następnie okaleczenie ciała 11-letniej poznanianki. Tego ohydnego czynu dopuścił się 4 listopada 1982 roku. Kilka miesięcy wcześniej, 16 marca 1981 roku, mężczyzna bestialsko zabił także w podwarszawskim Wawrze młodą 20-letnią kobietę.
Śledczy odkrywali stopniowo mroczne tajemnice przeszłości zatrzymanego zboczeńca. Jak się okazało, pierwszego morderstwa dopuścił się Kolanowski jeszcze w październiku 1970 roku. Mając niespełna 23 lata, zabił i okaleczył 21-letnią kobietę.
Pełna poczytalność
Ogrom zbrodni, jakich się dopuścił, postawił przed sądem pytanie o jego poczytalność. Mężczyzna trafił na obserwację do szpitala psychiatrycznego. Dostał tam ksywę "Zimny Chirurg".
Werdykt, jaki wydali biegli, był dla zwyrodnialca bezwzględny. Według psychiatrów w momencie dokonywania przestępstw był on w pełni poczytalny.
4 czerwca 1985 roku Sąd Wojewódzki w Poznaniu skazał Edmunda Kolanowskiego na karę śmierci. Sąd Najwyższy nie uwzględnił apelacji obrońcy, a także złożonego przez mecenasa wniosku o rewizję wyroku.
"Zimny Chirurg" na szubienicy
28 lipca 1986 roku Kolanowski został powieszony w areszcie przy ul. Młyńskiej w Poznaniu. Była to ostatnia egzekucja wykonana w stolicy Wielkopolski.
Ciało zbrodniarza spoczęło na cmentarzu Miłostowo - miejscu, w którym dopuścił się wcześniej wielu przestępstw.