Egzekucja Stanisława Czabańskiego - ostatnia wykonana w Polsce kara śmierci
21.04.2016 | aktual.: 27.12.2016 15:20
Gdy żona rodziła mu córkę, on mordował sąsiadkę
Ten, jak powszechnie sądzono, "dobry mąż" okazał się zwyrodnialcem i sadystą. Najpierw zawiózł rodzącą żonę do szpitala w Tarnowie (wcześniej dał na tacę w intencji za "dobry poród"), a potem brutalnie zgwałcił i zamordował swoją znajomą. Usiłował także zabić dwie córki ofiary, dziewczynom jednak udało się uciec.
Za zabójstwo został skazany na karę śmierci.
21 kwietnia 1988 roku w krakowskim więzieniu na Montelupich powieszono Stanisława Czabańskiego. Zbrodniarz miał 29 lat. Była to ostatnia wykonana w Polsce kara główna.
Kilka miesięcy po straceniu Czabańskiego w naszym kraju wprowadzono moratorium na wykonywanie kary śmierci. Zniknęła ona z kodeksu karnego 1 września 1998 roku. Zastąpiono ją karą dożywotniego więzienia.
Na egzekucję trzeba było go ciągnąć
Zwyrodniały zbrodniarz do ostatniej chwili miał nadzieję, że Rada Państwa Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, do której zwrócił się z prośbą o litość, skorzysta z prawa łaski.
Tak się jednak nie stało. Skutego, wyjącego i bluźniącego skazańca strażnicy ciągnęli na miejsce egzekucji. Tam czekali już na niego dwaj kaci. Zgodnie z przepisami byli ubrani w czarne, dwurzędowe garnitury, czarne buty, czarne skarpetki, białe koszule z czarnymi krawatami i białe, skórzane rękawiczki. Na twarzach mieli maski.
Była godzina 17:30. Pierwszy z katów założył Stanisławowi Czabańskiemu pętlę na szyję, a drugi, po naciągnięciu liny kołowrotkiem, nacisnął dźwignię zapadni...
Ciało mordercy wisiało na sznurze przez dwadzieścia minut. Po tym czasie lekarz więzienny stwierdził zgon skazańca.
Żądza zaprowadziła go na szafot
Czabański bardzo dobrze znał swoją ofiarę. Gdy w 1980 roku brał ślub, zaprosił ją nawet na uroczystość.
Kobieta nie przypuszczała, że człowiek, którego znała i lubiła, darzy ją od wielu lat chorobliwym, wynaturzonym uczuciem. Od dawna pojawiała się ona w jego snach i marzeniach. Nawet na weselu, siedząc obok młodej, dopiero co poślubionej żony, Czabański myślał tylko o swej o kilkanaście lat starszej sąsiadce.
Chciał ją mieć za wszelką cenę. Nawet za cenę życia... Gotów był długo czekać, by zrealizować swoje chore żądze.
Okazja nadarzyła się, gdy kilka lat później mąż kobiety wyjechał na pewien czas do Stanów Zjednoczonych. Żona Czabańskiego była wówczas po raz drugi w ciąży. Mąż zawiózł ją o drugiej w nocy do szpitala. Po powrocie do domu postanowił "odwiedzić" sąsiadkę.
Zdarł z niej ubranie, zgwałcił i zabił
Okoliczności mu sprzyjały. Kobieta mieszkała tylko z dwiema córkami.
Sąsiadka zdziwiła się, gdy kilka minut po godzinie 2 zapukał do jej drzwi. Uspokoił ją jednak informacją o dzwoniącym z Chicago mężu. "Musimy jechać na pocztę. Tam pani porozmawia" - dopingował do pośpiechu kobietę.
Ofiara i jej kat wsiedli do fiata 125p i odjechali. Wkrótce byli na miejscu. Choć na poczcie nikt nie słyszał o "telefonie" z Ameryki, Czabańskiemu udało się namówić łatwowierną sąsiadkę do odwiedzenia jego kolegi, pracownika poczty, który, jak zapewnił, wyjaśni sprawę "zagranicznego połączenia".
Kilka kilometrów za miastem, dosłownie w szczerym polu, Czabański zatrzymał auto. Postanowił zagrać w "otwarte karty". Przyznał, że nie było telefonu i zaproponował sąsiadce seks. Gdy oburzona kobieta odmówiła, siłą zdarł z niej ubranie i zgwałcił.
Chciał jeszcze zabić dwie dziewczynki
Był w amoku. Gdy zaspokoił swoją żądzę, zamordował kobietę. Uderzył ją 27 razy w głowę masywnym kluczem od kół. Zmasakrowane zwłoki kobiety ukrył w zbożu.
Mimo emocji, jakie nim targały, myślał logicznie. Wiedział, że musi się teraz pozbyć osób, które mogłyby zeznać, z kim kobieta opuściła swój dom w środku nocy. Postanowił zabić dwie córki sąsiadki.
Dziewczynki wpuściły go bez obaw do mieszkania. Zachowanie Czabańskiego bardzo szybko wzbudziło jednak ich niepokój. Mężczyzna kręcił. Pytany, dlaczego nie wrócił z matką, odpowiedział, że kobieta "składa reklamację w sprawie przerwanego połączenia telefonicznego z USA". Przybysz był coraz bardziej zdenerwowany. W pewnym momencie rzucił się na starszą z dziewczynek i zaczął ją dusić. Nastolatka straciła przytomność. Gdy się ocknęła, mężczyzny nie było już w mieszkaniu. Obok niej stała tylko zakrwawiona młodsza siostra...
Przerażone dzieci krzykiem zaalarmowały sąsiadów. Wkrótce potem w mieszkaniu zjawiła się milicja.
Zatrzymano go, gdy pomagał babci
Sprawcę brutalnego mordu ujęto jeszcze tego samego dnia. Stało się to w gospodarstwie babci, Czabańskiego, mieszkającej w jednej z wsi pod Tarnowem. Zwyrodnialec pomagał tam starszej krewnej w zrzucaniu siana. Milicjantom, którzy robili rozeznanie, czy ktoś nie widział zaginionej kobiety, przyznał się od razu do morderstwa.
"Chodźcie, pokażę wam, gdzie są jej zwłoki" - powiedział bez emocji funkcjonariuszom.
Trafił do aresztu. 12 kwietnia 1986 roku Sąd Wojewódzki w Tarnowie skazał go na karę śmierci. Wkrótce potem przewieziono go do więzienia przy ul. Montelupich w Krakowie. W latach 80. było to jedno z dziewięciu więzień w PRL, w których wykonywano karę śmierci.
21 kwietnia 1986 roku odczytano mu wyrok i odmowną decyzję Rady Państwa w sprawie ułaskawienia. Było po godzinie 17. Kilkanaście minut później Czabański już nie żył.
Zwyrodnialcy skorzystali ze zmiany prawa
Stanisław Czabański był ostatnią osobą skazaną w Polsce na karę śmierci, na której tę karę wykonano. Kara główna zniknęła z kodeksu karnego w 1998 roku. Przed jej zniesieniem, a po wykonaniu wyroku na Czabańskim, skazano na nią jeszcze dziesięciu zabójców.
Byli to: Mariusz Trynkiewicz (1989) - skazany za morderstwo czterech chłopców, Henryk Więckowski (1991) - skazany za morderstwo, Eugeniusz Mazur (1992) - skazany za morderstwo czteroosobowej rodziny, Henryk Moruś (1993) - skazany za morderstwo siedmiu osób, Janusz Klumatycki (1994) - skazany za morderstwo policjanta, Grzegorz Płocinik (1994) - skazany za morderstwo małżeństwa, Jan Franke (1995) - skazany za morderstwo dwóch osób, Tomasz Ciepielewski (1995) - skazany za morderstwo 11-letniej dziewczynki, Zenon Gliwa (1995) - skazany za morderstwo dwóch dziewczynek, Zbigniew Brzoskowski (1996) - skazany za morderstwo dwóch kobiet.
Tym zwyrodniałym mordercom udało się uniknąć losu swych niewinnych ofiar.
Witold Chrzanowski