Erotyczne wunderwaffe
Kto najbardziej na świecie lubi gadżety i zabawki erotyczne? Nie uwierzycie! Okazuje się, że tego typu akcesoria najpopularniejsze są w Niemczech. Aż 44 procent spośród naszych zachodnich sąsiadów nie wyobraża sobie miłosnych figli bez zabawek z sex shopu. To największy odsetek na świecie!
Ankietę dotyczącą gadżetów erotycznych przeprowadziła firma Bjorn Borg. Wynika z niej, że erotyczne gadżety to nowa niemiecka wunderwaffe, przy pomocy której mali fuhrerzy dokonują błyskawicznych blitzkriegów, albo też toczą całe długie kampanie w swoich sypialniach.
Historia "cudownych broni" ma w Niemczech długoletnią tradycję. Było ich naprawdę mnóstwo, a pracującym nad kolejnymi wynalazkami inżynierom zdarzały się lepsze i gorsze pomysły. I tak jest do dziś - z ankiety wynika, że niemieccy kochankowie stosują w praktyce niemal wszystkie rodzaje zabawek. Masowo kapitulują jedynie przed... świecącą bielizną. To jest ich Stalingrad - tylko 16 procent Niemców z tego typu konfrontacji wychodzi z dumnie podniesioną głową. I resztą.
Zanim jednak zaczniemy sobie z tego żartować, trzeba przyznać, że mało kogo świecąca bielizna rzeczywiście podnieca. Dla przykładu - w Chinach używa jej w sypialni zaledwie trzy procent kochanków.
Co bynajmniej nie oznacza, że wolimy kochać się po ciemku. Wręcz przeciwnie: z ankiety wynika, że większość z nas lubi robić to przy zapalonym świetle. Najbardziej Hiszpanie - aż 56 procent spośród nich nie wyobraża sobie miłosnych igraszek bez możliwości obserwacji drugiej osoby i tego, co się z nią dzieje w trakcie zbliżenia. W tej kwestii przedstawicielami ciemnogrodu - dosłownie i w przenośni - są Brytyjczycy. 65 procent z nich woli się bowiem kochać w całkowitej ciemności. I to nas akurat nie dziwi. Gdyby w naszej sypialni jakimś cudem wylądowała ognista Hiszpanka, też nie chcielibyśmy z niej spuszczać oka ani na chwilę. W przypadku Brytyjki natomiast - no cóż... zakryjmy tę kwestię grubą zasłoną milczenia.
(menonwaves)/ PFi