Erotyczne zabawki dla katolików
Jeszcze do niedawna, w powszechnej świadomości spełnienie seksualne i poprawność religijna stały ze sobą w sprzeczności, bo przecież gorliwy katolik miał w obowiązku rozwijanie swojej sfery duchowej, a nie tej cielesnej, kojarzonej z grzechem. Teraz jednak wszystko może się zmienić za sprawą... uświęconych gadżetów erotycznych.
Zdaje się, że wielu duchownych zaczyna rozumieć, że czasy nieubłaganie się zmieniają, co niejako wymusza również zmiany tak w samym kościele, jak i w naukach, które głosi - w końcu, kto nie idzie do przodu, ten się cofa. Najlepszym tego dowodem jest artykuł opublikowany niedawno na łamach portalu tvp.info, w którym opisywany jest nowy, zaskakujący trend: w sieci pojawia się coraz więcej sklepów erotycznych oferujących specjalne gadżety dla "małżonków kochających Boga". Owszem, brzmi to co najmniej dziwnie, a jednak tego typu inicjatywy odnoszą sukces. A wszystko rozpoczęło się od dwóch publikacji księdza Ksawerego Knotza, w których duchowny przekonuje, że seks w wydaniu katolickim także może, a nawet powinien być przyjemny...
"Seks jest boski"
"Seks jakiego nie znacie. Dla małżonków kochających Boga" i "Seks jest boski, czyli erotyka katolika" to dwa wspomniane wyżej dzieła, które wyszły spod pióra księdza Knotza. Jak nietrudno się domyśleć, w tak silnie katolickim kraju jak Polska, obydwa szybko zyskały rozgłos i zostały bestsellerami. I to właśnie one stały się "podkładką" do formowania się nowego rodzaju biznesu, działającego na styku religii i erotyki. Czym tłumaczy się ten nietypowy mariaż? Cóż, w XXI w. nie sposób udawać, że sex-shopy, a co za tym idzie różnej maści "wspomagacze" seksualne nie istnieją. Czasy, w których człowiek czerwienił się na dźwięk słów "wibrator", czy "stosunek" już bezpowrotnie minęły. Jednocześnie nie sposób nie zauważyć kilku mocno niepokojących światowych tendencji...
Po pierwsze, cykl życia małżeństw na świecie ulega skróceniu - z danych GUS na rok 2009 wynika, że średni czas trwania polskiego małżeństwa, które się rozpada, to 14 lat. Natomiast statystyczny rozwodnik ma około 40 lat. Po drugie, ludzie coraz chętniej odchodzą od kościoła. Rzecz jest szczególnie zauważalna u młodzieży, dla której kościół jawi się jako instytucja skostniała i "nieżyciowa". "Same zakazy, trzeba się umęczać, nic człowiekowi nie wolno", można przeczytać na forach internetowych. Dlatego też takie publikacje, jak te księdza Ksawerego Knotza, są niezwykle ważne i potrzebne. To właśnie one udowadniają, że kościół może być "fajny" i wbrew pozorom bardzo "życiowy". Knotz wykorzystał fakt, że niektórych spraw pod dywan zamieść się nie da, toteż, skoro rynek i tak już jest pełen erotycznych gadżetów, to czemu nie wykorzystać ich w słusznym celu np. do ratowania wypalonych małżeństw? A efekt? Na forach internetowych aż roi się od wyznań katolików, typu: "Po 25 latach wreszcie odkryłam co to orgazm"...
* Czego może używać katolik?* Mamy zatem efekt, ale za pomocą jakich środków możemy go osiągnąć? Trzeba pamiętać o pewnych zasadach i przede wszystkim o szacunku, którym powinni darzyć się małżonkowie. Dlatego, chociaż mówimy o rewolucji, nie ma mowy o odejściu od ścisłej doktryny.
- Pamiętajmy, że jest też sfera ludzkiej miłości, która wyraża się w ładnym ubieraniu dla kochanej osoby. Jednak nie tylko okazjonalnie na randkę, także na co dzień, w domu. To nie mogą być wyuzdane, perwersyjne stroje. Jest wiele pięknych ciuszków, które mogą pomóc wyrazić miłość i to, że nam na sobie zależy. Nie musimy mówić o gadżetach erotycznych, bo one kojarzą się od razu z wibratorami. Ale są perfumy, żele do masażu, cała gama rzeczy pomocnych. To też gadżety, ale w innym znaczeniu. One pomagają nam wydobyć całe bogactwo relacji i nie zapominać o człowieku - mówi ojciec Knotz w rozmowie portalem tvp.info.
W jednym z polskich katolickich sex-shopów możemy odnaleźć "zestaw na miły karnawał". Składa się on z: żelu do masażu, kompletu erotycznej bielizny i poradnika, jak rozbudzić namiętność w pożyciu małżeńskim. Oprócz tego znajdziemy w nim, cieszące się szczególną sympatią klientów, kości do gry (wskazujące, w jaki sposób partner ma pieścić partnerkę, albo gdzie partnerka ma całować męża). Do tego tabletki podnoszące libido i żele nawilżające, lubrykanty. Najsłodszym gadżetem wydaje się jednak stanik z cukierków, który podczas gry wstępnej można po prostu zwyczajnie zjeść
Duchowy marketing czy prawdziwy przełom?
W tym miejscu warto zauważyć, że to, co uważamy za przełom, w rzeczywistości jest procesem, który na świecie trwa już co najmniej od kilku lat. Otóż, w ostatnim czasie, podobne sklepy pojawiają się w internecie,jak grzyby po deszczu. Co ważne, są one adresowane do przedstawicieli różnych wyznań, nie tylko katolików. I tak, anglojęzyczni chrześcijanie mogą kupować m.in. w "Book 22", "Hooking Up Holy", "Covenant Spice", czy "Intimacy of Eden". Z kolei ortodoksyjni, nieporadni w łóżku żydzi uczą się seksu przy pomocy produktów oferowanych przez "Kosher Sex Toys", natomiast specjalnie dla muzułmanów Bóg namaścił witrynę "El Asira". Już teraz seks zabawki to olbrzymi rynek, który każdego roku generuje 15 miliardów dolarów przychodu na całym świecie, natomiast jeśli dorzucić do tego całkiem liczną grupę wyznawców religijnych, która do tej pory miała spore opory przed takimi produktami, może się okazać, że był to strzał w dziesiątkę...
Naturalnie, cała sprawa jest na tyle interesująca, że nie można skupiać się tylko i wyłącznie na zyskach - nie zapominajmy, że mamy tu do czynienia z czymś o wiele bardziej znaczącym i doniosłym: ewolucją podejścia kościoła do związków damsko-męskich. Nareszcie, duchowni zauważają i, co ważniejsze, doceniają - do tej pory traktowaną raczej po macoszemu - kwestię seksu w małżeństwie. W wywiadzie dla "tvp.info", ksiądz Ksawery Knotz mówi szczerze: "Wiele problemów z relacją małżeńską zaczyna się w sypialni. Seks jest bardzo ważnym elementem życia małżeńskiego. Jest wielkim błędem unikanie tych tematów, oburzanie się, że się o nich mówi, robienie z nich tabu. To szalenie ważny element życia, który odbija jak w lustrze całe życie małżeństwa, całe życie związku." Może więc warto wybrać się do katolickiego sex-shopu po komplet cukierkowej jadalnej bielizny, olejek do masażu, albo tabletki na podniesienie libido? Oczywiście wszystko w granicach dobrego smaku...
MW, PFi /PFi